Dowcipy

Coś dla zabicia czasu – zjawiska śmieszne i ciekawe.

Postprzez palik » 5 kwi 2008, 10:09

Analiza Poetycka Wierszyka

"PTASZEK SOBIE FRUNIE Z DALA,
ŻABA DU*E W WODZIE MOCZY,
W GÓRZE SŁONCE ZAPIE**ALA,
KU**A! CO ZA DZIEŃ UROCZY!!!"

Analiza :

Wiersz jednozwrotkowy, czterowersowy z rymem sylabowym, z równomiernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym zamęcie, może dać tylko otaczająca przyroda.
Dla podmiotu lirycznego nawet zanurzona w błękicie wody du*a żaby jest
pretekstem do euforii. Zapi***alające inne stworzenia sugerują wczesne
lato, kiedy świat zwierzęcy obudził sie z otchłani zimy. Puenta liryki
jest jednoznaczna i łatwo odczytywalna.
Liryczne JA personifikuje słonce. W słowie "zapi**dala" oddaje szybkość
i złożoność ruchu słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może
"zapi**rdalać" senso stricte.
Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość świadczy o ludowych korzeniach poety i głębokiej więzi ze społeczeństwem. W moim rozumieniu autor chciał sie tym utworem odwdzięczyć środowisku, z którego wyrósł za poświęcenie i trud włożony w zapewnienie mu należytego wykształcenia.
Szkoda, że tak mało w dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju!
Jeżeli ludzie szepczą za twoimi plecami to tylko znaczy że ich wyprzedziłeś. | www.burnwater.pl
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 13 sie 2007, 13:06
Posty: 865
Skąd: Białystok
Auto: EA5A SE

Postprzez Jacek_CK » 6 kwi 2008, 19:11

Rozmawia dwóch znajomych:
– Stary jak tam u ciebie ostatnio życie seksualne?
– No nieźle, regularnie trójkąciki.
– No to nieźle szalejesz!
– Nie, tylko żona jest w ciąży.



Stoi sobie gliniarz z drogówki, patrzy, jedzie Volkswagen Golf. No to wyciągnął lizak, pistolet i dawaj zatrzymywać. Kierowca z całej pary po hamulcach, mało mimo pasów przez szybę nie poleciał, wysiada na trzęsących się nogach i pyta się:
– Cccoo się ssstałłło, ppppanie wwwwłłładzo?
– A nic. Myślałem, żeby sobie Golfa kupić, ale słyszałem, że hamulce ma kijowe.


Facet w roboczym ubraniu, ubrudzony cementem, w autosalonie:
– A ile kosztuje Bentley GT coupe?
– 250 000 euro.
– Cholera... A na kredyt? Na rok?
– 25 000 euro miesięcznie.
– Dużo, kurde... A na dwa lata?
– 12 500 euro miesięcznie.
– Blaszka, też niemało...
– To może miałby pan ochotę na tańszy samochód?
– Ochotę bym miał, ale płyta nam się przewróciła na taki...

Dekoder oznaczeń klasyfikacji wiekowej filmów akcji:
b/o – bohater ratuje dziewczynę
12 – czarny charakter dopada dziewczynę
15 – czarny charakter dopada dziewczynę conajmniej dwukrotnie
18 – czarny charakter dopada dziewczynę, większość negatywnych postaci drugoplanowych dopada dziewczyny, bohater ratuje dziewczynę a później sam ją dopada.
21 – czarny charakter dopada głównego bohatera. Potem razem dopadają dziewczynę.
21++ – Dziewczyna oraz wszystkie jej koleżanki zostają dopadnięte przez każdego na wiele fantazyjnych sposobów, oczywiście wielokrotnie. Niektóre sceny dopadnięcia filmowane są w zbliżeniach.


Mąż po obiedzie siedzi przed telewizorem, a żona coś gorączkowo szuka w regale z książkami.
Po dość długiej chwili żona pyta:
– Nie wiesz przypadkiem gdzie może być ta moja książka ?
– Która?
– "Co robić by dożyć do stu lat"?
– Wiem!
– To powiedz gdzie jest!... Lekko zdenerwowana.
– Wyrzuciłem do pojemnika z makulaturą.
– Chyba nie mówisz tego poważnie?
– Jak najpoważniej!... Zauważyłem, że twoja mama zaczęła ją czytać wczoraj!



Idzie narkoman po pustyni. Nagle zauważa zakopaną w piachu amforę. A że spragniony był to z nadzieją wyciaga zatyczkę. Ale zamiast kropli wody z butli wyłazi Dżin i zagaduje do narkomana:
– Masz trzy życzenia!
Narkoman bez zastanowienia:
– Daj mi i sobie po działce! Zapalimy!
– Dobra, proszsz...
Zapalili.
Dżin nieprzyzwyczajony, schował się z powrotem do amfory, ale po chwili wychyla się niezdarnie i mówi:
– Dawaj drugie życzenie...
– Daj jeszcze raz to samo – odpowiada narkoman. – Dla mnie i dla Ciebie!
– Dobra. Proszsz... Chociaż mógłbyś wymyśleć coś mądrzejszego.
Zapalili. Dżin znowu schował się w butli. Trochę trwało zanim znowu z niej wylazł:
– Dawaj trzecie życzenie... Tylko pomyśl najpierw, bo to ostatnie...
– Trzeci raz to samo! – ordynuje narkoman. – Dla Ciebie i dla mnie, a co... raz się zyje...
– No mądry to Ty nie jesteś – mruknął Dżin, ale spełnił i to życzenie.
Zapalili, podumali, Dżin z powrotem wlazł do amfory. Mija godzina, dwie. Dżin wyłazi z butli:
– No dobra.... Dawaj czwarte życzenie....
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 29 mar 2008, 16:59
Posty: 76
Skąd: Kielce
Auto: 626 Cronos LX 1993r.

Postprzez zezi » 9 kwi 2008, 08:01

– Pomóżcie! Dzisiaj kupiłam samochód z komisu i nie wiem jakie paliwo mam wlać? Po czym poznać, czy to dizel czy benzyniak? Jeżdżę na oparach, a nie mogę zatankować, bo nie wiem co wlać.

– Przysiwieć zapalniczką przy wlewie paliwa i zobacz sama! Potem wlej ropę. Bo jeśli benzyniak to nie doczekasz "potem".

– Nie ściemniaj koleżance. Słuchaj. Jeśli samochód jest koloru niebieskiego lub zielonego lejemy ropę. Jeśli żółty to na gaz. Do reszty lejemy benzynę. I od razu wymień powietrze w kołach na letnie. W tym roku modne jest górskie.

– Najlepiej nalej wody. Wtedy w serwisie udzielą ci wyczerpujących informacji.

– Jak samochód robi brum brum to jest benzyniak a jak kle kle to ropniak. A jeśli robi brum i kle – śmiało lej gaz.
Mazda 6 GH L8-DE 2008 liftback 1.8 120hp Advance+
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 21 mar 2008, 11:24
Posty: 36
Skąd: Norwegia
Auto: Mazda 6 GH L8-DE 2008 liftback 1.8 Advance+

Postprzez Jacol » 9 kwi 2008, 08:22

zezi napisał(a):Jak samochód robi brum brum to jest benzyniak a jak kle kle to ropniak. A jeśli robi brum i kle – śmiało lej gaz.

jak robi brum i kle to znaczy ze mazdowska Vka z małą iloscia oleju :D
Mmm... Przy 3 tysiączkach brzmi jak 50Cent, wygląda jak Pussy Cat Dolls, a jeździ jak The Game na osiemnastu calach... with evil gas from the bottom of hell... buahahaha... n2o
Best ET 1/4: 14.8s (Czaplinek '12) Best RT: 0,123s (Czaplinek '12)

Moja Madzia ;)
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2006, 14:05
Posty: 3459 (1/3)
Skąd: Włocławek, Lubień Kujawski
Auto: MX-3 '91 KL-ZEn
M6 '04 L3

Postprzez Pajek » 9 kwi 2008, 11:11

Dziewczyna z chłopakiem wpadli do pubu na parę drinków. Siedzą,
dobrze się bawią, i nagle ona zaczyna mówić o nowym drinku. Im
więcej o nim mówi, tym bardziej się podnieca i w końcu namawia
chłopaka, aby zamówił sobie takiego drinka. Chłopak się zgadza.
Barman podaje drinka i umieszcza na stole następujące składniki:
solniczkę, kieliszek śmietankowego likieru Baileys oraz kieliszek
soku z limonki. Chłopak patrzy na składniki z głupią miną, więc
dziewczyna mu tłumaczy:
– Po pierwsze, sypiesz trochę soli na język, po drugie – wypijasz
kieliszek Baileya i trzymasz w ustach, a następnie zapijasz
wszystko sokiem z
limonki.
Brzmi niezbyt apetycznie, ale on pragnie pokazać, że jest
prawdziwym mężczyzną:
Sypie sól na język – słone, ale OK. Dalej idzie likier – gładki,
aromatyczny, bardzo przyjemny... Wporzo! W końcu bierze kieliszek z
limonką...
W pierwszej sekundzie uderza go w podniebienie ostry smak soku z
limonki, w drugiej sekundzie Baileys się zwarza, w trzeciej
-słono-zwarzono-gorzki smak daje mu w przełyk. To wywołuje,
oczywiście, odruch wymiotny, ale nie chcąc sprawić dziewczynie
przykrości, przełyka z trudem. Kiedy udaje mu się opanować, obraca
się do dziewczyny.
– Jak sie ten cholerny drink nazywa ?
– "Zemsta za Loda" ......
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 11 maja 2006, 09:00
Posty: 43
Skąd: Szczecin
Auto: Nysa dizel

Postprzez Blade » 9 kwi 2008, 11:32

Pajek napisał(a):"Zemsta za Loda" ......

hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 18 sie 2006, 17:00
Posty: 2834 (1/0)
Skąd: Wrocław
Auto: MX-5 NBFl BP '01

Postprzez malutka » 9 kwi 2008, 11:57

Pajek napisał(a): "Zemsta za Loda" ......

o ja piernicze hahaha hahaha hahaha hahaha
Obrazek
good girls go to heaven bad girls go everywhere...
bad girl ;)
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 6 maja 2006, 12:20
Posty: 5102 (266/152)
Skąd: Warszawa
Auto: マツダ MX-6 2.0 FS '92

Postprzez pressgirl » 9 kwi 2008, 12:07

Pajek napisał(a):– "Zemsta za Loda" ......

hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha
wszystko jest iluzją, pływamy w mydlanych bańkach
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2007, 09:30
Posty: 875
Skąd: Bytom

Postprzez Mako » 9 kwi 2008, 12:42

małtyna (11-11-2005 22:28)
jestem sobie w knajpie, w knajpianej toalecie, w kabinie knajpianej toalety. sikam. ludzka rzecz, nie? no.
małtyna (11-11-2005 22:29)
zaraz za mną przyszły dwie panny, stuk stuk szpileczkami, poprawiają mejkap przy lustrze. rozmowa
małtyna (11-11-2005 22:29)
jedna pyta drugą, czy może poszłyby do hawany (ot, taki klub).
małtyna (11-11-2005 22:30)
a druga odpowiada, że nie, bo
małtyna (11-11-2005 22:30)
(teraz uwaga)
małtyna (11-11-2005 22:30)
"ty wiesz co mi się tam ostatnio stało?
małtyna (11-11-2005 22:30)
tańczę sobie, tańczę, a tu widzę, jak mnie jakiś kolo spod baru obcina wzrokiem
małtyna (11-11-2005 22:31)
no to podchodzę i mówię, że cześć, postaw mi drinka, bo mi się pić chce
małtyna (11-11-2005 22:31)
a on mówi, że dobra, postawi mi drinka, jak z nim zatańczę
małtyna (11-11-2005 22:31)
no to tańczymy, tańczymy, ale mi się nadal chciało pić, to mu mówię, że może by mi postawił tego drinka, bo mi się nadal chce pić
małtyna (11-11-2005 22:32)
a on, że może się najpierw przejdziemy i wtedy mi postawi drinka
małtyna (11-11-2005 22:32)
no to wyszliśmy, idziemy, idziemy, ja się pytam, czy moglibyśmy wracać, bo miał mi drinka postawić, bo mi się chce pić, a on mówi, że zaraz wrócimy tylko
żebym mu najpierw zwaliła konia
małtyna (11-11-2005 22:33)
no to ja go tam obrabiam, obrabiam
małtyna (11-11-2005 22:33)
(w tym miejscu opuściłam toaletę, ale dziewczyna tylko rzuciła na mnie okiem i kontynuowała swoją historię)
małtyna (11-11-2005 22:34)
(a ja jeszcze myłam ręce, więc pointa mnie nie ominęła i nie omieszkam jej przytoczyć)
małtyna (11-11-2005 22:35)
...obrabiam, a on mi mówi, że zaraz dojdzie i że chce mi się spuścić w buzi. trochę się zdziwiłam, ale spoko, kucam przed nim, nawet taki dość wygolony
był, więc spoko.
małtyna (11-11-2005 22:35)
no i się spuścił, niedużo tego było, więc spoko połknęłam no i się pytam, czy już możemy wracać, bo chcę tego drinka.
małtyna (11-11-2005 22:35)
a on mi mówi spierdalaj głupio k*rwo
małtyna (11-11-2005 22:35)
(teraz będzie najlepsze, uwaga)
małtyna (11-11-2005 22:36)
I TY WIESZ JAK JA SIĘ WTEDY POCZUŁAM??

<------------------------------------------------->


Impresje z wiejskiej dyskoteki

W sobotni wieczór dzwoni do mnie koleś i referuje następującą rzecz: jego siostrzeniec (17 lat, czteropaskowy Absolutny Brak Szyi, sterydy w płynie, tabletkach i sprayu, złoty łańcuch jak z Harleya Indiana) pojechał na dyskotekę do jednej z podmiejskich wsi, gdzie podrywał nie tę laskę, co należało, niezbyt pochlebnie się wyraził o jednym z miejscowych ABSów i ogólnie zadarł z niewłaściwymi ludźmi, co skończyło się doraźnie aktem przemocy fizycznej, a że wróg był w przewadze, szczęka siostrzeńca została zlekka przestawiona. No i trza było po młodzieńca jechać.

– To jedź, Krzysiaczku – mówię, wierny zasadzie, że pies szczeka, a karawana idzie dalej, patrząc tęsknym i pożądliwym wzrokiem na świeżo otwartą flaszkę Seagram i oszroniony tonik, z których właśnie zamierzałem zrobić właściwy użytek.
– Ale posłuchaj – Krzysiaczek nie dawał za wygraną – ty kawał chłopa jesteś, ja też, ubierz się w czarny golf, wsiądziemy w Maksia i będziemy od razu poważniej wyglądać…

Wybuchnąłem śmiechem. Maksiu to czarny Mercedes S mojego kolesia, ale jakoś nie umiałem sobie wyobrazić mnie i Krzysia (wielki, łysy, muskularny i zwalisty, choć muchy by nie skrzywdził, z zawodu psycholog dziecięcy z tytułem doktorskim) w roli wykidajłów, adwokatów mafii czy wprost bandziorów. Ale Krzysiaczek nalegał, więc ubrałem się w czarne spodnie i czarną koszulkę z napisem „You’re DEAD MEAT Buddy” (koszulka należy do mojej małżonki, jest na nią co prawda nieco za obszerna, ale doszedłem do wniosku, ze w ten sposób lepiej uwypuklę moje fantastyczne umięśnienie, poza tym na golf było za ciepło), poczekałem na Krzysia, który zjawił się rychło w podobnym rynsztunku, tylko na dodatek miał na sobie trochę złota, tak na oko z siedemdziesiąt deka. Myślałem, że od śmiechu dostanę kolki, ale Krzysiaczek tak skutecznie zaczął mi tłumaczyć różnicę między byciem trendy a jazzy oraz podstawowe pojęcia z psychologii społecznej, że poczułem się zabity i wdeptany w glebę jego elokwencją i erudycją, więc zamknąłem gębę i jechałem w milczeniu.

Kiedy podjeżdżaliśmy pod dyskotekę, Krzysiu zapakował w zęby pół paczki gumy do żucia. Druga połowę zaproponował mnie, ale odmówiłem, i konwencjonalnie zapaliłem papierosa. Wysiedliśmy z Maksia – on kręcąc mordą jak czarna krowa z bordo kropki ze sławetnego wierszyka, ja z papierosem w zębach. Ochroniarze przed drzwiami zrobili karpia, niemniej chcieli za wjazd po 15 zeta bodaj. Krzysiaczek zrobił z gumy balona i końcem palca ze złotym sygnetem (rozpoznałem spadek po ojcu z herbem jakiegoś niemieckiego grafa) wskazał na napis: „Para – 15 złotych”.

– A my jesteśmy parą – zakomunikował przez gumę łysemu przystawiającemu pieczątki. – A poza tym, ziom, to mógłbyś nas właściwie wpuścić gratis – przy czym wykonał ręką gest Dżedaja, mówiącego szturmowcowi „Nie potrzebujesz naszych dokumentów” w kultowym IV Epizodzie. Krzysiu ze swoim gołębim sercem pasował do tej roli jak pięść do oka, a ja myślałem, ze mnie skręci ze śmiechu i popuszczę w spodnie… Ale łysy spojrzał na zegarek (było po 1 w nocy), wzruszył ramionami, przybił nam na grzbiecie dłoni pieczątki świecące w ultrafiolecie i gestem wskazał wejście.

– Szacun – rzucił mu Krzysiaczek na odchodnym, i znów puścił bąbla z gumy. Trochę przesolił i pęknięty balon oblepił mu twarz, ale na szczęście nikt tego nie widział.

