Czateria... 2021
Na holu jechałem 3 razy – 2 razy Seatem i raz Hyundaiejm.
W Ibizie strzelił dwumas, w Toledo padł pasek alternatora a w Hyundaiu szczur przegryzł obudowę rozrządu i nadgryzł pasek....było to po wymianie pierścieni i uszczelniaczy więc miałem nawyk częstego zagldania pod maskę. Pewnie tylko dlatego skończyło się wymiana paska i obudowy bo pasek nie strzelił.
Mazda była dwa razy lakierowana no i zaliczyłem jedno złabe tankowanie – ale dojchałem na czyszczenie wtrysków i baku. Volvo S60 miało wymianę sterownika żaluzji turbo oraz regenerowany rozrusznik, no i wymieniłem popychacze zaworowe. Hyundai wymianę pierścieni i uszczelniaczy + 2 razy rozrząd, Toledo wymianę łańcucha rozrządu i nagrzewnicy to samo Micra. Chyba najmniej obsługowym autem, z tych uzywanych była Laguna, do tego zrobiłem nią naprawde sensowny przebieg w 15 miesięcy jakie ją miałem. Tam tylko wymieniłem gumy stabilizatora. W V40 – strzelił wąż od intercoolera.
Ot nie ma idealnych aut ....no moze poza Renault
W Ibizie strzelił dwumas, w Toledo padł pasek alternatora a w Hyundaiu szczur przegryzł obudowę rozrządu i nadgryzł pasek....było to po wymianie pierścieni i uszczelniaczy więc miałem nawyk częstego zagldania pod maskę. Pewnie tylko dlatego skończyło się wymiana paska i obudowy bo pasek nie strzelił.
Mazda była dwa razy lakierowana no i zaliczyłem jedno złabe tankowanie – ale dojchałem na czyszczenie wtrysków i baku. Volvo S60 miało wymianę sterownika żaluzji turbo oraz regenerowany rozrusznik, no i wymieniłem popychacze zaworowe. Hyundai wymianę pierścieni i uszczelniaczy + 2 razy rozrząd, Toledo wymianę łańcucha rozrządu i nagrzewnicy to samo Micra. Chyba najmniej obsługowym autem, z tych uzywanych była Laguna, do tego zrobiłem nią naprawde sensowny przebieg w 15 miesięcy jakie ją miałem. Tam tylko wymieniłem gumy stabilizatora. W V40 – strzelił wąż od intercoolera.
Ot nie ma idealnych aut ....no moze poza Renault
..::Born To Rise Hell::..
nemi napisał(a):No to jest usterka, ale czy powinna się zdarzać w młodym aucie o takiej doskonałej, legandarnej jakości? I czy można mówić, że z autem nic nie trzeba robić i tylko się leje i jeździ, a za nie-awarie płaci się w tysiącach?
No nie, to już jest skrajność. Jednak między awarią, a awarią są różnice. Znam takich co po wymianie 2x A/T w jednym aucie za 10k/szt nadal uważają że Volvo to bezawaryjne auta, a znam też takich co klną bo bo bezpiecznik padł, albo plastik się zarysował
nemi napisał(a):Gdyby tak traktować awarie, to mi się zdarzyły 4-5 na ~380.000 km
Wszystko kwestia indywidualna. Ja bym musiał z zestawienia wykluczyć Focusa i MXa żeby było sprawiedliwie, bo to nie są samochody do normalnego przemieszczania się. Mimo kilku problemów, Focusa i tak uważam za pancernego. Jeżeli to auto zrobiło 200k z takim traktowaniem jak ja przez te 20k, to szacunek dla inżynierów Forda, znaczy Volvo (i Mazdy?) Co nie zmienia faktu, że to było najdroższe w utrzymaniu auto jakie do tej pory miałem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dość krótki, bo ledwo 1,5 roczny związek. No ale to akurat był mój kaprys. W sumie to Focus był taką wracającą karmą. Do tej pory udawało mi się kupować samochody które już miały (chyba) porobione wszystko i w czasie mojej eksploatacji udawało mi się nie dokładać więcej. Focusa natomiast to ja komuś zrobiłem i sprzedałem. Jednak nowy właściciel do dzisiaj do mnie piszę i daje przez słuchawkę posłuchać silnika
Nie no, Forda i MXa w ogóle nie powinieneś brać pod uwagę – nie służyły do zwyczajnej eksploatacji, jak na przykład Laguna.
