JohnnyB napisał(a):Coś czego pewnie nie zrozumiesz, więc nie będę się produkował.
Dobre, dobre

Wiele zależy od tego, jaką się ma pracę/życie. Ja kiedyś nie umiałem sobie wyobrazić przyjemności ze spacerów po plaży, wypicia winka w fajnej knajpce. Miałem podejście Mariusza – że trzeba chodzić, zwiedzać.
Ale dopadł mnie stres w robocie, dopadło mnie życie w wielkim mieście (załatwienie czegoś to godziny, zajęcia dodatkowe, wiecznie wożenie dzieci na jakieś urodziny itd., co pewnie nie jest modne w mniejszych miastach) i jadę po resecik. Żeby było ciepło, żeby było pięknie, żebym mógł połazić bez celu, żebym mógł zjeść coś dobrego. I często poznaję jakichś ludzi – dwa wieczory spędziłem z nowopoznaną parą gejów z Anglii, dwa ze znajomkami z Warszawy. I było spoko jak się bujałem na falach na materacu

Byłem w tym roku w Rovinj – pokręciłem się 3 h i okazało się, że ja już to wszystko tyle razy widziałem, że jeśli pojadę w przyszłym roku po reset, to nawet tyłka nie ruszę z kempingu.
Zawsze też mam duże ambicje – w ub. roku miałem być chwilę w Chorwacji, potem do Nicei. Ale było tak fajnie leniuchować, że przedłużyliśmy Chorwację i w drodze powrotnej tylko zobaczyliśmy Wiedeń.
W tym roku miała być Bratysława (Słowacja na mojej mapie-zdrapce wciąż zakryta – tylko przejeżdżałem), ale znów przedłużyliśmy Chorwację i lenistwo i w ogóle nie pojechaliśmy

.