Rozdzielmy dwie kwestie: kredyt na mieszkanie w którym mieszkam i kredyt na to drugie mieszkanie. Ten drugi jest niewielki, a moment kupna wybrałem tak, żeby to się to kalkulowało tak, że spłaci je ktoś inny. Margines błędu też zrobiłem asekuracyjny.
Nie mówię, że bieduję albo, że żyję jakoś wyjątkowo skromnie. Po prostu kiedy posiadam spory dług nie sięgam po towary luksusowe (jak Volvo V60 CC
), żeby swoją sytuację pogorszyć – to jest właśnie ta kwestia komfortu psychicznego, o którym pisałeś osobiście.
Wyskakiwanie z np. 3.000 zł za to Volvo miesięcznie nie dawałoby mi spać, bo jeśli do tego dosumuję jeszcze pozostałe koszty, to można się przerazić. Do tego jeszcze w jakimś totalnie złym scenariuszu mogę być zmuszony brać osobiście na klatę nowy kredyt, ale tego nie mam w planach
.
No i żona z 1900+ zł nie jest tu zbytnio supportem
Tak czy inaczej – mi jest dobrze jak jest, mam fajne mieszkanie, stać mnie na wakacje (na tym mi zależy najbardziej), nie bujam się starymi autami, tylko oba są świeże i pachnące. Mi to wystarcza, nie muszę kupować "Volvo" chociaż zupełnie szczerze chciałbym takie mieć – nie jest to jednak ani marzenie, ani priorytet. Ale mój sposób życia i wydatkowania jest dobry dla mnie, a sąsiad może mieć inne zdanie i ma tak samo rację jak ja