Witam,
chciałem Wam opisać swoją przygodę w związku z zakupem Mazdy 6 GY 1.8 120 KM.
Potraktujcie ten wpis jako neutralny. Nie będę tutaj zachwalał sprzedającego ani go oceniał jednoznacznie negatywnie ponieważ w moim przypadku na to nie zasłużył... przynajmniej na razie

.
Człowiek ten ma negatywną opinię na forum, zorientowałem się o tym już po zakupie.
W tym momencie na Allegro działa pod nickiem mazda2016. Próbowałem wyszukać coś na jego temat na forum ale nic nie znalazłem. Tak naprawdę dopiero rozmowa z nim naprowadziła mnie na konkretne tematy.
Wspomniałem mu, że szukałem o nim informacji na tym forum i że nic nie znalazłem, on wtedy powiedział mi, że nie ma tutaj dobrego o nim zdania po jakiejś historii człowieka, który zakupił od niego auto i miał problem z przejściem przeglądu technicznego ze względu na uszkodzoną przednią szybę. On sam tłumaczył się, że nie zauważył tej szkody przed sprzedażą auta, ale opinia o nim już się po tej historii za nim ciągnie. Osobiście nie mam zamiaru oceniać tej sytuacji.
A handlarz od którego zakupiłem auto to najprawdopodobniej: ibiza81, Złotoryja, a dokładnie Wilków.
A teraz do sedna: Mazda 6, rocznik 2007, silnik 1.8 wystawiona za 19,500 zł. Przebieg 134 tys. km.
Przy wyborze auta posiłkowałem się opinią zaufanego blacharza-lakiernika, który sam przez kilka lat szykował auta dla handlarzy. Wiele ofert odrzucił już na podstawie samych zdjęć. Do tej wstępnie się nie doczepił.
Wykonałem telefon do handlarza w celu pozyskania VIN-u. Najpierw nie chciał dać oskarżając mnie o to, że traktuję go jak oszusta. Że on posiada wydruki z DSR i chętnie je pokaże na miejscu. Stwierdził, że mi i tak będzie trudno coś sprawdzić. Wyperswadowałem mu, że VIN to nie tajemnica handlowa i że nie będę dygał z Łodzi 300 km bez uprzedniego upewnienia się, że warto. Na drugi dzień rano dostałem VIN telefonicznie.
Zgłosiłem się do Marianka. Wpisy w DSR były od samego początku do 2014 roku gdzie był przebieg około 111 tys. km. Wyglądało to w miarę dobrze. Wymiany oleju, filtrów... wszystko zgodnie zaleceniami.
Handlarz poinformował mnie jeszcze przez telefon, że auto miało malowaną maskę. Szyba przednia oryginalna, błotniki, nadkola, przedni zderzak oryginał.
Pojechaliśmy.
Auto zostało wyprowadzone z garażu i gościu sobie poszedł zostawiając nas z autem i z plikiem, pokaźnym plikiem dokumentów do auta.
Kolega się wziął za oglądanie auta a ja za studiowanie dokumentów.
Auto było zakupione przez panią w salonie Suzuki Mazda w Berlinie w lutym 2008 z przebiegiem 10 km. Jest na to FV.
Pierwsza rejestracja auta, wygląda na to że przez salon ( w Niemczech tak jest?, salon musi rejestrować auto? Bo najpierw myślałem, że zarejestrowali żeby np. było testowe czy coś ale później sprzedane z przebiegiem 10 km) w lipcu 2007.
Z dokumentów wyczytałem ,że w w 2014 była wymiana sond lambda (800 euro

) i jest awaria klimy co wyszło w trakcie oględzin.
PO zakupie skontaktowałem się, z tym ASO w Berlinie (przy pomocy znajomych) żeby mi na miejscu jeszcze potwierdzili historię tego auta. Poza informacjami w dokumentach dowiedziałem się jeszcze, że auto miało wymieniany u nich [jaki?] zderzak. Na część serwisową. Było jakieś niewielkie uszkodzenie.
Auto było gdzieniegdzie otarte ale wszystko znośnie, w środku też całkiem ok, silnik chodził bez zarzutu, wszystkie kontrolki pogaszone, korozja minimalnie na nadkolach. Maska malowana, ale jak to określił kolega: porządnie i nie jest to świeże malowanie.
Zapadła decyzja, że bierzemy. I tutaj zaczyna się historia, którą należy brać pod uwagę decydując się na zakup u tego Pana. Ja wziąłem pod uwagę stan auta i jego cenę wyjściową, dlatego brnąłem do końca.
Auto 19,500 zł plus opłaty. Tak było w ogłoszeniu. I teraz tak: opłaty w rozumieniu sprzedającego to nie opłaty, które Ty jako kupujący musisz ponieść w związku z rejestracją pojazdu, tłumaczeniem dokumentów itd. Do opłat dolicza również podatek jaki musi zapłacić w związku z dokonaną transakcją.
Jednym słowem wszystkie koszty pokrywa kupujący. Nie uważam, że to jest nieuczciwe, bo czy to będzie powiedziane jednoznacznie czy nie, to i tak zawsze cena będzie tak skalkulowana, żeby kupujący wziął wszystko na siebie. Pozostaje kwestia marketingu

. Na mnie działa jak płachta na byka wyliczanie mi za co jeszcze muszę zapłacić. Było 19,500 a teraz dochodzi jeszcze 1000 standardowych opłat plus podatek. Utargowałem na 20 050 zł. I tak stanęło.
I teraz druga część historii. Powrót.

.
Auto nie zarejestrowane. najlepiej wziąć lawetę. I to rozwiązanie polecam. Niestety/stety (bo taniej jak się uda) ja zabrnąłem w powrót na nielegalnych blachach z na szczęście legalnym ubezpieczeniem (wykupionym na miejscu z polecenia handlarza ale na szczęście w PZU, w którym jestem ubezpieczony już od wielu lat, więc skontaktowałem się ze swoim opiekunem, czy to ubezpieczenie, które dostałem jest ważne – 100 zł).
Blachy zostały wyrobione za 50 zł przez jakiegoś znajomego handlarza, zgodne z numerem rejestracyjnym widniejącym w dokumentach. Oczywiście i tak byłaby lipa jakby Policja mnie zatrzymała.
Powrót się udał.
Jeżeli chodzi o koszty po zakupie:
wymiana oleju, filtrów, płynów, zabezpieczenie spodu antykorozyjne, zaprawki, zamontowanie plastikowych nadkoli, montaż czujników parkowania, montaż świateł do jazdy w dzień, polerka lakieru i naprawa klimy.
Naprawa klimy wzbudzała najwięcej emocji gdyż okazało się, ze do wymiany jest parownik klimatyzacji. Koszt w ASO 2600 zł plus robocizna za rozebranie całego wnętrza (przód) auta.
Stanęło na zakupie używki za 20 zł (chyba nie wiedzieli co sprzedawali) oraz na sprawdzeniu szczelności układu. Plus nabicie oczywiście. Układ postał ponad 24 godziny nabity aby sprawdzić czy jest szczelny, dopiero po tym zostało wszystko złożone.
Koszt całej naprawy to niecały 1000 zł.
Podsumowanie:
szukałem aut w okolicy Łodzi, wiadomo w mojej okolicy jest 2 czy 3 handlarzy ze średnią opinią. Kolega namówił, mnie żeby jednak udać w pobliże niemieckiej granicy bo więcej aut i ceny jakby niższe.
W ciemno jeździć nie chciałem ale po selekcji padło na początek na ten jeden model, sprawdzenie DSR i w drogę.
U tego gościa spotkaliśmy jakiegoś handlarza z Krakowa, który kupował od niego Mazdę 5 oczywiście z zamiarem dalszej odsprzedaży. Mówił, że namierzył tę mazdę w Niemczech ale nie mógł jej kupić. Wypłynęła u tego gościa. Nie zdziwiłbym się, gdyby łódzcy handlarze też do niego jeździli.
Także mojego auta szukałem tydzień

.