Czateria... 2021
nemi napisał(a):Może to wcale nie jest tak łatwo, żeby mieć pracę za odpowiedni pieniądz i żeby była w pełni lub większości zdalna?
Chyba dużo zależy od branży i od tego czy masz X klientów, czy pracujesz tylko dla jednej firmy. Ja poszedłem w model w którym wyłapuje klientów którym nie opłaca się zatrudniać takich jak ja na etat. On woli dać 1/4 mnie licząc się z tym, że jestem tylko zdalny. Chyba takich branż w IT jest sporo. Koledzy programiści widzę pracują podobnie.
Zapomniałem o jeszcze jednym mieście, a w zasadzie o dwóch w których widzę spory potencjał. Bielsko-Biała i Żywiec. Tam masz to co chciałeś. Kupujesz chatę na zadupiu w górach i w 20 minut dojeżdzasz do centrum Bielska. Żywiec może mniej, ale BB się ładnie rozwija.
Tak czy inaczej u mnie klamka zapadła 12 lat temu. Teraz ciężko coś zmienić, bo pojawiała się rodzina, zobowiązania... Myślę, że za 15 lat będę miał dopiero pole manewru (młodsze dziecko będzie miało 20), ale sądzę, że w ogóle zmienię profil i będę robił coś innego – hodował alpaki czy coś.
Ja absolutnie nie namawiam. Odnoszę się tylko do tych stwierdzeń, że "się nie da". Idąc dalej... znam też ludzi, którym totalnie "odwaliło" rzucili to całe IT i zajęli się czymś zupełnie innym, kształcąc się od nowa. jednocześnie spełniając jakieś tam marzenie o wyprowadzce w góry czy nad jezioro. Ja bym pewnie nie umiał, ale to pokazuje że "sky is the limit" czy jakoś tak
A ja absolutnie się zgadzam. To nie jest prawda, że życie jest tylko w Warszawie. Musiałbym się jednak przebranżowić na coś innego nawet w ramach IT i pogodzić się ze spadkiem zarobków o minimum połowę (z wynagrodzenia eksperckiego na prakrycznie brak doświadczenia). Ciężko podjąć taką decyzję przy rodzinie i kredytach.
Ja ciągle myślę o zmianach w przyszłości i spełnieniu marzeń mieszkaniowych, że tak powiem. Ale trzeba mieć pomysł i jednak trochę szczęścia.
Najczęściej czyta się historie "rzucili pracę w korporacji i wyprowadzili się w Bieszczady", a teraz są tacy szczęśliwi. Ale trafiłem kiedyś na historie nie zakończone sukcesem.
Było fajnie, ale ludziom zaczęło brakować kina i powrotu uberem po piwie, czuli się obco, czuli frustrację, bo dzieci wciąż chciały uczyć się tańczyć czy hiszpańskiego, a to wiązało się z byciem taksówkarzem własnych dzieci itd. Marzenia się nie spełniły. Pod artykułem było do tego mnóstwo ciekawych wpisów na forum. Dało mi to do myślenia
Ja też kombinuję w głowie pewne rzeczy, ale bez wyprowadzki z Warszawy. I wiecie co? Znajomi dwa tygodnie temu zaprosili nas na swoją fajną, leśną działkę. Było super, ale jak byłem tam w sobotę, tak do środy budziłem się, bo miałem wrażenie, że... chodzi po mnie kleszcz . I tym sposobem zacząłem się zastanawiać głębiej
Ja ciągle myślę o zmianach w przyszłości i spełnieniu marzeń mieszkaniowych, że tak powiem. Ale trzeba mieć pomysł i jednak trochę szczęścia.
Najczęściej czyta się historie "rzucili pracę w korporacji i wyprowadzili się w Bieszczady", a teraz są tacy szczęśliwi. Ale trafiłem kiedyś na historie nie zakończone sukcesem.
Było fajnie, ale ludziom zaczęło brakować kina i powrotu uberem po piwie, czuli się obco, czuli frustrację, bo dzieci wciąż chciały uczyć się tańczyć czy hiszpańskiego, a to wiązało się z byciem taksówkarzem własnych dzieci itd. Marzenia się nie spełniły. Pod artykułem było do tego mnóstwo ciekawych wpisów na forum. Dało mi to do myślenia
Ja też kombinuję w głowie pewne rzeczy, ale bez wyprowadzki z Warszawy. I wiecie co? Znajomi dwa tygodnie temu zaprosili nas na swoją fajną, leśną działkę. Było super, ale jak byłem tam w sobotę, tak do środy budziłem się, bo miałem wrażenie, że... chodzi po mnie kleszcz . I tym sposobem zacząłem się zastanawiać głębiej
nemi napisał(a):Było fajnie, ale ludziom zaczęło brakować kina i powrotu uberem po piwie, czuli się obco, czuli frustrację, bo dzieci wciąż chciały uczyć się tańczyć czy hiszpańskiego, a to wiązało się z byciem taksówkarzem własnych dzieci itd. Marzenia się nie spełniły. Pod artykułem było do tego mnóstwo ciekawych wpisów na forum. Dało mi to do myślenia
Tylko, że to jest przykład skrajności w skrajność. Bo inaczej nie mogę nazwać przeprowadzki z gigantycznej Warszawy do dziury w Bieszczadach... a da się to przecież wypośrodkować i niekoniecznie musi to być aglomeracja śląska
Wiesz, takie rzeczy jak brak kina czy knajpy czy ubera wiesz już na początku. Imho to trzeba sobie wkalkulować od początku w ryzyko. Inaczej będzie jak z "domkiem w karkonoszach"
Częstochowa mi się jeszcze wydaje fajnym miastem do życia i pracy. Brii mieszka w fajnej dzielnicy. W miarę spokojnie, a wszędzie blisko. Sama częstochowa poza okresem remontu dróg wydaje się całkiem sensowna komunikacyjnie. W pobliżu jura krakowsko-częstochowska, zamki, lasy, skałki... Mieszkałbym
Częstochowa mi się jeszcze wydaje fajnym miastem do życia i pracy. Brii mieszka w fajnej dzielnicy. W miarę spokojnie, a wszędzie blisko. Sama częstochowa poza okresem remontu dróg wydaje się całkiem sensowna komunikacyjnie. W pobliżu jura krakowsko-częstochowska, zamki, lasy, skałki... Mieszkałbym
Mi się już zaczyna....dziś w Poznaniu, robota jest. W poniedziałek Wawa, w środę i czwartek Zamość.
Właśnie domknąłem swój temat w Rumunii...czyli Lipiec wylatuje . Plus że żona się nie będzie nudzić. Pozwiedza jak ja bede tydzień klepał.
Mam juz robtę w Białymstoku. Jeszcz Przemyśl....się jednak ruszyło .
Właśnie domknąłem swój temat w Rumunii...czyli Lipiec wylatuje . Plus że żona się nie będzie nudzić. Pozwiedza jak ja bede tydzień klepał.
Mam juz robtę w Białymstoku. Jeszcz Przemyśl....się jednak ruszyło .
..::Born To Rise Hell::..
loockas napisał(a):To już wolę ravo.
Też już nie taki młody
Dopisano 21 maja 2020 22:19:
loockas napisał(a):To już wolę ravo.
Też już nie taki młody
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 24 gości