przez Paweł » 10 wrz 2019, 23:39
Cortanin F ma taką paskudną i dość powtarzalną opinię, że nic się go nie trzyma.
Jeśli będziesz robił przed zimą jeszcze coś przy błotnikach, to sugeruję zaopatrz się we "włosy afroamerykanina" i tym usuwaj korozję. Nie wiem na czym polega różnica, ale rzeczywiście działa to nieporównywalnie lepiej od ściernicy. Warto to uwzględnić, bo telewizyjna maść na rdzę działa tylko za siódmą górą i siódmą rzeką, a podstawą ratowania samochodu przed rudą w teorii i w rzeczywistym świecie jest jej całkowite pozbycie się.
Jak zauważyłeś, wżerów jednak nie oczyścisz i siłą rzeczy musi zostać w nich rdza. Zamalowanie tego wspomnianym przez Rafała podkładem epoksydowym (2K z pistoletu) stworzy szczelną powłokę, która wyraźnie wyhamuje dalszy rozwój tych zalążków korozji i między innymi dlatego jest on polecany. Pewną alternatywą dla epoksydu są środki nib-y-wiążące utleniony metal, ale w gruncie rzeczy ich działanie również polega na odcięciu dostępu tlenu do żelaza. Ich główną zaletą jest możliwość nakładania pędzelkiem. APP R-Stop działa całkiem sprawnie i sugeruję, żebyś go użył... (Gdybyś nie planował od razu wykorzystać całego, to pamiętaj, żeby nie wsadzać pędzelka bezpośrednio do puszki z preparatem.)
Jeśli bezpośrednio po smarowaniu R-Stopem (lub innym jego odpowiednikiem) nie planujesz kontynuować pracy, to uczciwie zamaluj całą przeszlifowaną powierzchnię, nachodząc przy tym na krawędzie zdrowego lakieru. Utworzysz w ten sposób wspomnianą barierę, chroniącą stal przed powietrzem. Gdyby jednak przyszło Ci do głowy dalej to malować, to specyfiku tego powinno być jak najmniej lub powinieneś go zeszlifować tak, żeby został tylko we wżerach. Chodzi o przyczepność, a także wzajemne oddziaływanie na siebie poszczególnych farb, szpachli i podkładów.
Jeśli zdecydujesz się, ze względów estetycznych, pomalować (a może i wcześniej zaszpachlować) ten przeszlifowany fragment blachy, to moim zdaniem wracamy do początku rozmowy. Jedynym, co ma obecnie sens jako pierwsza warstwa, jest podkład epoksydowy. Położenie na odsłoniętą blachę zwykłego podkładu, akrylu lub przetartej na mokro szpachli (która chłonie jak gąbka), to pewność, że za rok, może dwa, wyjdzie spod tego nowa korozja, której ten lakier, bądź szpachla, bardzo pomogą powstać...
Wracając na Ziemię i od biedy, bo rozumiem, że ładnie to wszystko opowiedziałem, ale malowanie dwuskładnikowym epoksydem samochodu na ulicy jest nie lada wyzwaniem – pomiń go. Zamiast niego wysmaruj jednak całą otwartą ranę wyżej wymienionym np. R-Stopem, daj mu przez kilka dni wyschnąć, a potem zamaluj go zwykłą farbą. Nie będzie to piękne ani ładne – co najwyżej odrażająco nieestetyczne, ale na pewno zatrzyma (czy raczej wyraźnie powstrzyma) odgłos chrupiącej korozji.
BTW – barrrdzo dobrrra rrrobota z tą klapą, ale zacząłbym od początku.
the right man in the wrong place...