Grzeggorz – Ło jej tyle??? Nie masz wersji z lektorem?
Mam nadzieję, że z jeden się chociaż nie powtórzy:
Na lekcji polskiego w piatej klasie pan nauczyciel pyta sie uczniow , czy znaja znaczenie slowo,,rartas".
• No dzieci, powiedzcie co dla was jest rarytasem?
• Banany, pomarancze- mowi Hania.
• Bulka z maslem i szynka- mowi Stas.
• Tyleczek szesnastoletniej dziewczyny- mowi Jas.
Pan nauczyciel wyrzucil go z klasy i kazal na drugi dzien przyjsc z ojcem. Na drugi dzien Jas przychodzi do szkoly i siada w ostatniej lawce.
• Jasiu, dlaczego przyszedles bez ojca i dlaczego siedzisz w ostatniej lawce?
• Bo tatus powiedzial, ze jak dla pana tyleczek szesnastoletniej dziewczyny nie jest rarytasem, to pan jest pedal i mam sie od pana trzymac z daleka.
Jasiu sie pyta taty:
• Tato co to oznacza w teorii i w praktyce?
• Jasiu zaraz wytłumacze Ci to. Spytaj sie mamy czy dałaby murzynowi za 2000$.
Jasiu podchodzi do mamy i pyta sie:
• Mamo dałabys murzynowi za 2000$?
• No wiesz synku. Meble by sie przydały, a pensja mała. Dałabym ten jeden raz.
Jasiu idzie do taty mówi, że mama by dała.
• Jasiu teraz idz do siostry i spytaj sie o to samo.
Jasiu podchodzi do siostry i pyta sie.
• Siostra dałabys murzynowi za 2000$?
• Pewnie że tak. Miałabym na kosmetyki, imprezy i ciuchy.
Jasiu idze do taty i mówi, że siostra dałaby.
• Teraz Jasiu idz do dziadka i spytaj sie o to samo.
Jasio idzie i pyta sie.
• Dziadku dałbys murzynowi za 2000$?
• Dałbym, bo wiesz emerytura mała, a na starość coś bym sobie kupił.
Jasio poszedł i powiedział, że dziadek by dał.
Tata mówi:
• Widzisz synku w teorii mamy 6000$ w kieszeni.
A w praktyce dwie [tiiit] i pedała w rodzinie.
Siedzi dwóch gości w kinie i oglądają film. Przed nimi rozsiadło się wielkie, łyse dresisko. Ponad dwa metry wzrostu, 120 kilo żywej wagi i tak dalej. Słowem kawał drecha. Jeden z kumpli mówi do drugiego:
• stary, założę się z tobą o 50 zetow, ze nie walniesz tego gościa w glacę facet pomyślał chwile i mówi:
•spoko, nie ma sprawy. Za 50 dych stuknę go w głowę. I sru gościa w czerep. Koleś się odwraca, a facet do niego:
• Zbyszek! Kopę lat! Co tam u ciebie?
Mięśniak lekko się wkurwił i mówi:
• słuchaj stary, pomyliłeś mnie z kimś innym, spadaj okej? Minęła dłuższa chwila i znów kumpel namawia drugiego:
• E stary, raz go stuknąć, to żadna sztuka. Założę się z tobą o stówę, że nie zrobisz tego po raz drugi.
Facet pomyślał dłuższa chwilkę i mówi:
• spoko. Za stówę stuknę go jeszcze raz. I znów sru gościa w łysy czerep. Kolo odwraca się już mocno podkurwiony i słyszy
• Zbychu! No to przecież ja! Do klasy razem chodziliśmy! Naprawdę mnie nie poznajesz?!!. Facetowi piana już poszła z gęby i cedzi przez zęby:
• słuchaj [tiiit] gościu, mówiłem ci, że mnie z kimś mylisz i [tiiit] się ode mnie, okej? Po czym wkurwiony na maksa wstaje z siedzenia i idzie do pierwszego rzędu.
Znów minęła chwila i kumpel zaczyna swoja gadkę po raz trzeci.
• no wiesz, dwa razy stuknąć to w sumie żadna sztuka. Też bym to zrobił.
Ale trzeci raz to ci się na pewno nie uda. Zakładam się z tobą o 2 stówy, że trzeci raz już nie dasz rady.
Znów chwila namysłu i gość przyjmuje zakład. Wstaje, idzie do pierwszego rzędu i jeb gościa w glace po raz trzeci. Koleś się zrywa wkurwiony jak nie wiadomo co i słyszy – Zbyszek! To ty tutaj siedzisz? A ja tam wyżej już dwa razy jakiegoś innego gościa zaczepiałem...
Żona do męża:
• Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci,
patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne!
Przymierzam – mój rozmiar!
Mąż:
• Taaa... Poszczęściło Ci się.
Po paru dniach żona znowu mówi:
• Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie,
futro z norek wisi. Przymierzam – mój rozmiar!
Mąż kręci głową z podziwem:
• Szczęściara z Ciebie. A ja – popatrz – nie wiem czemu,
ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod
poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam – i k...a nie mój rozmiar!!
W klasie pierwszej, prowadzonej przez bardzo seksowną i młodziutką nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł jaśnie pan dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić wizytację na lekcji "najświeższej" w szkole nauczycielki. Pani, bardzo przejęta, odwróciła do klasy swe apetyczne, opięte krótką spódniczką pośladki, pisząc na tablicy:
– "Ala ma kota." Nawrót i pytanie do klasy:
• Co ja napisałam?
Martwota i przerażenie... Jedynie Jaś wyrywa się jak szalony. No...., no..., Jasiu? Pani, z ogromnym wahaniem, dobrze już znając wyskoki tego łobuziaka, wezwała go do odpowiedzi.
• Ale ma pupę! – mówi Jaś
• Pała! – wybuchła pani, czerwona na twarzy z oburzenia.
Jasio też wściekły, siadając zwrócił się do tyłu, do dyrektora:
• Jak nie umiesz czytać, to nie podpowiadaj.
Do dziś pamiętam mój "pierwszy raz" z kondomem, miałem 16 lat albo coś około. Poszedłem do sklepu kupić paczkę prezerwatyw. Za ladą stała przepiękna kobieta, która najprawdopodobniej wiedziała, że nie mam doświadczenia w "tych" kwestiach. Podała mi paczkę i zapytała, czy wiem, jak tego używać. Szczerze odparłem: nie. Tak więc otworzyła paczkę, wyjęła jednego i rozwinęła na kciuku, po czym poleciła sprawdzić, czy jest na miejscu i czy mocno się trzyma. Najprawdopodobniej musiałem wyglądać na osobę, która nie do końca zrozumiała to, co powiedziała, więc rozejrzała się po sklepie, podeszła do drzwi i zamknęła je. Chwyciła mnie za rękę i wciągnęła na zaplecze, gdzie zdjęła z siebie bluzkę. Po chwili zdjęła też stanik. Spojrzała na mnie I zapytała: Czy to cię podnieca? No cóż, byłem tak zaskoczony tym wszystkim, że tylko kiwnąłem głową. Wtedy powiedziała, że czas nałożyć prezerwatywę. Kiedy ją nakładałem, ona zrzuciła spódniczkę, zdjęła majteczki i położyła się na stole. No dawaj, powiedziała, nie mamy zbyt wiele czasu. Tak więc położyłem się na niej. To było cudowne, szkoda, że nie wytrzymałem zbyt długo. PUF, i było po sprawie. Spojrzała się na mnie przerażona: "jesteś pewien, że nałożyłeś prezerwatywę?" Odpowiedziałem tylko "no pewnie", i podniosłem kciuk, by jej pokazać.
Mama prosi Jasia:
•Jasiu masz tu masze ostatnie 50 złotych i idź na zakupy tylko nie wydaj wszystkiego bo musi nam wystarczyć na cały miesiąc!
•Dobra ,spoko-Mówi Jasio.Idzie na zakupy a na wystawie sklepu wielki miś!
•Jle kosztuje ten miś?-pyta Jaś
•50 złotych
Jasio kupił misia i poszedł do cioci pożyczyć trochę kasy,a tam Ciocia siedzi z kochankiem.Nagle wraca Wujek-mąż cioci.Ciocia wpycha do szafy kochanka,Jasia i misia.
Jasio mówi do kochanka:
•Kup pan misia!
•Nie mam teraz czasu!
•Kup pan misia bo będę krzyczał!
•Dobra,Ile ten miś?
•50 zł
Kochanek zapłacił,Jaś za chwilę mówi:
•Daj pan misia!
•Ale przed chwilą go od ciebie kupiłem!
•Daj pan misia bo będę krzyczał!
Kochanek oddał misia.I znów:Kup pan misia.Daj pan misia.
Wuj poszedł do pracy.Kochanek został,a Jaś poszedł na zakupy.Wraca do domu,z pełnymi torbami zakupów kilkoma tysiakami w kieszeni i misiem pod pachą.Mama mówi:
•Na pewno kradłeś idz się wyspowiadaj!
Jaś klęka przy konfesjonale i mówi:
•Ja w sprawie misia.
A ksiądz:
•Przecierz ci mówiłem,że nie mam pieniędzy
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko.
Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
• No to ile dziś zrobił pan transakcji? – pyta sprzedawcę.
• Jedną, szefie.
• Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia!
Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
• Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
• Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?!
• No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
• Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
• Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
• I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
• Nie. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby...
Kierownik sklepu uczy młodych sprzedawców jak powinno się obsługiwać klientów.
• Patrzcie i uczcie się ode mnie
Wchodzi klientka: Poproszę proszek do prania firan.
• Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien. Skoro pierze pani firany może pani umyć okna.
• Widzisz Jasiu – tak musi pracować sprzedawca,teraz twoja kolej – mówi szef – widząc następną klientkę.
