Witam,
to i ja się podczepię, bo problem ten sam...
Moja dziewczyna została całkiem niedawno posiadaczką niebieskiej Madzi

oczywiście z otwieranym dachem. Wczoraj po zejściu do auta okazało się, że na podłodze, pod nogami pasażera (na tę stronę auto było przechylone) stoi ok. 2 cm wody
Oczywiście po ogarnięciu powodzi na tyle, na ile było to możliwe dobrałem się do dachu. Przeczytałem wszystkie wpisy na tutejszym forum. Zacząłem od tyłu (bo tutek ładnie zrobiony

). Prawy wężyk nie był zaczepiony, już jest na swoim miejscu. Zaraz zabieram się za przód. Pewnie tam też będzie ten sam problem. Być może nawet z obu stron.
A teraz dwie inne kwestie:
elektryczne otwieranie dachu nie działa. Po sprawdzeniu bezpiecznika zacząłem szukać głębiej i odkryłem przyczynę – brak modułu sterującego (czarnej skrzyneczki opisywanej przez ap2 w tym wątku:
viewtopic.php?t=37492). Tak więc pewnie będzie trzeba go dokupić.
Chcąc upewnić się, czy dach jest dociągnięty do przodu użyłem klucza. Zadziałało, ale wymagało to włożenia naprawdę dużej siły. Mocna wkrętarka nawet nie ruszyła... Obawiam się, czy silniczki to pociągną – może dlatego moduł się spalił i poprzedni właściciel go wyjął? Czy to norma? Czy raczej ręczne odsuwanie powinno iść w miarę lekko?
U mnie też nie ma otworów w podsufitce, żeby ręcznie przesuwać dach... Dlatego trzeba było rozebrać kawałek tapicerki

A klucz pasujący do tej śruby do ręcznego odsuwania dachu to imbus 5 mm (koledzy pisali, że 6 mm).
Z góry dziękuję za sugestie odnośnie zakupu modułu i kwestii siły do ręcznego przesuwania dachu

EDIT:
Dwa dni po trochu roboty i jestem mądrzejszy. W kwestii zalewania wnętrza. Po pierwsze, rurki odprowadzające wodę otwory z przodu są na swoim miejscu. Tak naprawdę ten fakt można wymacać przez tapicerkę. Ale macając nie sprawdzimy, czy są szczelne i drożne, przynajmniej w górnej części.
Przy okazji zdjąłem owiewkę i wydłubałem spod niej kilka garści liści, gałązek i błota. Już wiem, że autka nie należy parkować pod drzewami. Jednocześnie zdjąłem listwę pomiędzy krótszym bokiem szyby i wymiotłem i wypłukałem całe błoto spod tej listwy. Pół garści też by się zebrało... Już przynajmniej wiem, dlaczego tam rdzewieje... Z drugiej strony, od strony kierowcy pewnie jest to samo.
Niestety pomimo drożnych otworów woda nadal wlewa się do środa. Podejrzewam dziurę w uszczelce szyby... Bo dziury w karoserii nie widziałem. A woda nie spływa spod otworu odprowadzającego wodę, ale spod górnej krawędzi szyby. Muszę raz jeszcze to sprawdzić, na otwartym dachu. Teraz niestety zaczęło padać i musiałem zamykać w pośpiechu

EDIT 2:
Czym uszczelniać takie dziury nad szybą? W którymś z wątków ktoś napisał, żeby nie stosować silikonu sanitarnego... Czy są jakieś specjalistyczne uszczelniacze?
Pozdrawiam, Rafał
EDIT 3:
Moduł jest. Silniczki działają. Aczkolwiek dla pewności, że nic im się nie stanie przesunąłem dach ręcznie po dwa razy w każdą stronę. Dach przesuwa się elektrycznie w obie strony. Przy zasuwaniu dachu do tyłu działa wyłącznik krańcowy – silnik przestaje się kręcić po dokładnym domknięciu. Gorzej z zasuwaniem dachu do przodu – silnik kręcić nie przestaje, a dach pozostaje lekko uniesiony w 2 lub 3 segmencie... Trzeba dociągać ręcznie... Czy w jakiś sposób reguluje się moment zatrzymania?
Podmieniłem ten plastikowy element który zasłania całą mechanikę i elektronikę sterowania dachem na taki z otworami do ręcznego dociągania. Zaślepki też mam. Teraz wystarczy wyciąć otwory w podsufitce

A może na wiosnę uda mi się dojść do tego, jak odpowiednio wyregulować silnik, żeby sam domykał przód
