Volkswagen Golf VII 1.2 '16
Mało pali ci ten golf
No właśnie u mnie głównie rozchodzi się o warunki sanitarne a raczej ich brak gdzie musisz współdzielić łazienkę z sąsiadami itp i to dla mojej żony duże NIE na wypad pod namiot
My często na kempingach ale w domkach mobilnych głownie ze względu na dzieciaki i atrakcje na tego typu ośrodkach i niejednokrotnie korzystałem z publicznych łazienek, jak dla mnie warunki na duży plus ale małżonki raczej nie przekonam
Mam wujka i ciotkę, oboje lekarze, od jakiś 30 lat tylko namiot, zjechali w ten sposób cała europe z trojka dzieci i nie wyobrażają sobie spędzania wakacji w inny sposób
No właśnie u mnie głównie rozchodzi się o warunki sanitarne a raczej ich brak gdzie musisz współdzielić łazienkę z sąsiadami itp i to dla mojej żony duże NIE na wypad pod namiot
My często na kempingach ale w domkach mobilnych głownie ze względu na dzieciaki i atrakcje na tego typu ośrodkach i niejednokrotnie korzystałem z publicznych łazienek, jak dla mnie warunki na duży plus ale małżonki raczej nie przekonam
Mam wujka i ciotkę, oboje lekarze, od jakiś 30 lat tylko namiot, zjechali w ten sposób cała europe z trojka dzieci i nie wyobrażają sobie spędzania wakacji w inny sposób
- Od: 15 maja 2012, 15:34
- Posty: 354 (83/16)
- Skąd: LUX/SC034
- Auto: Jest GJ 2.2 AT
Jest Citroen SpaceTourer
Było C4 Picasso
Była Mazda 6
GH
Teraz się dobrze oglada, fajna muzyka. ten wcześniejszy film miał trochę za szybkie zmiany scen.
Ale widać że informatyk na wakacjach, żona na luzaku a Ty elegancko w koszulach
Skakałeś że skał do morza? Jak wpisałem miejscowość w googla to chyba jedna z atrakcji
Ale widać że informatyk na wakacjach, żona na luzaku a Ty elegancko w koszulach
Skakałeś że skał do morza? Jak wpisałem miejscowość w googla to chyba jedna z atrakcji
-
Przemek...
- Od: 8 wrz 2006, 16:22
- Posty: 8670 (84/80)
- Skąd: KCH
- Auto: Mazda 6gh 2.5pb
Mazda Xedos 9 2.5V6 KL
Mazda 323f 2.0 V6 GT
To jest cecha człowieka, a nie narodowości... widziałem na wakacjach wydzierające się matki z niemiec czy włoch. To tylko świadczy o problemie tej osoby. Nie twierdze, że sam mam nerwy ze stali bo każdemu cierpliwość puszcza, ale wydzieranie się na dzieci daje taki sam efekt jakbym sobie pokrzyczał do ściany Szkoda strun głosowych
I kolejny wyjazd starym, poczciwym Golfem za nami...
Ponownie odwiedziliśmy Chorwację, ale tym razem w pełnym składzie. Czyli na pokładzie 4 osoby i do tego zabraliśmy około 900 litrów bagaży (niestety musiałem wziąć boksa na dach) – ciągnąłem brzuchem tuż nad asfaltem
Dotarliśmy na wyspę Rab.
Żeby było "samochodowo", opiszę jak się jechało. Zatankowałem, jechałem, zatankowałem, załadowałem na prom, jechałem, sprawdziłem olej, jechałem, zatankowałem, jechałem, zatankowałem i już jesteśmy z powrotem w domu. Lubię, jak sprzęt dobrze współpracuje
Podróż zrobiliśmy "na raz", bez noclegów, a przez ostatni miesiąc spędziłem w aucie ponad 80 h wliczając drzemki. Dało to wynik powyżej 6000 km, co jest moim rekordem . Dodając wynik drugiego samochodu wyszło mi około 7.000 km w miesiąc.
