patopala napisał(a):Wiem co człowiek wtedy czuje jak zobaczy ze nie ma samochodu
Uczucie nie do opisania, jedynie tym pier[tiiiit] bydlakom życzę tyle stresu
Taka krótka opowieść:
Mieliśmy 2 busy VW T4. Z ojcem zarabialiśmy wożąc ludzi busami na giełdy samochodowe, kupowało się wtedy kilka aut i wracało (były to czasy gdy ze zach. polski opłacało się kupować i sprzedawać na wsch). Pewnego razu zajechaliśmy do makro w Poznaniu. Powinęli busika z parkingu. Mimo kamer przemysłowych, nikt nic nie wiem nikt nic nie widział... Na drugi dzień telefon z ofertą okupu. opłacało się dać okup nie była to kwota wygórowana (kwota chyba 2tys). Ojciec zdecydował się opłacić haracz za własne auto. Oczywiście pierwszy okup przejął prawdopodobnie POLICJANT który wykorzystał moment słabości (policja ma dostęp do bazy kradzieży, dane auta, więc numer telefonu właściciela nie trudno znaleźć) , człowiek jest w okropnym stanie psychicznym po takiej stracie (przynajmniej tak się działo w naszym przypadku) i nie zawsze myśli racjonalnie. Pieniązki zostawiliśmy w umówionym miejscu. A auta jak nie było tak niema. Skąd wiem że policja? Bo na drugi dzień zadzwonił telefon, gość z tą samą treścią: chcesz auto, daj okup. Oczywiście mówiliśmy ze już daliśmy a auta niema. Wtedy powiedział że takie praktyki w policji mają miejsce. (Policjant czuję się bezpiecznie, ponieważ umawia się w mieście gdzie mieszka i pracuje, doskonale wie że gdybym zgłosił to na policję to wiedziałby o tym bo by była robiona obława czy tam jakaś akcja...chyba

) No i pierwszy okup przepadł. Okup zaproponowany przez złodzieja wynosił 5tys zł. w tej sytuacji także opłacało się oddać te pieniądze (wart rynkowa auta wtedy ok. 30 tys zł). Zapłaciliśmy okup, jednak pod warunkiem że zobaczymy najpierw auto. OK, zgodzili się. Juz nie będe opisywał samego przebiegu przekazania okupu. Prawie jak w filmie, Jeździliśmy z miejsca do miejsca, po całym gdańsku (mimo że auto skradzione w Poznaniu) po jakiś blokach, oczywiście w ten sposób sprawdzali czy nie mamy ogona. No ale tym razem wszystko skończyło się... nawet nie wiem jak to nazwać... "szczęśliwie"? bo jak się cieszyć z tego że opłacasz coś co i tak jest twoje? Po prostu ulga, że już koniec, że już po wszystkim, całym stresie. Po kradzieży zamontowaliśmy odłączenie zapłonu, immo, blokady kierownicy itp.pewni że juz "swoje przeżyliśmy" interes kręcił się dalej. Ale...
Nie minął miesiąc czasu, skradziono drugiego busa, tym razem na giełdzie samochodowej. Ten sam model, tylko że kolorek inny. Tydzień czasu minął, auto się znalazło. Brawo, odzyskałem wiarę w policje. Znaleziono autko pod Warszawą. Nie wiem do teraz w jakich okolicznościach, ale to nie ważne, ważne że jest. Minął kolejny miesiąc, pojechaliśmy na przysięgę do brata. Grudziądz, cieplutkie lato, auto postawiliśmy komuś przed bramą wjazdową (jeszcze się pytałem właściciela posesji czy mogę tutaj stać, zastawiłem jego wjazd, bo nie było juz wolnych miejsc parkingowych). Założyłem blokadę kierownicy, immo się uaktywnił, wszystko ok. wracam, busa niema. I brak informacji jakiejkolwiek do teraz. Gdy spytaliśmy się policjanta, czy można założyć zabezpieczenie typu "rażenie prądem" lub coś innego obezwładniającego, bo tylko tak można mieć pewność że nikt auta nie ukradnie, w takiej sytuacji można zostać oskarżonym o jakieś zabójstwo itp.
Podsumowując, by zaspokoić swoje sumienie, najlepiej wykupić AC, wtedy przynajmniej część odzyskasz. Gdy go nie masz, siedź i pilnuj auta, najlepiej w nim śpij. Nie ważne jakie masz zabezpieczenie. jak się ktos uprze to i tak zabierze.
Teraz gdziekolwiek zostawiam auto w większych miastach, wracając do niego towarzyszy mi dreszczyk emocji: stoi czy nie stoi? Jeszcze mam auto, czy nie? Bo jak czuć się bezpiecznie, gdy:
Skradziono auto sąsiadowi. Chcieli okup, sąsiad poszedł na policję. Zrobili obławę. Sąsiad zostawił paczke gdzies w śmietniku, złapano faceta, który paczkę wyjął ze śmietnika. na policji wytłumaczył się następująco: "tak sobie zaglądam po śmietnikach, przecież to nie przestępstwo, dlaczego mnie przetrzymujecie?". I w ten sposób załatwiono sprawę skradzionego passata sąsiada.
Moim zdaniem od tego się nie ucieknie. możliwość kradzieży jest zawsze nie zależnie od zabezpieczenia.
PS Podobno najlepszym zabezpieczeniem jest cyferka 13 w numerze rejestracji
pozdrawiam!