Ostatnio każdemu tylko opowiadałem jaka to moja mazda jest niezawodna i przez dwa lata nie miałem żadnej awarii i proszę....
Wróciłem z gór, madzia stała 10 dni sama i już nie jeżdzi tak jak wcześniej.
Problemy ma z wkręcaniem się na obroty (jak najbardziej da ją się dokręcić do czerwonego pola, ale trwa to znacznie dłużej i między 2k – 4k zdażają się takie zająknięcia i spadki mocy. Nie za każdym razem, ale zdaży się na chłodnym jak i na ciepłym silniku. Zmierzyłem (co prawda tylko stoperem, ale zawsze) przyśpieszenie i spadło o blisko 5s.
Jeszcze przed pozostawieniem madzi byliśmy nad morzem i pokonała dzielnie tysiąc kilometrów i nic takiego nie widziałem
Gdzie szukać przyczyny? Znalazłem na forum informacje, aby wymienić kable i świece, ale wtedy auta się dławiły. Podejżewam, że może syf w baku osiadł i po odpaleniu smok zassał go i stąd te problemy.
Jutro jade po świece i być może kable.