Były chwile fajne, wesołe, romantyczne, przerażające (stado saren na autostradzie w Słowacji dziś w nocy) i straszne, bo 3 dni mieliśmy chore dziecko. Pod namiotem.
Ale summa summarum – Golf się spisał na 6, zrobił dokładnie to, czego oczekiwałem przy zakupie kilka lat temu. Szybko, tanio, bez sensacji. Chociaż jadąc maksymalnie obciążonym autem po Chorwackich górach i serpentynach marzyłem o tym, żeby pod maską mieć 2.X turbo diesla, a nie 1.2 – które dało radę, ale czuć było już wysiłek. Zaliczyłem też swoją najpiękniejszą trasę właśnie w tych górach (od Svieti Juraj aż do Pagu).
Auto było nawet wieszakiem na pranie
Na razie wstawiam parę słabych fotek – może za parę dni uda się sklecić film z wyprawy.
Dopisano 24 sie 2020 16:24:
I jeszcze parę widoczków, danie, które zawsze jem w Chorwacji i droga, którą jeździły samochody
Kot to był nasz obozowy przyjaciel – przychodził każdego dnia, tam gdzie krzesełko Quechua, to widok z naszej parceli.
Ponownie odwiedziliśmy Chorwację, ale tym razem w pełnym składzie. Czyli na pokładzie 4 osoby i do tego zabraliśmy około 900 litrów bagaży (niestety musiałem wziąć boksa na dach) – ciągnąłem brzuchem tuż nad asfaltem
Dotarliśmy na wyspę Rab.
Żeby było "samochodowo", opiszę jak się jechało. Zatankowałem, jechałem, zatankowałem, załadowałem na prom, jechałem, sprawdziłem olej, jechałem, zatankowałem, jechałem, zatankowałem i już jesteśmy z powrotem w domu. Lubię, jak sprzęt dobrze współpracuje
Podróż zrobiliśmy "na raz", bez noclegów, a przez ostatni miesiąc spędziłem w aucie ponad 80 h wliczając drzemki. Dało to wynik powyżej 6000 km, co jest moim rekordem . Dodając wynik drugiego samochodu wyszło mi około 7.000 km w miesiąc.
Były chwile fajne, wesołe, romantyczne, przerażające (stado saren na autostradzie w Słowacji dziś w nocy) i straszne, bo 3 dni mieliśmy chore dziecko. Pod namiotem.
Ale summa summarum – Golf się spisał na 6, zrobił dokładnie to, czego oczekiwałem przy zakupie kilka lat temu. Szybko, tanio, bez sensacji. Chociaż jadąc maksymalnie obciążonym autem po Chorwackich górach i serpentynach marzyłem o tym, żeby pod maską mieć 2.X turbo diesla, a nie 1.2 – które dało radę, ale czuć było już wysiłek. Zaliczyłem też swoją najpiękniejszą trasę właśnie w tych górach (od Svieti Juraj aż do Pagu).
Auto było nawet wieszakiem na pranie
Na razie wstawiam parę słabych fotek – może za parę dni uda się sklecić film z wyprawy.
Dopisano 24 sie 2020 16:24:
I jeszcze parę widoczków, danie, które zawsze jem w Chorwacji i droga, którą jeździły samochody
Kot to był nasz obozowy przyjaciel – przychodził każdego dnia, tam gdzie krzesełko Quechua, to widok z naszej parceli.
nemi napisał(a): Chociaż jadąc maksymalnie obciążonym autem po Chorwackich górach i serpentynach marzyłem o tym, żeby pod maską mieć 2.X turbo diesla, a nie 1.2 – które dało radę, ale czuć było już wysiłek.
Pewnie silnik z BMW był by akurat
Trudno mi powiedzieć już dziś – dopiero wróciłem i w tej chwili nie myślę o urlopie .