Łomot wewnątrz starej gorzelni, przerobionej na dyskotekę, przechodził wszelkie dopuszczalne granice. Leciała jakaś „techniawa”, jak uświadomił mnie Krzysiaczek, psycholog dziecięcy, na co dzień pracujący z trudną młodzieżą, rycząc mi do ucha z odległości pół centymetra i oblepiając mi ucho gumą do żucia. Na tzw. parkiecie spazmatycznie podrygiwało kilkadziesiąt osób obojga płci, zaduch był jak w rzeźni (byłem, to wiem), a migające światła przypominały mi słodkie czasy, gdym jeszcze w dużym Fiacie samodzielnie ustawiał zapłon przy użyciu samodzielnie skonstruowanej lampy stroboskopowej.
Krzysiaczek wyciągnął się na całą imponująca wysokość swoich prawie 2 metrów i zaczął wyglądać siostrzeńca. Oczywiście w warunkach jak powyżej, wszelkie próby wypatrywania musiały się skończyć fiaskiem, więc wiedziony nieomylnym instynktem psychologa dziecięcego podjął wędrówkę do najpewniejszego miejsca spotkania krewniaka – to znaczy do bufetu.
Była tam inna droga, ale Krzysiu, bywalec raczej lepszej kategorii lokali, nie wpadł na to i jak lodołamacz sunął przez parkiet, wyciągniętymi w przód rękami rozgarniając całe bractwo Świętego Wita, ku jego niekłamanemu oburzeniu. Jako żywo – na jednym z hokerów przy bufecie coś zaczęło świecić w rytm stroboskopu i zorientowałem się, że to spodnie naszego „celu”. Krzysiu podążał w tym kierunku nie rozglądając się na boki, a za nim zamykał się tłum jak fala za ścigaczem. Paru młodziaków o fryzurach Dokładnie Odmiennych niż Beatlesi podążało śladem mojego przyjaciela, a wyraz ich twarzy (a raczej jego brak) był podobny do tego, jaki miał Arnold Schwarzenegger, kiedy w filmie „Komando” wjeżdżał ładowarką przez witrynę do sklepu z bronią.
Młodzieniec siedział samotnie nad kufelkiem piwa, a wygląd jego twarzy wyraźnie świadczył o niedawnej bohaterskiej potyczce – kto kiedyś widział świeżego tatara, ten wie, co mam na myśli, przy czym żółteczko na tatarze robiło za młodzieńca lewe oko, bo prawego spod opuchlizny widać nie było.
Na widok Krzysia młodzieniec wstał i chyba powiedział „Wujek”, co w nieopisanym łomocie można było wywnioskować tylko z ruchu warg. Krzysiu podszedł do niego i kiedy zamierzał mu pokazać znak do odwrotu, jakiś najwyraźniej niedorozwinięty emocjonalnie dres położył mu rękę na ramieniu… Krzysiu odwrócił się… zobaczył mnie z czarnym „You’re DEAD MEAT Buddy” poza plecami swoich czterech oponentów, po czym radośnie wskazał na mnie palcem, puścił balona z gumy i obserwował, jak wskutek powolnego procesu myślenia łyse karki zaczynają kumać o co biega, i jak po długotrwałym skrzypieniu zardzewiałych trybów w łysych czaszkach ich właściciele odwracają cię powoli w moim kierunku.

„Sk*rwysyn” – pomyślałem z sympatią pod adresem mojego przyjaciela, patrząc na czterech wielopaskowców, którzy gapili się teraz na mnie. Takie miny musiały mieć pierwsze gady przeżuwające, u których ponoć mózgi mieściły się w grzbietach. Ale stałem twardo, napinając klatę i szczerząc zęby w ponurym uśmiechu, po czym – błyskawiczne olśnienie – podniosłem wolno palec i wskazałem nim na Krzysiaczka gestem identycznym jak on przed chwilą. Znów powolny i bolesny proces myślenia, powolne odwracanie głów… Dinozaury najwyraźniej poczuły się wzięte w dwa ognie, bowiem po krótkim gulgotaniu w swoim plemiennym dialekcie i kilkukrotnym tarciu karków przednimi łapami – rozpierzchły się poza potencjalny teren obławy. W tym momencie ucichła na moment muzyka. Mogłem rozluźnić mięśnie klaty, które mnie już zaczynały boleć. Byłem prawie w niebie.

Krzysiu kazał swemu siostrzeńcowi iść do toalety i umyć gębę zimną wodą, sam dla bezpieczeństwa poszedł z nim (nawiasem mówiąc, znam go od lat i wiedziałem, że adrenalina działa na niego moczopędnie). Ja wyszedłem do przedsionka – palarni, odkrytym właśnie przejściem.

W przedsionku stało bądź siedziało, paląc papierosy, kilkanaście błyszczących, spoconych, kapiących mejkapem dziewczątek, sądząc po rozmowie – mieszkanek okolicznych zaścianków. Przystanąłem, słysząc nadlatujące zewsząd ciężkim gradem „kwiatki”, wyłuskałem papierosa, zapaliłem. Stoję za filarem i słucham.

To, co usłyszałem, zaiste jest godne przekazania potomnym. Niestety, hermetyczne ze względu na język, ale nie podam tłumaczenia, by nie popsuć efektu.

– Kurna ale hic. Jo usz kurna chciała ciepnąć tego łysego ciula coch z nim tańcowała, boch usz mioła cyntralnie mokro w majtach…
– A do mie podloz jedyn taki, żelu mioł na łepie z kilo i pyto się: zatańcujesz bejbe?
– Hehe, widziołach, i co?
– Jo se myśla: jo ci dom „bejbe”, pedale, i odmówiłach mu grzecznie: pedziałach, że usz nie hulom, bo mie giry jebiom…
– Hehehe… Ida po browar, przynieść wom?
– Niiii… Ni moga sie durch nadupczyć, bo Tedik mo dziś obiecane, ale kola to bych se bachła!
– A jo wom godołach, jak mie podrywoł tyn siwy z L.?
– Kiery? Tyn strażok, co ci się tak podobo?
– No ja, dorwoł mie jak żech prawie do kibla szła, myślałach że sie pojszczom. On mi godo: Bydziesz mojo, a ja mu wartko: Okej, dom ci sie poderwać, ino szczocha puszcza…
– Kiero idzie po to piwo? Idź wartko bo mi się lateks do rzyci lepi.
– Przyniesa ci, ale jak wróca z piwym, to bydź usz wyleziono…

Na tyle wystarczyło mi Marlboro „setki”.

Krzysiaczek z siostrzeńcem wyszli przodem, ja za nimi… Łysy nadal stał przy drzwiach, obserwując nas spod oka. Podejrzewam, ze w razie konfrontacji zrobiłby z nas obu miazgę lewą ręką, ale czegóż nie robi dobra mimikra.
Wsiadając do Maksia, Krzysiu z ulgą wypluł zaklejającą mu usta gumę. Ja zaś nie mogłem… po prostu nie mogłem się powstrzymać… Kiedy już otwarłem drzwiczki wypasionej czarnej bryki mojego kumpla, i postawiłem but na progu, odwróciłem się do Łysego, podniosłem niedbale dwa palce na wysokość czoła i powiedziałem:

– Szacun, wodzu. – na co Łysy odpowiedział takim samym gestem.

Po godzinie, z krótką przerwą na szpitalne ambulatorium, byliśmy w domu. W ambulatorium też zrobiliśmy furorę, z wielkim trudem poznano tam Krzysia (pracował kiedyś w tym szpitalu) w obwieszonym złotem Ojcu Chrzestnym. Młodzieniec doznał jedynie powierzchownych obrażeń i naruszono mu nieco górne uzębienie.

A mnie się na długo, długo odechciało wiejskich dyskotek. Ale za niewątpliwe przeżycie poznawcze, jakie mimo woli mi zafundował mój przyjaciel, podzieliłem się z nim tejże nocy butelką ginu „Seagram”, który rozpiliśmy zgodnie z upodobaniami – on mieszany z tonikiem, a ja czysty, tonikiem zapijając.
Jestem spokojnym, skromnym i dobrym człowiekiem. Po prostu nie każdy zasługuje na to, by mnie takiego oglądać.

Nic tak nie drażni kobiety jak....................................wszystko
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 31 paź 2007, 22:54
Posty: 2316 (3/13)
Skąd: Szamotuły
Auto: Sirion 1.3 s
Fiat Panda 1.1

Postprzez Grzyby » 9 kwi 2008, 13:59

dobre :)
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17087 (111/178)
Skąd: KIELCE
Auto: Peugeot 508 Hybrid4 '13
Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez Kammi » 9 kwi 2008, 17:41

Dwóch homo zapragnęło mieć potomka. Adopcja odpadała ponieważ chcieli aby to było ich dziecko. Wpadli więc na pomysł, ze wymieszają swoje nasienie, poszukają chętnej do urodzenia ich dziecka a jako, że brzydzili się kobiet to będzie zapłodnienie in vitro a medycyna zrobi swoje. I tak się stało. Po dziewięciu miesiącach urodził im się dorodny syn. Poszli go zobaczyć pielęgniarka wprowadziła ich na sale, gdzie leżało kilkanaście noworodków i każdy z nich darł się wniebogłosy. Tylko jedno dziecko nie krzyczało – syn pedziów.
– Widzi pani, a mówią że my jesteśmy nienormalni, a jakie grzeczne dziecko.
– Taaak?! To zobaczcie jak się rozedrze gdy mu smoczek z tylka wyjmę!


Na parking podjechał samochód zagranicznej produkcji, z niego wyszła młodziutka dziewczyna i poszła w swoich sprawach do pobliskiego lasku. Po pewnym czasie wraca, wsiada do auta, próbuje go zapalić... nie wychodzi. Podchodzi do wartościowej "Wołgi" stojącej obok i pyta kierowcy:
– Moglibyście popatrzeć, co z moim autem?
Kierowca "Wołgi":
– ... benzyna skończyła się.
Dziewczyna:
– A daleko do stacji benzynowej?
Kierowca:
– Kilometr, może dwa.
Dziewczyna:
– A ile trzeba benzyny, by dojechać do tej stacji ?
Kierowca:
– Jeden litr wystarczy.
Dziewczyna:
– Nie moglibyście mi pożyczyć jeden litr benzyny?
Kierowca:
– Oczywiście, oczywiście...
Dostaje z bagażnika wąż, wkłada w swój zbiornik z benzyną i, pokazując na drugi koniec węża, mówi dziewczynie:
– Trzeba by possać.
Dziewczyna:
– Jak, za 1 litr benzyny?!


Do tirówki podjeżdża auto. Przez okno wychyla się robotnik w pilotce na głowie, kufajce i gumofilcach oraz z jabolem za pasem.
– Co zrobisz za 150? – pyta tirówkę.
– Wszystko – rezolutnie odpowiada profesjonalistka.
– To wsiadaj, będziemy murować!
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 8 lis 2007, 21:47
Posty: 188
Skąd: Lublin
Auto: Mazda 626 GF

Postprzez anonimka » 9 kwi 2008, 21:20

zemsta za loda hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha
In this white wave I am sinking...
In this silence... In this white wave... In this silence... I believe...
I have seen you, in this white wave, you are silent...
You are breathing in this white wave ...I am free...
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 31 mar 2007, 15:10
Posty: 2013
Skąd: cebullandia...
Auto: hmmm nie ma wyjścia, musi być znów mx3...

Postprzez zezi » 10 kwi 2008, 08:52

Wymiana oleju w samochodzie
Instrukcja dla kobiet:

1. Pojechać do warsztatu, najpóźniej 15 tys. km po ostatniej wymianie
2. Wypić kawę
3. Po 15 min zapłacić i z porządnie skontrolowanym autem opuścić warsztat
Koszty:
wymiana oleju: 200 zł
kawa: 2 zł
czyli razem: 202 zł

Instrukcja dla mężczyzn:

1. Pojechać do sklepu z wyposażeniem i zapłacić 140 zł za olej i filtr, uszczelki, pastę czyszczącą i drzewko zapachowe
2. Odkryć, że pojemnik na zużyty olej jest pełen; zamiast oddać go na stacji benzy-nowej, wylać zawartość do dołka w ogrodzie
3. Otworzyć puszkę piwa, wypić
4. Podnieść auto lewarkiem, przez 30 minut szukać klocka
5. Znaleźć klocek pod autem syna
6. Ze stresu otworzyć następną puszkę piwa, wypić
7. Wsunąć pojemnik na zużyty olej pod motor
8. Szukać klucza szesnastki
9. Zrezygnować z szukania i użyć ustawialnych obcęgów
10. Odkręcić śrubę od spustu oleju
11. Upuścić śrubę do pojemnika z gorącym olejem, upaprać się przy tym tymże
12. Posprzątać
13. Przy piwku obserwować, jak olej spływa
14. Szukać obcęgów do filtra oleju
15. Zrezygnować z szukania, filtr przebić śrubokrętem i tak odkręcić
16. Piwo
17. W związku z pojawieniem się kumpla opróżnić z nim cały zapas piwa, wymianę oleju przełożyć na jutro
18. (następny dzień): wysunąć wanienkę pełną oleju spod auta
19. Wytrzeć olej, który się przy tym rozlał
20. Piwo – jednak wczoraj nie wszystko poszło
21. Do sklepu, kupić piwo
22. Nakręcić nowy filtr, rozsmarować cienką warstwę oleju na uszczelkę
23. Wlać pierwszy litr nowego oleju
24. Przypomnieć sobie o śrubie z pkt. 11
25. Szybko szukać śruby w wanience ze starym olejem
26. Przypomnieć sobie, że zużyty olej wraz ze śrubą został wylany w ogrodzie
27. Wypić piwo
28. Odkopać dołek, szukać śruby
29. Zauważyć pierwszy litr świeżego oleju na podłodze garażu
30. Wypić piwo
31. Przy dokręcaniu śruby, kiedy klucz będzie wyślizgiwał się z ręki, kostkami pal-ców uderzyć w podwozie
32. Uderzyć głową w posadzkę (jako reakcja na pkt. 31)
33. Zacząć zdrowo przeklinać
34. Klucz wywalić w diabły
35. Zakląć mocno, bo klucz trafił w zdjęcie "Miss października" i pobrudził jej biust
36. Piwo
37. Ręce i czoło zabandażować, zatamować krew
38. Piwo
39. Wlać 4 litry świeżego oleju
40. Piwo
41. Zdjąć auto z lewarka
42. Cofnąć auto i wytrzeć olej z podłogi
43. Piwo
44. Jazda próbna
45. Zostać zatrzymanym przez policję za jazdę pod wpływem alkoholu

Koszt:
części: 140 zł
grzywna za jazdę po pijaku: 500 zł
odholowanie auta przez policję: 200 zł
piwo: 60 zł
czyli razem: 900 zł
Mazda 6 GH L8-DE 2008 liftback 1.8 120hp Advance+
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 21 mar 2008, 11:24
Posty: 36
Skąd: Norwegia
Auto: Mazda 6 GH L8-DE 2008 liftback 1.8 Advance+

Postprzez Artiks » 10 kwi 2008, 17:54

Pajek napisał(a): "Zemsta za Loda" ......
O jaaaaaaa pierdykam dobre <spoko>
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 29 gru 2006, 12:17
Posty: 1568 (0/1)
Skąd: Wrocław
Auto: 323F BA Z5 –> RENAULT LAGUNA III 2.0 DCI

Postprzez Riki » 10 kwi 2008, 18:47

Pajek napisał(a):Jak sie ten cholerny drink nazywa ?
– "Zemsta za Loda" ......


o rzesz kufaaa hahaha hahaha hahaha hahaha hahaha
mazparts.pl
Avatar użytkownika
Firma
 
Od: 29 sty 2004, 21:48
Posty: 5595 (6/3)
Skąd: Warszawa
Auto: 626 GE KL '94

Postprzez Malutki » 11 kwi 2008, 13:30

makoshark napisał(a):Impresje z wiejskiej dyskoteki

cała seria tych historyjek jest na "Joemonster" pod tytułem:
"Lansky – wspomnienia kierownika wesołej budowy" czy jakoś tak, polecam zwłaszcza budowlańcom (i nie tylko), jak dla mnie absolutna rewelacja i żałuję, że "Lansky" przestał pisywać :)
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 18 sty 2006, 10:24
Posty: 55 (2/1)
Skąd: Kościerzyna
Auto: zafira 1,8 lpg

Postprzez Artiks » 11 kwi 2008, 14:06

makoshark napisał(a):małtyna (11-11-2005 22:31)
no to podchodzę i mówię, że cześć, postaw mi drinka, bo mi się pić chce
małtyna (11-11-2005 22:31)
a on mówi, że dobra, postawi mi drinka, jak z nim zatańczę

Powinien powiedzieć : dobra, postawię ci drinka jak ty mi postawisz loda hahaha
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 29 gru 2006, 12:17
Posty: 1568 (0/1)
Skąd: Wrocław
Auto: 323F BA Z5 –> RENAULT LAGUNA III 2.0 DCI

Postprzez Malutki » 11 kwi 2008, 18:19

Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 18 sty 2006, 10:24
Posty: 55 (2/1)
Skąd: Kościerzyna
Auto: zafira 1,8 lpg

Postprzez gazparts » 13 kwi 2008, 19:38

Tak moi drodzy, czas na rozpoczęcie nauki kolejnego jezyka:

Ogórek konserwowy: "styrylizowany uhorek"

Terminator: "Elektronicky mordulec":

"– Ne ubiwajte me pane Terminatore!"

"– Hasta la vista detinko!"

W Czechach na przystankach stoi jak byk: "Odchody autobusow"

Mam pomysl: "mam napad"

Miejsce stałego zamieszkania: "trvale bydlisko"

Stonka ziemniaczana: "mandolinka bramborova"

Plaster na odciski: "naplast na kure oko"

Cytat z czeskiego pornosa: "pozor! pozor! budu triskat !"

Wiewiorka: "drevni kocur"

Chwilowo nieobecny: "momentalnie ne przitomni"

"Gwiezdne Wojny" z czeskim dubbingiem: Lord Vader do Luke'a Skywalkera:

"Luk! jo sem twoj tatinek!"

Hot-dog: "parek v rohliku"

Plyta CD: "cedeczko"

Teatr narodowy: "narodne divadlo",

Drodzy widzowie (np. tegoż teatru): "wazeni divacy"

Zepsuty: "poruhany"

Koparka: "ripadlo"

Zaczarowany Flet: "Zahlastana fifulka"

Być albo nie być oto jest pytanie: "Bytka abo ne bytka to je zapytka"

Komentarz meczu hokeja: "... z levicku na pravicku,
pristavka i ... sito"

W Liście do Koryntian – Hymn o miłości:

– milość się nie obraża i gniewem nie unosi:

"laska se ne wypina i ne wydyma sa"

Gwiazdozbiór: "hvezdokupa"

No i :

Niezapomniana trójka czeskich hokejowych napastników:
Popil, Poruhal a Smutny...
bananmin
Avatar użytkownika
Firma
 
Od: 24 gru 2006, 11:49
Posty: 989 (1/9)
Skąd: BUSKO KIELCE gdzieś pomiędzy
Auto: było BA, GF, GW LW fs i L3 MURANO i VOLVO v50T, S-Max 2,5Ljest ESCAPE 2l TURBO i Warrior 1700

Postprzez waldii » 13 kwi 2008, 22:54

bananmin jeszcze szklanka -- nalej pitku <lol>
waldii
 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

Moderator

Moderatorzy Hyde Park