Neonixos666 napisał(a): jak nie będzie się patrzeć na złomy z dolnej półki cenowej.
Taki wyznacznik to największy urban legend...
Używane auta kupuję zwykle jedne z najtańszych na rynku – ale ja akurat mam podejście takie, że pogniecione blachy i popękane błotniki w niczym nie przeszkadzają.
A u nas pokutuje najczęściej podejście że takie auto to "bite" . I fajnie.
Dzięki temu mogę kupić auta słabo wyglądające (bez wpływu na użytkowanie) za to sprawne technicznie i za śmieszną cenę.
Czytam i widzę jak niektórzy mają te swoje wychuchane i wypieszczone auto i ... co i rusz coś przy nim robią. A ja po zakupie robię podstawowe rzeczy i/lub naprawiam co naprawy wymaga i potem tłukę tysiącami bezawaryjnie kilometry.
Sprawdziło się w Wartburgu, Hyundaiu, Voyagerze, Doblo i Suzuku. Wszystkie były w momencie zakupu jednymi z najtańszych na rynku. Jedynie Doblo wyglądał bdb (i dalej mając 20 lat tak wygląda).
Voyager i Suzuk z automatami. O ile kloc był pierwszym autem z ASB to tam jeszcze wymieniłem olej profilaktycznie. W Suzuku powąchałem, pomacałem. Biegi zmienia ok. Po co mam robić dodatkowe koszta?
Cały czas w tym kraju pokutuje jakieś takie przeświadczenia że ASB się psuje.
Znajomy ściąga z Holandii jakieś Simki i Talboty – wszystko z ASb i one jeżdżą bezproblemowo. A to w zasadzie antyki.