Poproszę podpaski
• Proszę bardzo, ale doradzam pani również kupić płyn do mycia okien.
• Co proszę?
• Skoro nie może pani dawać pupy – to niech pani chociaż okna umyje.
Zeznanie podatkowe.
Urzędniczka Urzędu Skarbowego do młodego przedsiębiorcy:
• Jak pan śmiał w rubryce "Pozostający na moim utrzymaniu" wpisać "IV RP"?!
Żona wyjechała w delegację.
Mąż rankiem bierze dzieciaka i wiezie do przedszkola.
• To nie nasze dziecko – mówi przedszkolanka.
Jadą do drugiego.
• Nie znamy pana synka – słyszy w drugim.
Jadą do trzeciego, czwartego... wszędzie tak samo.
Nie znają dzieciaka.
W końcu młody nie wytrzymał:
• Tato, zaliczamy jeszcze tylko jedno przedszkole i jedziemy do szkoły, bo
się w końcu na lekcję spóźnię.
Do radia dzwoni słuchaczka:
• Znalazłam dziś na ulicy portfel. W środku był tysiąc złotych i prawo jazdy na nazwisko Stanisław Kowalski.
I w związku z tym mam wielką prośbę...
byście puścili panu Stasiowi na pocieszenie jakąś fajną piosenkę.
Rynek dużego miasta. Jakieś występy. Gdzieś z tyłu pośród stojących widzów rozlega się nagle:
• Hej, kolego!
Nieco dalej ktoś odwraca głowę.
• Kto, ja?
• Tak, ty.
• Nie jesteśmy na "ty"!
• O, sorry, kolego.
• Nie jestem twoim kolegą!
• Słuchaj, przyjacielu.
• Ani przyjacielem!
• Posłuchaj mnie, gościu.
• Nie jestem żadnym "gościem"!
• No to jak mam.
• "Proszę pana".
• OK, więc proszę.
• . "szanownego".
• Dobra, k., a więc proszę szanownego pana.
• Dobrze, dobrze.
• Czy szanowny pan widzi tamtego małego szczyla?
• Tego, który wsiada na motor?
• Tak, właśnie tego.
• Widzę.
• No więc chciałem powiedzieć, kiedy byliśmy jeszcze przy "kolego" – on akurat op.dalał wielce szanownemu panu kieszenie i torbę. Nie ma za co!
Klient pyta się sprzedawcy:
• A ten odkurzacz to mocno ssie?
• Panie, aż łzy lecą – z powagą odrzekł sprzedawca.
Małgosia zaprosiła Jasia na kolację. Podczas kolacji Jasio niechcąco puścił bąka (cichacza). Rozniósł się wielki smród w jadalni, na co Małgosia nogą odtrąciła leżącego psa, mówiąc:
• Burek, odejdź!
Jasio ucieszył się, że nie uniknął kompromitacji, jednak po chwili znów pryknął. Małgosia:
• Powiedziałam Burek, odejdź!
Po chwili sytuacja znów się powtórzyła, na co Małgosia:
• Burek! Ile razy mam powtarzać! Odejdź bo cię jeszcze obsra!
Jedzie facet samochodem. Obok siedzi żona. Dopuszczalna prędkość 100km/h.
Facet jedzie mniej więcej z tą prędkością. Nagle żona rozpoczyna monolog:
• Już cię nie kocham... Po dwunastu latach po ślubie chcę rozwodu.
Mąż nic nie mówi, tylko przyspiesza do 110 km/h. Żona mówi dalej:
• Pokochałam twego najlepszego przyjaciela- Kazia.
Mąż nic nie mówi, tylko dalej przyspiesza do 120 km/h. Żona przystępuje do rozważania warunków rozwodu:
• Chcę dzieci!
Mąż nic nie mówi, tylko przyspiesza do 130 km/h.
• Chcę dom i samochód!
Mąż dalej nic nie mówi, ale przyspiesza do 140 km/h.
• Chcę, aby wszystkie karty kredytowe i akcje był na moje nazwisko.
Mąż dalej nic nie mówi, ale przyspiesza do 150 km/h.
• A czego ty chcesz?
• Ja już mam wszystko, czego potrzeba!
Mąż przyspiesza do 200km/h.
• A co masz?!
Mąż skręca na przeciwny pas jezdni i cedzi przez zęby:
• Poduszkę powietrzną!!!
Edycja:
Stirlitz wszedł do gabinetu i ujrzał SS-mana leżącego na podłodze i nie dającego oznak życia.
• Otruty... – pomyślał Stirlitz przyglądając się rączce siekiery wystającej z piersi.
Rozmawia dwóch więźniów.
• Myślisz, że twoja żona dochowa wierności i nie porzuci cię jak tu siedzisz?
• Nie... Moja żona to wspaniała kobieta... Po pierwsze kocha mnie, po drugie jest szlachetna i wierna, a po trzecie też siedzi...