Moja żona wczoraj była oglądać w Decathlonie coś na kemping i wydaje mi się, że może powtórzymy wypad we dwoje, jeśli będzie taka możliwość. Ale na pewno nie byliśmy ostatni raz na kempingu
Natomiast z dziećmi nie wiem. Zobaczymy za jakiś czas, co powiedzą – na świeżo, to wiadomo, że są wciąż pod wrażeniem itd. Największy problem był taki, że mi się dziecko rozchorowało, a problemy żołądkowe i brak WC na miejscu to spory kłopot. Mocno to nam popsuło wyjazd, ale prawdę mówiąc popsułoby każdy wyjazd. A już samolotem z biurem podróży sobie nie wyobrażam, jeśli by się to stało w dniu wyjazdu – koczowanie w recepcji, potem objazd innych hoteli, koczowanie 2 h na lotnisku, lot itd.
Tak czy inaczej było trudno i nerwowo przez te dni. Tu plus dla apartamentu.
Z drugiej strony spaliśmy pod namiotem, a mieliśmy infrastrkturę hotelową – dzieciaki jeździły na zjeżdżalniach, bawiły się jakimiś tam wodnymi zabawkami, pływaliśmy w basenie, młodsza chciała chodzić na wszystko – "aerobik" dla dzieci, aerobik dla dorosłych w wodzie, animacje nad morzem, minidisco,
Była muzyka na żywo, były pokazy taneczne, organizowali też kilka razy wieczory z grillem itd.
Moje dzieci poznały też inne rodzeństwo, z którym się bawili i czas upłynął im przez to lepiej . Tu ogromny plus dla kempingu.
Kolejna rzecz, to co już pisałem – wszystkie wodne zabawki (i oczywiście morze) mieliśmy pod ręką – raz wzięliśmy to, raz tamto, jak coś zapomnieliśmy, to za 3 minuty już było. Sklep, knajpa, lody niemal na plaży... Taki apartament jeszcze nigdy nam się nie trafił, a zwsze staram się możliwie blisko wody .
Przetestowałem już prawie każdy rodzaj wypoczynku rodzinnego (nigdy nie jeździłem z plecakiem i nie spałem w wieloosobowych hostelach jeszcze , nigdy też nie byliśmy na rejsie wycieczkowcem ani jachtem). I prawdę mówiąc chyba wciąż będę robił... wszystko. Ale nadmorski kemping stoi w rankingu wyżej niż chorwacki apartament .
Żałuję, że tyle lat upierałem się jak baran, że kemping jest beznadziejny, bo wcale tak nie jest – mogłem sprawdzić to znacznie wcześniej . Można powiedzieć, że w tym roku 2,5 tygodnia spędziłem na zewnątrz, nawet nocą
Piszę to z trudem, ale przyczepa też nie jest wcale taka głupia... Biję się w piersi, że wyszydzałem Mariusza.
Jeśli kiedyś będzie mnie stać, to 2-3 lata chciałbym posiadać takie auto:
https://www.vwdostawcze.pl/pl/modele/ca ... a-6-1.html
i objeździć całą Europę
Moja żona wczoraj była oglądać w Decathlonie coś na kemping i wydaje mi się, że może powtórzymy wypad we dwoje, jeśli będzie taka możliwość. Ale na pewno nie byliśmy ostatni raz na kempingu
Natomiast z dziećmi nie wiem. Zobaczymy za jakiś czas, co powiedzą – na świeżo, to wiadomo, że są wciąż pod wrażeniem itd. Największy problem był taki, że mi się dziecko rozchorowało, a problemy żołądkowe i brak WC na miejscu to spory kłopot. Mocno to nam popsuło wyjazd, ale prawdę mówiąc popsułoby każdy wyjazd. A już samolotem z biurem podróży sobie nie wyobrażam, jeśli by się to stało w dniu wyjazdu – koczowanie w recepcji, potem objazd innych hoteli, koczowanie 2 h na lotnisku, lot itd.
