Kolega mojej siostry znalazł kiedyś telefon, bardzo chciał go oddać właścicielowi, więc standardowo wybierał nrumery pod nazwami dom, mama, tata itp ... jednak coś było nie tak, bo nie można było się połączyć, może karta sim była już zablokowana?
To kolega na drugi dzień udał się z tym telefonem do salonu operatora, od którego była karta w tym telefonie, wkońcu właściciel był ich klientem.
Przedstawił całą sprawę, mówiąc, że prosi o to, aby ustalili właściciela telefonu i go poprostu zwrócili. Miłe panie w salonie popatrzyły na siebie nie wiedząc co mają w takiej sytuacji zrobić. Nagle jedna mówi do drugiej: "Na szkoleniu chyba była mowa o takich przypadkach"

Po czym obie stwierdziły, że pierwszy raz coś takiego się zdażyło, że ktoś wogóle oddał znaleziony tel. Dostał potwierdzenie, że zostawił taki telefon u nich, zostawił również swój nr.
Po dwóch dniach zadzwoniła do niego właścicielka znalezionego telefonu chciała się spotkać aby jakoś zrekompensować mu, choćby czas jaki musiał poświęcić na oddanie telefonu. Kolega mówi, że nie trzeba i niech następnym razem uważa aby nie gubić telefonu. Właścicielka, wyraźnie zaskoczona powiedziała, że teraz to chce się poprostu spotkać aby zobaczyć w dzisiejszych czasach człowieka, który potrafi tak się zachować. Spotkali się, wypili kawe, porozmawiali ...
To dla mnie było zdarzenie, które podniosło "moją wiare w ludzkość"