Ja wybaczam łatwo jedną awarię czy grubszą usterkę, przy drugiej już jestem poirytowany, a po trzeciej naprawiam i intensywnie myślę nad otomoto .
Trudno też zdefiniować usterkę i awarię – chyba najprościej patrzeć przez pryzmat kosztów i/lub częstotliwość.
Chociażby stukajaca półoś za 1000 zł – czy to jest awaria, czy usterka, skoro auto jeździ i pewnie jeszcze 100.000 na tej półosi może zrobić? Ale wymaga wizyty w serwisie i wyłożenia kasy, więc dla mnie się wymyka definicji "lać i jeździć" .
Ja wybaczam łatwo jedną awarię czy grubszą usterkę, przy drugiej już jestem poirytowany, a po trzeciej naprawiam i intensywnie myślę nad otomoto .
Trudno też zdefiniować usterkę i awarię – chyba najprościej patrzeć przez pryzmat kosztów i/lub częstotliwość.
Chociażby stukajaca półoś za 1000 zł – czy to jest awaria, czy usterka, skoro auto jeździ i pewnie jeszcze 100.000 na tej półosi może zrobić? Ale wymaga wizyty w serwisie i wyłożenia kasy, więc dla mnie się wymyka definicji "lać i jeździć" .
No ja wsadziłem "te zmocnione" za 3x tyle No ale miałem wielkie plany na to auto, kariera wyścigowa stała przede mną rozwartym otworem. No to przyszedł Bimbak i dał mi się NCkiem znowu przejechać i wszystko w [tiiit]...
loockas napisał(a):(...) a to przecież Laguna i to jeszcze w dieslu )
Ja już, jak ktoś ze mną gada i mówi "fajna ta Laguna, ale wiesz, to Laguna...", to nawet nie dyskutuje
Jeszcze nie miałem auta które by mnie zawiodło (tylko akumulatory w mrozy) ogólnie mam Renault i nie wstydzę się tego, po robiłem co trzeba bo nie kupowałem nowego a przy awariach sama dojechała do mechanika bez sznurka czy lawety.
Dziś przyszedł kot w worku czyli piła z aukcji która podobno nie odpalała a ja ją odpaliłem. To dobry znak bo myślałem że jest zatarta a wymaga jedynie regulacji bo ma za mało paliwa. Ogólnie ssania nie było a świeca nie dawała iskry. Podmianka świecy podgięcie drucika od ssania, nasmarowanie cylindra i po tysiącu szarpnięć zgadała
Dziś przyszedł kot w worku czyli piła z aukcji która podobno nie odpalała a ja ją odpaliłem. To dobry znak bo myślałem że jest zatarta a wymaga jedynie regulacji bo ma za mało paliwa. Ogólnie ssania nie było a świeca nie dawała iskry. Podmianka świecy podgięcie drucika od ssania, nasmarowanie cylindra i po tysiącu szarpnięć zgadała
nemi napisał(a):U mnie jak coś się psuje, to ja mówię, że się psuje
Ja też a potem mi ciśniecie, że Alfa jest be
U mnie tato ma fart do samochodów. W Maździe przez bitych osiem lat wymienił amortyzatory z tyłu, 2x rozrząd, hamulce z przodu i pasek klinowy i jakaś drobnica w zawieszeniu z przodu, nic więcej. Myślę, że w takim przypadku, biorąc pod uwagę lata i 80tys zrobione w międzyczasie wpisała się w definicję "lać i jeździć". Zresztą, ja już zrobiłem 50 z hakiem i dalej dramatu nie ma bo takie pierdoły jak chłodnica za 200zł, napinacz paska klinowego za stówkę itd mają prawo paść. Lexus? 2,5 roku, do tej pory profilaktycznie olej w skrzyni "którego się nie wymienia" oczywiście, świece. Z innych wymian żarniki ksenonów, końcówka drążka, tarcze klocki przód i tył. Myślę, że on też się wpasuje w tą definicję chociaż to też zależy jak ktoś na to patrzy bo traktując dosłownie "lać i jeździć" to się nie da bo choćby durny olej raz w roku zmienić wypada
Ja tam przestałem rozkminiać, jak coś padnie/ się zużyje to wymieniam i tyle
Krzemol napisał(a):Ja też a potem mi ciśniecie, że Alfa jest be
Zazdraszczamy tak unikatowego auta i dlatego tak
marek napisał(a):8,2s do 60mph (czyli jakieś 8,5s do 100kmh) niezły wynik przy tej mocy i 4 biegowym automacie – pytanie czy na 2 biegu jest ponad 100kmh ?
Jest. Muszę jeszcze wrzucić auto do speców mod zawiechy – do wymiany wahacze przód -skoro sworzeń to 5 dych, a kompletny wahacz niecałe 2 dychy więcej to szkoda roboty , łączniki i tuleje stabilizatorów.
Wszystko to kosztuje mniej niż 250zł
bardziej z brukwi
Tam gwint, powietrze teraz w modzie
Ja tam się cieszę że po 3 miesiącach mogłem się w końcu obciąć
Trochę dziwne siedzieć tak cały czas w masce ale cóż zrobić.
Trochę dziwne siedzieć tak cały czas w masce ale cóż zrobić.
- Od: 15 maja 2012, 15:34
- Posty: 354 (83/16)
- Skąd: LUX/SC034
- Auto: Jest GJ 2.2 AT
Jest Citroen SpaceTourer
Było C4 Picasso
Była Mazda 6
GH
motomike6 napisał(a):Trochę dziwne siedzieć tak cały czas w masce ale cóż zrobić.
U mnie w biurze jest zalecenie, żeby w częściach wspólnych nosić. Jakieś 50% ludzi to robi.
A ja muszę przyznać, że źle się czuję w masce – wczoraj musiałem się wybrać na zakupy i trochę z tym pochodziłem, to naprawdę źle mi się oddychało po pewnym czasie. Masakra z tym jest.
Mam nadzieję, że niebawem dadzą sobie spokój z wymaganiem, żeby być w masce na wolnym powietrzu przynajmniej.
ja to ubieram tylko jak wchodzę do sklepu czy innych skupisk ludzi. W biurze na szczęście nie muszę, chyba że przez sklep przechodzę i są klienci. Chodzenie w tym po ulicy jest chore, chyba że ktoś lubi wdychać swój dwutlenek dla zabawy. Szczerze mówiąc to ciekaw jestem skutków ubocznych takiego skrupulatnego noszenia masek po jakimś czasie.
Podobno do dwóch tygodni mają coś tam pozmieniać w tym obowiązku. Imho zaczynają zdawać sobie sprawę, że to bez sensu...
Podobno do dwóch tygodni mają coś tam pozmieniać w tym obowiązku. Imho zaczynają zdawać sobie sprawę, że to bez sensu...
No ja Cię proszę – jaki ma sens noszenie maseczki gdy jesteś w parku z psem na spacerze i nie jesteś w tłumie ludzi?
Żeby nie prychać na jabłka w Lidlu to rozumiem, ale taki obowiązek praktycznie wszędzie powoduje, że ja się co najwyżej źle czuję i ciężko mi się odycha (może dlatego, że kiedyś walczyłem z astmą?), a korzyści jakoś nie dostrzegam. Nie wiem jak lekarze to znoszą przy operacjach
Żeby nie prychać na jabłka w Lidlu to rozumiem, ale taki obowiązek praktycznie wszędzie powoduje, że ja się co najwyżej źle czuję i ciężko mi się odycha (może dlatego, że kiedyś walczyłem z astmą?), a korzyści jakoś nie dostrzegam. Nie wiem jak lekarze to znoszą przy operacjach
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości