Czateria...cd
ja też wstaje codziennie przez 7. Nieważne o której się kłade.
To i tak progres, wstawałem średnio 5:45
.
Z racji dnia "wolnego", za godzinkę, jak się sniadanko ułoży sztanga, potem miętka dzika do picia, wypad na jakiś dobry obiad, potem kino, zakupy i dom
.
Dziś kolejny dzień jazdy Miniakiem, może się te hamulce ułożą.....
To i tak progres, wstawałem średnio 5:45
Z racji dnia "wolnego", za godzinkę, jak się sniadanko ułoży sztanga, potem miętka dzika do picia, wypad na jakiś dobry obiad, potem kino, zakupy i dom
Dziś kolejny dzień jazdy Miniakiem, może się te hamulce ułożą.....
..::Born To Rise Hell::..
nemi napisał(a):Wstawać lenie!
Wstali – od godziny w robocie
PeKa napisał(a):Pięknie się dziś jechało do korpo, D. Szlachecka – Mordor – 27minut
No – jest pięknie – dzisiaj do fabryki dojechałem w 3 minuty, zero ludzi na ulicach i zielona fala
Trusted computing – Yes or No?
Na świecie jest 10 rodzajów ludzi: ci, którzy rozumieją liczby binarne i ci, którzy nie.
Na świecie jest 10 rodzajów ludzi: ci, którzy rozumieją liczby binarne i ci, którzy nie.
To ja dzisiaj wspiąłem się na wyższy poziom odchudzania – do roboty rowerem 
Nawet żyję
A na drogach faktycznie pusto.
A pobudkę miałem o 8 dopiero. Grzyb najmniejszy wylazł z łóżeczka i zaczął tradycyjny poranny obchód domu gadając na okrągło w sobie tylko znanym narzeczu
Po jakichś 20 minutach znudził się i zaczął śpiącego jeszcze Grzyba mniejszego zaczepiać
No i to była pora na wstawanie
Nawet żyję
A pobudkę miałem o 8 dopiero. Grzyb najmniejszy wylazł z łóżeczka i zaczął tradycyjny poranny obchód domu gadając na okrągło w sobie tylko znanym narzeczu

Po jakichś 20 minutach znudził się i zaczął śpiącego jeszcze Grzyba mniejszego zaczepiać
No i to była pora na wstawanie
Przedwczoraj chciałem kupić w Biedronce (mam do najbliższej 300m) wodę, sałatę, mleko i lody dzieciakom.
Podjechałem autem ok. 18 (z racji tych lodów) i nie mogłem znaleźć miejsca do zaparkowania (a parking jest wielki). Auta stały nawet na drodze pozostawiane.
W sklepie szał, pełniutkie wózki, niektóre rodziny/pary (wcale nie tacy nieliczni) miały każdy po wózku. I z tych wózków się praktycznie wysypywało.... I to nie były produkty "weekendowe" czyli jakieś grilowe czy w tym typie a WSZYSTKO.
Ludzi normalnie posrało. Jeden dzień wolnego i dostają najnormalniejszego pier.olca.
Nie rozumiem, przecież chyba nikt nie ma tak żeby mieć pustą lodówkę?
I na uj tyle tego? Półki z owocami, warzywami i pieczywem były puściuteńkie... Jakieś resztki pogniecionych pomidorów, porozszarpywane brokuły, kilka pozsychanych pietruszek... Masakra.
A jak jechałem dzisiaj rano do roboty to pod tą Biedronką znowu full parking. Nie ogarniam tego.
Przecież gdyby w tym kraju wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, to doszłoby do zamieszek. A w soboty okolice marketów musieliby zamknąć dla ruchu samochodowego lub zorganizować objazdy...
Podjechałem autem ok. 18 (z racji tych lodów) i nie mogłem znaleźć miejsca do zaparkowania (a parking jest wielki). Auta stały nawet na drodze pozostawiane.
W sklepie szał, pełniutkie wózki, niektóre rodziny/pary (wcale nie tacy nieliczni) miały każdy po wózku. I z tych wózków się praktycznie wysypywało.... I to nie były produkty "weekendowe" czyli jakieś grilowe czy w tym typie a WSZYSTKO.
Ludzi normalnie posrało. Jeden dzień wolnego i dostają najnormalniejszego pier.olca.
Nie rozumiem, przecież chyba nikt nie ma tak żeby mieć pustą lodówkę?
I na uj tyle tego? Półki z owocami, warzywami i pieczywem były puściuteńkie... Jakieś resztki pogniecionych pomidorów, porozszarpywane brokuły, kilka pozsychanych pietruszek... Masakra.
A jak jechałem dzisiaj rano do roboty to pod tą Biedronką znowu full parking. Nie ogarniam tego.
Przecież gdyby w tym kraju wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, to doszłoby do zamieszek. A w soboty okolice marketów musieliby zamknąć dla ruchu samochodowego lub zorganizować objazdy...
Wczoraj pozamykane niby większe sklepy a pod niedaleka mi zabka ruch jak na bazarze, nie zdążyli zakupić w srode, patologia.. Odkąd się ożeniłem, mogę policzyć na palcach jednej ręki ile razy musiałem użyć dużego wózka w hipermarkecie, prawie zawsze mały koszyk a w lodówce nie brakuje mi pożywienia. Fakt że dość regularnie robię zakupy.
To ja często z wózkiem lecę (z 2 razy w tygodniu), bo zwykle kupuję wodę w 5l bańkach (minimum jedna dziennie idzie). Do tego karton mleka + jakieś [tiiit]. Niby niewiele ale ciężkie. No i zaleta – wózkiem pod auto się dotoczę bez pakowania w torby (których zwykle zapominam z auta
)
A zakupy robię max. co drugi dzień albo i rzadziej.

A zakupy robię max. co drugi dzień albo i rzadziej.
Zapomniałem już co to zakupy w spożywczakach bo od 4-ego nocuję u rodziców z powodu remontu, mają magiczną lodówkę – zawsze coś w niej jest i nie trzeba niczego do niej wkładać 

Trusted computing – Yes or No?
Na świecie jest 10 rodzajów ludzi: ci, którzy rozumieją liczby binarne i ci, którzy nie.
Na świecie jest 10 rodzajów ludzi: ci, którzy rozumieją liczby binarne i ci, którzy nie.
Xenocyd napisał(a):Lodówki rodziców tak mają
No, moi starsi mają zestaw.
Mama zawsze mówi "jak w tej w kuchni nie znajdziecie nic do jedzenia, to w tej na dole będzie". A obydwie pełne

Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości