Niedawno wymieniałem po kupnie auta komplet filtrów, w tymr kabinowy w serwisie Perfect Service (że niby na japońcach się znają)... Zadał mi facet pytanie, czy filtr kabinowy ma być z węglem aktywnym, czy nie... Cena tego pierwszego to ponad 150zł (Knecht), a taki zwykły to ok. 60zł... ponieważ przy okazji wymieniałem olej silnikowy i przekładniowy, a tydzień wcześniej cały rozrząd, to moje zapasy gotówki były mocno uszczuplone i pojechałem "budżetowo"... Pytanie brzmi: czy filtr węglowy jest tutaj potrzebny, czy zbędny bajer?!
BTW. po kupnie auta co rusz wyłączałem radio i klimę, żeby posłuchać dźwięku silnika, czy wszystko ok – poprzednio jeździłem Chryslerem Voyager po nieudanym remoncie (zerwany łańcuch rozrządu, przepalone gniazda zaworów, "żenione" szpiliki głowicy, ukręcony (sic!) wał korbowy) i stałem się przewrażliwiony (z Torunia najbliżej jest do Świecia, paranoja była blisko)... Stwierdzam jednak, że z moją Madzią nie jest tak źle... przy największych mrozach szyby na zewnątrz były czyste w ok. 7 minut, silnik nawet przy 180km/h pracuje stosunkowo cicho (szybciej jeszcze nie jechałem, a i to 180 wyszło przypadkiem, po prostu za długo przytrzymałem pedał gazu), dynamika jest zadowalająca (80-120km/h w 9 sekund)... Dodam, że jest to wersja słabsza (121KM) bez żadnych zabaw tuningowych)... Chwalę się, czy żalę?! Chwalę