przez Gib » 11 wrz 2009, 18:28
Interesuje mnie jedynie zwycięstwo! – grzmiał Leo Beenhakker przechadzając się w tę i z powrotem przed grupką skupionych piłkarzy.
– Dobrze, powtórzę jeszcze raz. Żewłakow! Co to jest?
Wywołany wyprężył się na baczność i stuknął obcasami. To znaczy próbował, lecz gumowe korki stłumiły odgłos.
– To jest kura panie generale!
– badziewie tam! Bosacki! Co to jest?
Bartosz Bosacki przez chwilę z uwagą przyglądał się okazanemu przedmiotowi.
– To nie jest kura? – zaczął asekuracyjnie.
– Dobrze. To nie jest kura. A co to jest?
– Nie kura, panie gene... znaczy, panie trenerze.
– To już wiem. Pytałem, co to jest.
– To jest... to jest piii...
– Dobrze, dobrze, pi?
– Pinokio?
– Sam jesteś Pinokio! Dudka! Co to jest?
– To jest piłka, panie trenerze!
– Brawo! Świetnie! Reszta słyszała? No to wszyscy razem powtarzamy. Głośno! Żebym was słyszał!
– Toooojeeeeestpiiiiiiiłkaaaaaaa.
– Dobrze. Piłka do gry w piłkę nożną, zwaną też futbolem. Dlatego czasami nazywa się ją też futbolówką. Dudka! Czemu Gancarczyk się przewrócił?
Dariusz Dudka podbiegł do kolegi, który zsunął się z ławki i jęczał na podłodze w pozycji "ranek na weselu". Fachowo sprawdził puls i oddech, po czym zdał relację.
– Zwykłe omdlenie, panie trenerze.
– Omdlenie? A to czemu?
– Zwykle tak reaguje na natłok informacji. Po prostu układ nerwowy mu się wyłącza. Pan trener podał zbyt dużo informacji o piłce, kolega próbował to przyswoić i zapomniał oddychać. Niedotlenienie mózgu i omdlenie jako naturalna konsekwencja.
– Ale ja tylko powiedziałem, że piłka to futbolówka!
– No właśnie. Za dużo informacji na raz, proszę pana.
Leo przez chwilę milczał, po czym machnął ręką.
– Nieważne. Błaszczykowski! Co macie robić z piłką na meczu?
– Nie dotykać rękami!
– Dobrze. A do tego co? Tak, Boruc?
– Ja mogę rękami, trenerze?
– Możesz.
Ktoś nieśmiało zaprotestował.
– Dlaczego Boruc może rękami, a my nie?
– Bo Boruc jest bramkarzem.
– Ale to niesprawiedliwe. Dlaczego zawsze Boruc jest bramkarzem?
– Bo mam rękawice, złamasie!
– Sam jesteś złamasem, złamasie!
– Spokój!!! – Leo włożył w ten okrzyk tyle sił, ile miał – Boruc może dotykać piłki rękami, a wy nie. Jasne?
– Ale...
– Jasne?!!!
– Tak, trenerze.
– To dobrze. Nie zazdrośćcie mu, bo on będzie musiał cały mecz stać na bramce, a wy będziecie mogli strzelać gole. Ooo... widzę że Gancarczyk doszedł do siebie. Zuch chłopak. Tak, Lewandowski?
– Co to znaczy strzelać gole, trenerze?
– To znaczy musicie umieścić piłkę w bramce przeciwnika.
– Ale tylko Boruc może jej dotykać!
– Tak, ale piłka nożna polega na kopaniu piłki nogami. Trochę to zakrawa na pleonazm, bo niby nie można kopać rękami, ale... Czemu Gancarczyk znowu leży?
– Pleonazm, trenerze. Załatwił go pan tym chyba na cacy.
– Ups...
– Chyba trzeba będzie zadzwonić po erkę...
– Dobrze, niech ktoś zadzwoni. Na czym to ja... Acha. Trzeba wkopać piłkę do bramki przeciwnika.
Wśród zawodników zapanowało poruszenie. Wreszcie z ławki podniósł się Krzynówek.
– Ale to bardzo trudne, trenerze. Niech pan sam spojrzy – piłka jest okrągła i bardzo trudno jest ją tak kopnąć, żeby poleciała tam gdzie się chce. O, proszę...
Tu Krzynówek postawił przed sobą piłkę i spróbował kopnąć w stronę Beenhakkera. Guerreiro, trafiony centralnie w nos, dołączył stanami świadomości do Gancarczyka. Leo przeciągnął sobie wolno dłonią po twarzy. Zrobił kilka głębokich wdechów.
– Nie wiem, jak tego dokonacie, ale macie wygrać. Macie ich roznieść, rozgnieść i rozgromić! Macie być jak polska husaria pod Wiedniem! Jak szwoleżerowie pod Samosierrą! Jak Jagiełło pod Grunwaldem! Zrozumiano?
Brożek nieśmiało podniósł rękę.
– Na pewno jak Jagiełło pod Grunwaldem?
– Tak, do jasnej cholery!
– A skąd trener tak dobrze zna historię Polski?
– Nieważne! A teraz won! Na boisko!
Piłkarze stali przy wyjściu do szatni. Lewandowski jeszcze raz przypominał słowa trenera.
– Pamiętacie, co nam powiedział? Mamy być jak Jagiełło!
– A co robił Jagiełło? – spytał Guerreiro, któremu dawna historia Polski nie była jeszcze dość bliska.
– Z tego co wiem, to trzeba stać na wzgórzu i po prostu patrzeć, co robią tamci...
– Ale na boisku nie ma wzgórza!
– No to po prostu będziemy stać i patrzeć. Trener na pewno będzie zadowolony.
Stała pod ścianą prężąc kakao