Neonixos666 napisał(a):klocki i tarcze i tak szajs do wymiany a lusterka pewnie z popsutymi mechanizmami znając Mazdę
To jest ciekawe zjawisko, które chyba powinni zbadać socjologowie. U mnie jak coś się psuje, to ja mówię, że się psuje, natomiast wokół Mazd i Toyot jest taki mit totalnej bezawaryjności, że właściciele chyba starają się to wyprzeć, że wcale nie jest tak różowo i nie burzyć świętego mitu

. Zauważyłem to już wieki temu...
Parę osób spotykałem w życiu, którzy twierdzili, że auto totalnie się nie psuje i jest przezaj***te, wymienili tylko to i to (w tym na przykład skrzynia biegów).
Mojej żony wujek od lat jeździ Toyotami, bo "tylko lać i jeździć". Kiedyś – parę lat temu – wsiadam za kierownicę, a tam biegi ledwo wchodzą. Naprawił, ale dalej "tylko Toyota". Na początku tego roku myślał o zmianie auta i trochę jeździliśmy po salonach – już nie pamiętam co to było, ale naprawiał jakąś grubszą sprawę w swojej Verso za spory pieniądz chwilę wcześniej. Ale dalej jego zdaniem auto było totalnie bezawaryjne

.
W ostatnich tygodniach musiał wstawić samochód do warsztatu – a to przekładnia kierownicza cieknie, a to coś tam – 4.000 poszło się kochać na naprawy. Teraz wstawił auto do blacharza jakieś obcierki zrobić przed sprzedażą i jeszcze 1.200 wyskoczył na zepsute zamki w drzwiach.
I wiecie co? On to wypiera – dalej auto jest takie, że tylko leje i jeździ, a o ilu naprawach nie wiem?
Teraz miałem okazję jeździć jego nowym nabytkiem – a jakże – Toyotą. Rocznik 2015, 80kkm przebiegu, były właściciel nawet w niedzielę do kościoła nie jeździł, bo jest proboszczem i nie musi dojeżdżać

. Serwis tylko ASO.
Pierwszy raz od wieków jechałem SUVem i... ciężko mi to pisać, nawet spoko. Tylko głośność jest masakryczna. Jedna rzecz wywołała moje zdziwienie – dlaczego bagaże są w kabinie, a nie w bagażniku. I wiecie dlaczego? Siłowniki klapy są ZEPSUTE, ale to przecież drobiazg, że trzeba jeździć z walizkami w środku. Hamulce też jęczą przy hamowaniu, ale miłość jest ślepa