Tak czy inaczej było trudno i nerwowo przez te dni. Tu plus dla apartamentu.
Z drugiej strony spaliśmy pod namiotem, a mieliśmy infrastrkturę hotelową – dzieciaki jeździły na zjeżdżalniach, bawiły się jakimiś tam wodnymi zabawkami, pływaliśmy w basenie, młodsza chciała chodzić na wszystko – "aerobik" dla dzieci, aerobik dla dorosłych w wodzie, animacje nad morzem, minidisco,
Była muzyka na żywo, były pokazy taneczne, organizowali też kilka razy wieczory z grillem itd.
Moje dzieci poznały też inne rodzeństwo, z którym się bawili i czas upłynął im przez to lepiej . Tu ogromny plus dla kempingu.
Kolejna rzecz, to co już pisałem – wszystkie wodne zabawki (i oczywiście morze) mieliśmy pod ręką – raz wzięliśmy to, raz tamto, jak coś zapomnieliśmy, to za 3 minuty już było. Sklep, knajpa, lody niemal na plaży... Taki apartament jeszcze nigdy nam się nie trafił, a zwsze staram się możliwie blisko wody .
Przetestowałem już prawie każdy rodzaj wypoczynku rodzinnego (nigdy nie jeździłem z plecakiem i nie spałem w wieloosobowych hostelach jeszcze , nigdy też nie byliśmy na rejsie wycieczkowcem ani jachtem). I prawdę mówiąc chyba wciąż będę robił... wszystko. Ale nadmorski kemping stoi w rankingu wyżej niż chorwacki apartament .
Żałuję, że tyle lat upierałem się jak baran, że kemping jest beznadziejny, bo wcale tak nie jest – mogłem sprawdzić to znacznie wcześniej . Można powiedzieć, że w tym roku 2,5 tygodnia spędziłem na zewnątrz, nawet nocą
Piszę to z trudem, ale przyczepa też nie jest wcale taka głupia... Biję się w piersi, że wyszydzałem Mariusza.
Jeśli kiedyś będzie mnie stać, to 2-3 lata chciałbym posiadać takie auto:
https://www.vwdostawcze.pl/pl/modele/ca ... a-6-1.html
i objeździć całą Europę
nemi napisał(a):Żałuję, że tyle lat upierałem się jak baran, że kemping jest beznadziejny
Ja chyba przy tym zostanę, bo ani Twój opis ani te zdjęcia nie przekonują mnie zupełnie Ten golf z praniem wygląda jak w cygańskim taborze Ale ważne, że Tobie się podoba
Pewnie, że nie wygląda to zachęcająco – zgadzam się w 100%. Dlatego zawsze byłem na nie.
Ale po prostu spędziłem dobry czas, a o to mi chodziło najbardziej. Jakość czasu jest odwrotnie proporcjonalna do jakości noclegu
I nie zamierzam nikogo nawracać – sam na pewno pojadę raz na jakiś czas i tyle, mi się podobało i to jest w tym najważniejsze przecież.
Byłem tutaj:
https://www.valamar.com/en/camping-rab/ ... beach-pool
Ale po prostu spędziłem dobry czas, a o to mi chodziło najbardziej. Jakość czasu jest odwrotnie proporcjonalna do jakości noclegu
I nie zamierzam nikogo nawracać – sam na pewno pojadę raz na jakiś czas i tyle, mi się podobało i to jest w tym najważniejsze przecież.
Byłem tutaj:
https://www.valamar.com/en/camping-rab/ ... beach-pool
Podobało Ci się to fajnie. Może tez kiedyś spróbuje ale dla mnie musiałaby to być jakaś odludna dzicz, bo te wszystkie atrakcje o których piszesz, to jest wszystko to przed czym w każde wakacje uciekamy
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość