Ogłoszenie wisiało jakieś 10 dni, poza dwoma handlarzami którzy proponowali 50kzł zero zainteresowania (specjalnie żeby ich odsiać dałem wysoką cenę 70kzł – byłem w stanie zejść do +/– 62kzł).
I trafił się jeden konkretny kupiec, pogadał, upewnił się co do zapisów w ogłoszeniu i następnego dnia pojechał przelewając 64kzł.
Pierwsze auto które teoretycznie sprzedało się w cenie zakupu (65kzł daliśmy w 2020 roku!)
Teoretycznie, bo na nim jestem w plecy całkiem sporo.
Kupione na firmę z odliczeniem połowy VATu, miało służyć tacie naście kolejnych lat.
Jak wiadomo, taty już nie ma
A na auto musiałem wystawić pełną FV 23% ...
Chociaż tyle że nie liczy się ta sprzedaż do składki zdrowotnej 9% bo to by był kurna rozbój w biały dzień.
I tak z 64kzł zostaje w ręce +/– 45kzł