scichy napisał(a):Hmmm, nie zwróciłem na to uwagi... chyba jest pewne opóźnienie, może sprawdzę dzisiaj.
Mógłbyś napisać coś więcej o technice używania ABS-u ?
W zasadzie niż ostatnio napisałem, więcej się powiedzieć nie da. Generalnie mając ABS hamowanie w skrajnych sytuacjach nie różni się prawie wcale od hamowania pulsacyjnego. Podstawowa rzecz, aby nie powierzać wszystkiego co robimy za kółkiem, samochodowi. I nie deptać na zabój pedału skupiając się jedynie na kierownicy.

Tak z ciekawości, ile kosztuje taki kurs ? Wart wydanych pieniędzy? Może zapiszę żonę ( i siebie)
Ja osobiście byłem w
abj – ponoć stary Zientarski zakładał tę akademię:
http://www.abj.waw.pl/strona.php?6841
Kiedy żona zakomunikowała mi o tym prezencie, podszedłem do pomysłu sceptycznie. W sumie nie uważam się za rajdowca, to co mnie mogą tam nauczyć, nie? Tak myślałem. Ale po skończonym kursie muszę przyznać, że nie były to stracone pieniądze. Panowie instruktorzy mówią o podstawowych rzeczach, wytykają błędy takie jak na przykład prawidłowe ustawienie ciała za kierownicą, prawidłowe zapinanie pasów, jak kręcić kierownicą itd. Wydaje się to śmieszne, ale 98% (w tym także ja) nie potrafiłem... tzn. potrafiłem, ale nie stosowałem, prawidłowego kręcenia kierownicą. Wytknięto mi parę błędów, przez które w sytuacji awaryjnej wylądowałbym w rowie. Pokazywali jak prawidłowo omijać przeszkodę (hamowanie, odpuszczenie, zwrot, hamowanie) jak obrać prawidłowy tor jazdy przy ostrych zakrętach, no i oczywiście hamowanie różnymi technikami (ABS, bez ABS, pulsacyjnie, delikatnie – bez blokowania kół) itp.
W sumie kurs trwał 5 czy 6 godzin. Można było jeździć swoim samochodem, lub samochodem instruktażowym – różnica w cenie 100 zł – lepiej oczywiście jeździć ichniejszym.

Ja trafiłem na nowe Astry II (8kkm przebiegu miały). Na trolejach był zamontowany jakiś zdezelowany, stary Lanos. No ale nie ma się co dziwić, szkoda nowego samochodu na takie wariacje. Całość kosztowała 600 zł, ale jak już wspomniałem nie miałem okazji pojeździć na wstecznym z nawrotką. Była to godzina dłużej i 100 zł więcej. Wszystko w zasadzie jest na ich stronie – wraz z programami
http://www.abj.waw.pl/strona.php?6844 Jeśli ktoś jeździ zawodowo w pracy (czyt. ma służbowy samochód), może pracodawcę prosić o taki kurs. Podobno bardzo dużo firm na to idzie.
To w zasadzie tyle, jakieś pytania, chętnie odpowiem.
Zasadniczo polecam taki kurs, choć kokosów spodziewać się nie należy.
Na pewno fajna sprawa dla kobietek, które boją się uczyć zachowania
samochodu na zaśnieżonym parkingu zaciągając ręczny. Tam na pewno
się skuszą na jazdę na ręcznym.
