jako, że dziś w Krakowie pada cały dzień to jeżdżąc sporo używałem wycieraczek i wszystko było ok.
Kiedy wieczorem wyruszyłem z pracy do domu znów załączyłem wycieraczki przód i tył na pracę przerywaną (INT chyba) i tak sobie jadę zerkam w lusterko wsteczne a tylna szyba mokra – nic a nic nie przetarta, patrze na manetkę – jest ok, to daję na drugi stopień – praca ciągła i dupa – nie śmiga. Niby słychać "cyknięcie" po przekręceniu manetki, ale zero reakcji wycieraczki. Dodatkowo spryskiwacz nie leje na tył (a lał wcześniej) – płyn jest, na przód leje a tył nie... ech od razu mi się smutno zrobiło – nie dość, że dzień do bani, pogoda zj**ana to jeszcze w Madzi się psuje...
Macie jakieś pomysły, co może być przyczyną?
Wiem – jest pewnie ich całkiem sporo, ale od wymagających najmniejszej inwazji – jakiś bezpiecznik sprawdzić, jakiś kabel, przekaźnik... może jest coś, co podpowie (bo np. też nie działa...)
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mógł paść silnik wycieraczki, ale wolę najpierw wykluczyć inne przyczyny.
Przeszukałem forum, ale nic nie ma...
Pomóżcie
