Pawko_6 napisał(a):Jedyne urządzenie elektroniczne, które ma wpływ na ładowanie akumulatora, to regulator napięcia przy alternatorze. Napięcia nie prądu, jak napisałem wyżej nie ma możliwości regulacji prądu ładowania, akumulator pobiera go ile sobie życzy.
Albo umyślnie uprościłeś całą sprawę, albo nie do końca wiesz na czym to polega. Nie wiem które z dwojga więc napisze trochę dokładniej:
Naładowany akumulator o napięciu znamionowym 12V, powinien mieć około 12,5V.
Regulator napięcia musi dbać o to, by napięcie ładowania nie przekroczyło 14,5V.
Ilość prądu jaką jest w stanie przyjąć akumulator wynika więc z różnicy tych napięć i rezystancji wewnętrznej akumulatora, która jest zmienna (gwałtownie rośnie w momencie nasycenia). Wobec tego naładowany akumulator, przy podłączonym prawidłowym zasilaniu 14,4V nie przyjmie dużo więcej prądu. Nie bez powodu tak zostały te napięcia ustawione i od producentów akumulatorów wymaga się, by akumulator wytrzymał takie ładowanie przez baaardzo długi czas.
Z drugiej strony, rozładowany akumulator wcale nie dostaje jakiejś megamasakrycznej porcji energii, bo wynika to z możliwości alternatora, który ma określoną moc. Przy prawidłowo dobranym zestawie alternator-akumulator, nawet rozładowany akumulator nie weźmie więcej prądu niż jest w stanie wytworzyć alternator, oraz pomniejszonego o to, co zużywają inne urządzenia. To chyba proste

Biorąc pod uwagę, że prąd ładowania akumulatora powinien być zależny od jego pojemności, całość zaczyna się składać:
Wypasione auta, potrzebujące dużo prądu – duży akumulator i duży alternator
Małe autka bez osprzętu – mały alternator i mały akumulator.
Regulatory napięcia w obu przypadkach mają to samo napięcie 14,4V, a prądy jakie płyną w obwodach różnią się diametralnie.
Dlatego właśnie powinno się przestrzegać zaleceń producenta odnośnie pojemności akumulatorów i najgorsze (moim zdaniem) co może być to odpalanie auta na 'pożyczkę'
