Pamiętam finał z 1996r. Potem przegrane z Borussią, Milanem... 12 lat czekania, upokorzeń, "farsopoli", serie B. Ależ smakują mi dziś te emocje...
Juve storia di un grande amore!
www.mazdaspeed.pl
Xenocyd napisał(a):Real przegrał przez własną nieudolność, bo spokojnie miał szanse, żeby ustawić ten mecz po swojemu, niestety zawodnicy chyba nie znieśli ciśnienia w końcówce sezonu i skończyli jeszcze gorzej niż Bayern, który chociaż 1 tytuł zdobył.
tomi911 napisał(a):Poza tym chyba Ancelotti się przejechał na włoskim zespole – aż trudno uwierzyć, ale taktyka dobrana na obydwa mecze była zła –
Norreca napisał(a):
tomi911 napisał(a):
Poza tym chyba Ancelotti się przejechał na włoskim zespole – aż trudno uwierzyć, ale taktyka dobrana na obydwa mecze była zła –
jestem innego zdania, taktyka była dobra... ale gracze jej nie wykonali... jak się ich oglądało w OBU spotkaniach to jakaś masakra... nędza... za ile oni ich kupowali i jak oni grali.... no śmiech na sali...
macvas napisał(a):Tak jak przypuszczałem, Włoskie ekipy pożegnały się z LE, a Juve niespodziewanie gra w finale CL.
macvas napisał(a):Nieskromnie się pochwalę, że jestem jednym z tych szczęśliwców, którzy finał LE obejrzą na żywo.
Mam nadzieję, na dobre widowisko.
Madera nie ukrywał oburzenia przed telewizyjną kamerą. – Nie może tak być, że w Poznaniu ku…, przepraszam, tracimy bramkę ze spalonego. Tutaj przyjeżdżamy i gwiżdżą przeciwko nam. Już któryś raz z rzędu. Pracujemy na boisku, jeździmy te kilometry, by wygrywać mecze ku…, a oni, ci sędziowie, są osr… cały czas na boisku. Nie może tak być kur… – złościł się.
Po takich decyzjach sędziowskich zastanawiam się nad sensem trenowania. W domu chyba sobie whisky pier...nę – zakończył trener pokonanej Jagiellonii Białystok.
Berg skomentował też całe zamieszanie w związku z "jedenastką". – Z mojej pozycji trudno było ocenić sytuację, po której sędzia podyktował rzut karny. Jednak po obejrzeniu powtórek telewizyjnych zgadzam się z arbitrem. Zagranie ręką gracza Jagiellonii było ewidentne i rzut karny był podyktowany prawidłowo – powiedział.
– Poprzednia sytuacja w naszym polu karnym, kiedy Bartosz Bereszyński starł się z Przemysławem Frankowskim była bardzo trudna do oceny. Nawet analizując ją w zwolnionym tempie, ciężko jest ocenić, czy doszło do kontaktu między zawodnikami. Widziałem wiele podobnych sytuacji i nigdy nie był podyktowany rzut karny – dodał trener, oceniając inną niejasną sytuację ze spotkania Legia – Jagiellonia.
Damian68 napisał(a):Po meczu Jagi z Lechem w duchu pogratulowałem im zwycięstwa. Wczoraj cieszyłem się z gry Kolejorza, ale humor jak zwykle spi.....ła mi Legia i zaplecze sędziowskie i kolejne na siłę doliczanie czasu gry i fake karny. Nie jest to po raz pierwszy w przypadku "Miszcza" Polski.
Mazd Max napisał(a):Ręka była ewidentna, piłka zmieniła tor lotu, obrońca nie miał ręki przy ciele. Nie wiem czy kojarzysz mecz Śląska i Legii i karny podyktowany ,,słusznie'' za celowe zagranie ręką Dossy?
W internecie, głównie ze strony warszawskiej, można znaleźć kilka różnych argumentów. Te w stylu ‘ręka to ręka’ nadają się tylko do śmietnika. To, że ręka nie jest przy ciele, też nie ma znaczenia w momencie, gdy mamy do czynienia z piłką ‘nieoczekiwaną’, jak w tej sytuacji. (Piłka ‘oczekiwana’ dotyczy sytuacji, w których obrońca celowo blokuje zagranie rywala, czy też ma czas na uniknięcie kontaktu ręki z piłką). W omawianej sytuacji liczy się tylko naturalne ułożenie rąk, a takowego nie można odmówić Popchadze. Wielu kibiców Legii porównuje tę sytuację do ręki Dossy Juniora, którą Paweł Gil odgwizdał rok temu we Wrocławiu. Przy obecnych interpretacjach to są zupełnie różne sytuacje. I choć my wcale nie uważamy, że w tamtym przypadku Śląskowi należał się karny (co sugerowali przewodniczący Przesmycki oraz prezes Boniek, który wysyłał nawet zapytanie do UEFA), to nie można tych sytuacji porównywać. Dossa Junior wie, że Paixao będzie strzelał i w ten sposób chce blokować jego uderzenie, czyli mamy piłkę ‘oczekiwaną’ – przypadek, w którym obrońca nie może rękoma powiększać obrysu ciała, jeśli nie chce być za to ukarany. W przypadku Popchadze sytuacja jest zupełnie inna. Gruzin dopiero dobiega do rywala, nie wykonuje jeszcze żadnej interwencji i jest z bliska trafiony w naturalnie ułożoną rękę, dlatego też nie ma przewinienia. Już na starcie obie sytuacje z punktu widzenia sędziego są zupełnie inne.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość