Dowcipy

Coś dla zabicia czasu – zjawiska śmieszne i ciekawe.

Postprzez malutka » 9 lut 2008, 16:54

Kammi napisał(a):– Dzięki za ostrzeżenie.

hahaha <glupek2>
Obrazek
good girls go to heaven bad girls go everywhere...
bad girl ;)
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 6 maja 2006, 12:20
Posty: 5102 (266/152)
Skąd: Warszawa
Auto: マツダ MX-6 2.0 FS '92

Postprzez Kammi » 10 lut 2008, 21:51

– Czy kobieta po 60-tce może mieć prostopadły do ciała biust?
– Tak, jak zmywa podłogę.


Kobiety dzielą się na trzy rodzaje:
– piękne,
– wierne,
– piękne i wierne, ale nadmuchiwane.


Przyjaciółka do przyjaciółki:
– Podobno twój mąż leży w szpitalu, bo coś złamał.
– Tak. Przysięge wierności małżeńskiej.



Dlaczego tak mało kobiet gra w piłkę nożną?
– Bo nie tak łatwo znaleźć jedenaście kobiet, które chciałyby wystąpić w takich samych kostiumach.

Kolega do kolegi.
– Czy Ty ze swoją dziewczyną to próbujecie nieraz w tę drugą dziurkę?
– Nie, my na razie nie chcemy mieć dzieci.


Dlaczego kobieta podobna jest do huraganu?
– Bo wprawdzie najpierw jest ciepła i wilgotna, ale później zabiera ci dom i samochód...


– Jak to się stało, że Ty zatwardziały kawaler dałeś się w końcu namówić na małżeństwo?
– Bo widzisz, przedtem czułem się źle i w domu i poza domem. A teraz jest mi dobrze przynajmniej poza domem.


Czym się różni kobieta od Boga?
Bóg jest nieograniczenie miłosierny, a kobieta niemiłosiernie ograniczona.


Dorastająca córka pyta matkę:
– Mamusiu, co się dzieje z miodem z miodowego miesiąca?
– Wsiąka w męża i tak powstaje stary piernik.


– Dlaczego kobieta ma mniejsze stopy od mężczyzn?
– Zeby stała bliżej zlewu.



Wania złowił złotą rybkę.
– Rybka: puść mnie spełnię twoje życzenie
– Ok
– Willę chcesz?
– Nie
– Mercedesa chcesz?
– Nie
– Medal za męstwo chcesz?
– Tak jasne.
Huknęło, jebnęło i Wania znalazł się prosto na polu bitwy z dwoma granatami w ręku. Patrzy a na niego napierdala 10 czołgów. Wania wkurzony przez zaciśnięte zęby:
– K...wa, pośmiertny mi dała!!!


Kobieta ma w życiu trzy okresy: w pierwszym działa na nerwy ojcu, w drugim mężowi, w trzecim zięciowi.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 8 lis 2007, 21:47
Posty: 188
Skąd: Lublin
Auto: Mazda 626 GF

Postprzez Misiek-Bełchatów » 11 lut 2008, 19:23

Okolice Lublina. Zapadła wiocha. Ławka przed spożywczo-monopolowym "U Hanki". Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta – jeden nie pije.
– Dlaczego nie pijesz? – pytają zdziwieni.
– Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... – wyjaśnia abstynent.
Następnego dnia – na wielkim kacu – jeden z uczestników libacji przychodzi do abstynenta:
– Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już nie moge tak dalej... Daj mi adres tego lekarza...
– Jakiego lekarza? To nasz kowal.
Facio podziękował i udał się do kowala:
– Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i kodowanie... proszę ...
– Zdejmuj spodnie i wypnij się – odpowiada kowal.
Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę kowala.
Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez pół godziny.Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi:
– Wypijesz – całej wsi opowiem....
hahaha
... a kamieniami w dzieci nie rzucam bo nie wiem które moje ;)
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 26 wrz 2005, 18:55
Posty: 1100
Skąd: Bełchatów
Auto: Toyota Corolla E11 1.6 VVT-i

Postprzez Kammi » 11 lut 2008, 19:33

Szkot czyta książkę. Od czasu do czasu gasi swiatło, potem znów je zapala.
– Co ty robisz? – pyta go żona.
– Przecież przewracać kartki można i po ciemku.


Lekarz rozmawia z pacjentem – nałogowym palaczem.
– Czy nie może pan obejść się bez papierosów? Czy sprawiają panu aż taką przyjemność?
– Oczywiście. Ilekroć zapalę, teściowa wychodzi z pokoju.


Przychodzi eskimos do baru i mówi:
– Kelner, whisky.
– Z lodem?
– Nawet mnie nie wku***aj.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 8 lis 2007, 21:47
Posty: 188
Skąd: Lublin
Auto: Mazda 626 GF

Postprzez CheZZy » 11 lut 2008, 19:47

Misiek-Bełchatów było chyba z 3 razy :P
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 28 paź 2006, 18:49
Posty: 453
Skąd: Kłodzko
Auto: MPV 2,0 benzyna 2000r., volvo v50

Postprzez Jacol » 11 lut 2008, 20:05

Kammi napisał(a):Przychodzi eskimos do baru i mówi:
– Kelner, whisky.
– Z lodem?
– Nawet mnie nie wku***aj.

<lol>
Mmm... Przy 3 tysiączkach brzmi jak 50Cent, wygląda jak Pussy Cat Dolls, a jeździ jak The Game na osiemnastu calach... with evil gas from the bottom of hell... buahahaha... n2o
Best ET 1/4: 14.8s (Czaplinek '12) Best RT: 0,123s (Czaplinek '12)

Moja Madzia ;)
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2006, 14:05
Posty: 3459 (1/3)
Skąd: Włocławek, Lubień Kujawski
Auto: MX-3 '91 KL-ZEn
M6 '04 L3

Postprzez CheZZy » 11 lut 2008, 20:28

durca napisał(a):Na skrzyzowaniu na swiatlach stal konny
policjant. Za nim zatrzymal sie dzieciak, na nowiutkim, blyszczacym
rowerku
– Ladny rower! – Mówi policjant, – dostales go od Mikolaja?
– Taaaakk.. .
– To w przyszlym roku powiedz Mikolajowi, zeby ci przyniósl lampke,
powiedzial policjant i wypisal dzieciakowi mandat za brak swiatel
Dzieciak wzial mandat i powiedzial:
– Ladny kon. Dostal pan go od Mikolaja?
Rozbawiony policjant odpowiedzial tak .
– To w przyszlym roku niech pan powie Mikolajowi, zeby dal mu [tiiit]
miedzy nogami, zamiast na grzbiecie!


hahaha
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 28 paź 2006, 18:49
Posty: 453
Skąd: Kłodzko
Auto: MPV 2,0 benzyna 2000r., volvo v50

Postprzez Kammi » 11 lut 2008, 21:33

CheZZy lol ale przy takiej sytuacji warto zaplacic te 50 zl za obraze funkcjonariusza <lol>
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 8 lis 2007, 21:47
Posty: 188
Skąd: Lublin
Auto: Mazda 626 GF

Postprzez Blade » 12 lut 2008, 12:22

Umarł stary, zapalony Quake´owiec. Idzie do nieba, a tam św. Piotr zatrzymuje go i mówi:
– Choć byłeś dobry przez całe życie, byłeś dobrym ojcem i mężem, to nie mogę cię wpuścić do nieba.
– A dlaczego?
– Bo kiedy zasiadałeś za kompem, stawałeś się bezlitosnym mordercą. Zabijałeś, paliłeś, burzyłeś co się dało.
– No to co mam zrobić?
– Niestety muszę wysłać cię do piekła, ale za to, że byłeś dobry, to spełnię twoje 3 życzenia, zanim tam pójdziesz.
Quake'owiec zgodził się. I wyraził dwa swoje życzenia:
1. God Mode.
2. Give All.
– A trzecie życzenie?
– Nie trzeba. Zrzucaj mnie na dół.
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 18 sie 2006, 17:00
Posty: 2834 (1/0)
Skąd: Wrocław
Auto: MX-5 NBFl BP '01

Postprzez Grzyby » 12 lut 2008, 12:24

doskonałe <lol>
Obrazek
d.pa
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2004, 23:09
Posty: 17087 (111/178)
Skąd: KIELCE
Auto: Peugeot 508 Hybrid4 '13
Suzuki Aerio 2.3l LPG '06
Renault Trafic 1.6 TT '16
Fiat Doblo 1.6 16V '01
Dacia DV 1.6 LPG '14
Fiat Ducato Pilote First 62A, 2.5TDI, '98
Burstner Amara 535TK

Postprzez Inte » 12 lut 2008, 19:12

Osoby rodzaju żeńskiego dzielą się na: – dziewczyny – kobiety – staruszki. ;Dziewczyny dzielą się na:
– już dziewczyny
– jeszcze dziewczyny
– dziewczyny z dzieckiem.
Kobiety dzielą się na:
– damy
– nie damy
– damy ale nie wam.
Staruszki się nie dzielą. Się rozkładają...
Obrazek
Bo tu kończy się rozsądek a zaczyna się Mazda ;)
IRC
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 12 cze 2007, 17:30
Posty: 470
Skąd: Reda/HH
Auto: była 323BG| jest 626 GE 97 1,8

Postprzez Kammi » 12 lut 2008, 19:48

W pierwszej klasie szkoły podstawowej na warszawskiej Pradze podczas lekcji
pani pyta dzieci:
-Jakie dźwięki wydaje krowa??
Małgosia podnoisi rękę:
-Muuuuuu,proszę pani.
-Bardzo dobrze,Gosiu a jaki dźwięk wydają koty??
Grześ podnosi rękę.
-Miauuuuu,proszę pani.
-Bardzo dobrze Grzesiu,bardzo dobrze.
-A jaki dźwięk wydają psy??
Jaś podnosi rękę.
-No Jasiu powiedź-zachęca pani.
-Na ziemię sk...,ręce na głowę i szeroko nogi!!


Tratwa płynie, a na niej czterech rozbitków: Niemiec, Polak, Rosjanin oraz Murzyn. Po pewnym czasie zaczęło kończyć się im jedzenie, więc postanowili wyrzucić Murzyna za burtę. Niemiec doszedł do wniosku, że to nie jest fair, więc wymyślił konkurs. Kto nie odpowie na pytanie ten wylatuje za burtę. Zadał pytanie Polakowi:
– Kiedy zrzucono bombę na Nagasaki?
– 1945 r.
– Ok, zostajesz
Pytanie do Rosjanina:
– Ile osób zginęło ?
– 60 tys.
– Ok, zostajesz.
Do Murzyna:
– Nazwiska!


Czym się różni wibrator od celnika?
-no wibrator to taki sztuczny ch.., a celnik to prawdziwy

Trzej kierowcy ciężarówek trafiają po śmierci przed oblicze św. Piotra, który u Bram Niebios zadaje im pytania. Pierwszy staje przed Piotrem kierowca cysterny Shell:
św: Czy oszukiwałeś kiedyś w raportach przewozowych?
k1: Na Boga! Nigdy! Zresztą nowoczesne systemy kontroli zamontowane w naszych ciężarówkach w stu procentach wykluczały nadużycia.
św: A czy kiedykolwiek zdradziłeś żonę?
k1: O nie, przysiągłem jej wierność i w niej wytrwałem.
św: Żyłeś dobrze, przejdź przez Bramę i wstąp we wrota nr 1.
Drugi stanął przed świętym kierowca z Schenker Logistics. Piotr zadaje mu te same pytania i otrzymuje te same odpowiedzi. Kierowca przechodzi przez Bramę i wrota nr 1.
Ostatni do rozmowy podchodzi pan Wiesiek, kierowca kopalni węgla kamiennego:
św: Czy oszukiwałeś kiedyś w raportach przewozowych?
k3: No, bez tego to ten [tiiit] biznes nigdy by się nie opłacił. Zawsze się coś na lewo sprzedawało.
św: A czy kiedykolwiek zdradziłeś żonę?
k3: No, na wylotówce z Nowego Tomyśla stoi taka k***a, która robi najlepszą laskę na swiecie. Zawsze przy niej stawałem.
św: Idź więc synu przez Bramę we wrota nr 2.
k3: ALe jak to, k***a? Czemu ci frajerzy poszli do pierwszych drzwi a ja mam iść do drugich?
św: Synu! Oni poszli do piekła za kłamstwo. Ty i ja jedziemy do Nowego Tomyśla.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 8 lis 2007, 21:47
Posty: 188
Skąd: Lublin
Auto: Mazda 626 GF

Postprzez marakus » 15 lut 2008, 14:58

Wczoraj wieczorem dyskutowaliśmy jak zwykle z żoną o tym i o tamtym... Dochodząc do jakże delikatnego tematu eutanazji – o wyborze między życiem i śmiercią – powiedziałem:

– Nie pozwól mi żyć w takim stanie, bym był zależny od jakichkolwiek urządzeń i karmiony przez rurkę z jakiejś butelki. Jeśli przyjdzie mi znaleźć się w takiej sytuacji, lepiej odłącz mnie od urządzeń które trzymają mnie przy życiu".

A ona wstała, wyłączyła telewizor i peceta, a piwo wystawiła za drzwi... Głupia krowa...
Kiedyś Mazda 626GE1.8 1994 gaz SEQ24
Teraz Toyota Camry 2,4L 2002r
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 14 kwi 2006, 13:20
Posty: 818
Skąd: Wrocław
Auto: Mazda 626GE1.8 1994 gaz SEQ24
Toyota Camry 2002r. 2.4L

Postprzez Jacol » 15 lut 2008, 17:39

marakus napisał(a):A ona wstała, wyłączyła telewizor i peceta, a piwo wystawiła za drzwi... Głupia krowa...

<lol>
Mmm... Przy 3 tysiączkach brzmi jak 50Cent, wygląda jak Pussy Cat Dolls, a jeździ jak The Game na osiemnastu calach... with evil gas from the bottom of hell... buahahaha... n2o
Best ET 1/4: 14.8s (Czaplinek '12) Best RT: 0,123s (Czaplinek '12)

Moja Madzia ;)
Forumowicz
 
Od: 3 paź 2006, 14:05
Posty: 3459 (1/3)
Skąd: Włocławek, Lubień Kujawski
Auto: MX-3 '91 KL-ZEn
M6 '04 L3

Postprzez Xavier » 15 lut 2008, 18:14

Naprawdę warto przebrnąć... :D

"Oglądaliście Twierdzę Szyfrów? Nie?? Nic straconego. AJK na
pl.pręgierz streścił nam pierwszy odcinek:


Dostaliśmy w tym roku, drodzy płatnicy abonamentu i wy, pasożyty
społeczne, w prezencie serial, który śmiało można porównać z
nieświętej pamięci "Wiedźminem". Dostaliśmy dzieło tak kichowate,
takiego aktorskiego, reżyserskiego i scenariuszowego bzdeta... że
osoby wrażliwe proszone są o splonkowanie mnie zawczasu, albowiem mam
zamiar odreagować. Jednak. Nie będę w sobie dusił przeżyć i i wrażeń,
bo mnie, kurna, żywcem zeżrą od środka. A poza tym ostatnio na
pręgierzu stanowczo za dużo polityki, więc nawiążmy do dawnych
tradycji. Taki oddech... no, dobra – rzężenie.

Tak, macie rację. Wszelkie podobieństwa (aż do granic świadomego
plagiatu) do wiedźminowych streszczeń Radka Teklaka – jak najbardziej
nieprzypadkowe, a wręcz celowe. Wszystko już było – rzekł Ben Akiba i
Nihil Novi Singers, jak się odwoływać to do najlepszych, więc koła nie
będę wymyślał, tylko je wykorzystam. Zimorodka też.

Telewizja Polska niezdecydowanie, Wołoszański sp z. o.o. zapewne, jak
mawiał klasyk, proudly, a ja z bielszym odcieniem grafomanii

prezent...ują

"Tajemnica twierdzy szyfrów" – odcinek pierwszy

Miał być superpomysł, miała być superobsada, miała być hiperdbałość o
szczegóły, "wartkie i trzymające w napięciu kino", autentyzm i
adekwatność, sensacja, miłość, wojna, wywiad, kontrywywiad, dużo
strzałów znikąd i skądś. Ja jestem z pokolenia wychowanego na
kapitanie Klossie, czterech pancernych, "informacjach do przemyślenia"
i "Działach Nawarony", a stresy studiów i pracy odreagowywałem
mordując Szwabów w zamku Wolfenstein... zasiadłem więc pełen nadziei.

Czołóweczka, owszem niczego, Małaszyński ładny, inni aktorzy też z
makijażykiem, efekty są, strzały są, wybuchy są, Psikutas bez es jest,
samolot jest, muzyczka gra.
No. I to było właściwie tyle. Znaczy, dobrego. Bo kiedy tylko
skończyła się czołówka – zaczęło się dziać serialowo w kwadrancie
wiedźmińskim. Najpierw Małaszyński lata po lesie (stawiam śmietanę
przeciw Guinnesowi, że to ten sam las, po którym Apacze gonili
Geralta) i fotografuje aparatem Zorka 5 jakisik konwój, starannie
pokazując się obstawie konwoju, ale równie starannie chowając się
przed latającym w kółko samolotem. Choć na zdrowy rozum pilot samolotu
zasuwającego nad lasem nie ma prawa zobaczyć stojącego pod drzewem
Małuszyńskiego w mundurze. Raz, że za szybko zasuwa, dwa – że korony
drzew zasłaniają, trzy – że mundur maskujący, a cztery – że
Małaszyński od drzewa różni się tym, że drzewom za występ w filmie nie
płacą.
Ale to dopiero początek. Twórcy filmu stosują wyrafinowaną technikę,
formę i igrają z nerwami widza. Porzucamy zdyszanego Małuszyńskiego i
przenosimy się do Stanów Zjednoczonych, a tam prezydent Franklin
Delano Lubaszenko jedzie dżipem przez pustynię. Jedzie długo, bez
ochrony, z jednym szafiorem i do hangaru. Czemu bez ochrony, czemu nie
samolotem? Skoro jest hangar, to pewnie i jakiś pas startowy powinien
być. Prezydent USA powinien być wożony samolotem, w solidnej obstawie,
a nie tak łazikiem przez piachy. Samolot powinien być, ochrona powinna
być, pas powinien być i za pasem broń... Ale to jest polski film czyli
świat według Kononowicza: nie ma bandyctwa, nie ma łachmactwa, nie ma
samolotów, nie ma ochrony, nie ma sensu, nie ma niczego, jest tylko
Dbałość o Szczegóły i Osadzenie w Realiach.

W hangarze prezydencki UAZ Force One robi kółko wokół Mikrobiego i
dostajemy tło historyczne, czyli pułkownika Barbasiewicza oraz
Podejrzanego Kapelusznika (Żyd, fizyk, jest w krawacie i dziwnie łypie
– kto się założy, że kapucha?), dowodzącego, że atomowy Mikrobi wygra
wojnę, chyba że Niemcy szybciej zbudują swojego. Co prawda, skoro
amerykański Mikrobi właśnie stoi w hangarze, to chyba znaczy, że
zasadniczo jest zbudowany, więc zbudowanie innego szybciej jest
zasadniczo średnio możliwe, bez wehikułu czasu, ale... zasadniczo.

Pułkownik Barbasiewicz Mówi. Wyraźnie. I. Dobitnie. O. Maszynie.
Która. Potrafi. Mówić. Sieeeedeeeem. Maszyna jest tajna, ważna i
dzięki niej Niemcy wiedzą wszystko od Rosjan, którzy szpiegowsko
wiedzą wszystko od Amerykanów. Gdyby więc Amerykanie mieli tę maszynę,
to wiedzieliby to, co wiedzą Niemcy, którzy wiedzą to, co wiedzą
Rosjanie, którzy wiedzą to, co wiedzą Amerykanie. W skrócie: gdyby
Amerykanie mieli Maszynę, wiedzieliby, co wiedzą obecnie. Najweselsze
jest to, że z referatu wygląda, iż taka maszyna jest tylko jedna
(twardziele nie robią backupów). Tak przynajmniej zrozumiał to
prezydent Lubaszenko i nakazuje ową maszynę zdobyć za wszelką cenę i
zanim świat się dowie, że Niemcy budują bombę atomową. Luz. Jest
marzec 1945 roku. Świat wie o tym od dawna i już dwa lata temu dość
skutecznie im w budowie przeszkadzał.
Przy okazji dowiadujemy się, że Małaszyński to nie Małaszyński, tylko
Polski Szpiek rasy York i że to dzięki niemu Amerykanie wiedzą to, że
Niemcy wiedzą, to, co wiedzą Rosjanie, którzy... i tak dalej. Polski
Szpiek działa pod płaszczykiem i pod oficerską czapką, co widzimy na
tajnym zdjęciu, które w ramach Dbałości demonstrowane jest
publiczności zgromadzonej w hangarze. Aha, i dowiadujemy się, że
"Zostawcie nas samych" tak naprawdę oznacza: "odsuńcie się o trzy
metry, ale za to będę mówił głośniej, żebyście niczego nie
przegapili".

Tymczasem za górami i w lasach Szpiek Małaszyński wpada w oko nie
tylko konwojowi, ale i niemieckim gajowym, skutkiem czego zaczyna się
wesoła gonitwa po lesie. Szpiek strzela szpanersko jak w "Oficerze", a
nawet lepiej, bo z parabelki usiłuje trafić poprzez szerokie jeziorko,
Niemcy strzelają do niego tylko wtedy, gdy go nie widać, a psów się
nie spuszcza, bo pogryziony aktor kosztuje. Szpiek dociera do jakiegoś
kamieniołomu, pakuje aparat fotograficzny do metalowej cipuszki,
uroczo uchyla się przed kulami, inne odbija w locie i daje nura w
wodę. Woda robi "bul-bul", kule robią "ziąąą", Niemcy robią
"donnerwetter", a nasz bohaterski Szpiek "nadludzkim wysiłkiem
woli"... ucieka. Jeziorko otoczone, ostrzelane, a Szpiek znika.
Zapewne poszedł po dnie. Łatwo mu było, bo dna w tym filmie wiele –
starczyło na trasę spod Książa do Jeleniej Góry.

W Jeleniej Górze garnizon biega po korytarzach na wysokości lamperii,
a Gruszka dostaje okres i idzie do domu. Po drodze miną twarzową numer
trzy broni się przed kontrolą drogową... a gdyby tu było przedszkole w
przyszłości... a po dotarciu do miejsca zakwaterowania stwierdza, że
na klatce schodowej jest krew. No, niby normalne, ale nie do końca. Po
pierwsze – Gruszka dopiero przyszła, a krew już tu była, po drugie –
Gil Grissom orzekł, że kształt kropel świadczy wyraźnie, iż ten, kto
przechodził klatką schodową, na pewno nie krwawił, natomiast
umiejętnie posługiwał się kroplomierzem.

Gruszka usuwa trzy krople krwi z podłogi, w ramach Dbałości
zostawiając zapapraną kamieniczną klamkę (niech się ta zdzira
Hackenschmidtowa spod szóstki wypaprze) i wpada do mieszkania, w
którym Szpiek czeka i ścieka krwawo do miski. Żebyście widzieli, jakim
gestem Małaszyński powitał Gruszkę... Pełen profesjonalizm:
błyskawiczny skręt tułowia w prawo, obrót górnej partii wzdłuż osi
kręgosłupa, połączony z energicznym wymachem i wyprostem zakończonego
przemoczoną parabelką ramienia w kierunku drzwi wejściowych. Zupełnie
jak w filmie, w którym ęspektor Clouseau, wchodził do mieszkania,
gdzie w ciemnościach czaił się Kato.

Gruszka-sanitariuszka polewa ranienowo Szpieka gorzałą, bandażuje go
(zwróćmy uwagę, że facet krwawi od paru godzin, nawet mu spodnie
zdążyły wyschnąć. Dużo ma krwi, albo może robił cyrkulację, wypijając
zawartość miski) i opowiada o obławie, po czym nagle się okazuje, że
to nie żadna Gruszka, tylko stara Miauczyńska, która zupę ugotowała,
może zjesz, pomidorowa, może dobra, zupę zjedz, odgrzeję ci... Szpiek
z zupy rezygnuje, więc na deser dostaje białą koszulę (obwąchaną
najpierw, czy świeża. Serio.). No i w ramach Dbałości o Szczegół
Szpiek wkłada białą koszulę na przepocony i zakrwawiony podkoszulek,
bo przecież w polskim filmie nikt z wrogów nie zapyta go podejrzliwie,
dlaczego mu pacha krwawi, tym bardziej skoro bandaż ma na bicepsie.
Poza tym, jako ranny w biceps wkłada tę koszulę nie rozpinając jej,
przez głowę. Bo trudniej, dramatyczniej i krzywić się może cierpiąco.
Fajne jest też pożegnanie: "Gdybym musiał wyjechać" – mówi
Małaszyński, Miauczyńska drży uczuciowo i robi minę twarzową nr 4, a
widz czeka na wyznanie miłości lub wyznanie tajemnicy służbowej –
"...to się nie martw". I to się, kurna, nazywa męski tekst! Nawet
Butler, król Trzystu był bardziej uczuciowo wylewny. No, ale to nie
disisparta, tylko disishirszberg.

A tymczaszem w Tzschosche... tymcasz... kurrrw... tym-cza-sem w
Tzscho-sche jeżdżą i chodzą. Znaczy na razie jeden jeździ i chodzi,
ale to tylko preludium i uwertura. Umberto Eco pisał kiedyś o filmach
porno i wyszło mu, że pornos to taki film, w którym bohaterowi głównie
jeżdżą. W tę i w tamtą i bez sensu – jeżdżą przede wszystkim.
"Tajemnica Twierdzy Sieeedeeem" zapowiada się na ostre porno, bo
wszyscy jeżdżą, jeżdżą długo, a gdyby widz miał jakieś wątpliwości, to
mu się jeżdżącego pokazuje jak jedzie, jak staje, jak znowu jedzie,
jak jedzie dalej, jedzie... a czasem nawet widz może zobaczyć, jak
jadący przestaje jechać, ale za to zaczyna iść. Równie długo. Piękne,
minutowe ujęcia jadących, dużo ujęć jadących... a potem ujęcia
idących... Ujmujące. Za gardło. To się nazywa "kino o wartkiej,
trzymającej w napięciu akcji".

No i w tej Tzschosche taki jeden jedzie. Jedzie, jedzie, jedzie,
idzie, idzie... idzie... schody... kładka... jeszcze idzie... a kiedy
już nomen omen doszedł, to się okazuje, że w Tzschosche stacjonują
Fryce: Fryc Frycz z Frycem Szycem, a wkrótce przybędzie tam znaczne
wzmocnienie w sile osób jednej. Fryce trochę się kłócą, Fryc Frycz
robi lepsze wrażenie i wygrywa na punkty, zaś Fryc Szyc ma minę: "Nie
patrz na mnie... no, nie patrz na mnie... jestem oficerem", nie
wymawia "Ę" oraz "soczewica koło miele młyn", energicznie się hajhitla
i już wiemy, że go nie lubimy.
Lubimy natomiast Szpieka, który na głupie teksty Konstruktora Trurla
odpowiada jeszcze głupszymi ("– Znamy się już cztery lata. – To już
cztery lata?") i który dowiaduje się, że trzeba ewakuować do Tzschochy
Maszynę Która Potrafi Mówić Sieeedeeem, bo Rosjanie ante portas i będą
bombardować. Następuje okolicznościowa wymiana drętwych tekstów i
znaczących śmiechów, po czym Szpiek odjeżdża. Bez Maszyny, bez Trurla,
ale za to motocyklistą. Długo pokazują że jedzie. Długo też pokazują,
że jedzie Rusek. No bo to jak w kawale – Amerykanin jechał, Niemiec
jechał, Polak jechał, to teraz musi jechać Rusek. "A diabeł?"
zapytacie... A diabeł tkwi w szczegółach o które autorzy niesamowicie
Dbają. I dlatego Ruska mamy na ekranie przez dwie minuty. Widzimy jak
jedzie, jak stoi, jak pali, jak znowu stoi, jak patrzy w lewo...
nic... patrzy w prawo... nic... i jak znowu pali. I jak idzie. Innych
Rusków też pokazują – takiego z chochelką to nawet parę razy. Mamy
także kółko chodzących zbowidowców z pagonami – podają sobie papierki
i kiwają głowami. Gdyby podawali sobie kamyczki i liście, to bym
wiedział, że bawią się w sklep, ale skoro podają sobie papierki i
robią mądre miny, to znaczy, że bawią się w sztab. Chodzący,
oczywiście. Mamy też chodzącego wielokrotnie wartownika. Tak długo
pokazywali to chodzenie i chodzenie, że jak pan Jędrula nigdzie nie
poszedł, tylko złapał się za głowę i w miejscu czapką machnął, to
sobie pomyślałem: "Wot, chudożnik!". Z tym chodzeniem i jeżdżeniem, to
chyba zresztą jakaś aluzyjna kwestia cywilizacyjna. Amerykanie i
Niemcy głównie jeździli, a Ruscy głównie chodzą. Smatri, kakaja
dzicz...
Z rozmowy pana Jędruli z przybyłym Ruskiem dowiadujemy się, że Rusek
nazywa się Czyżykow, ichni agent u Niemców nazywa się "Kruk", tatko
nazywajosie Bartosiewicz, żonka nazywasie Handzia, a Maszyna jedzie do
Tzschochy.

Jedzie także Małaszyński i niewiele brakowało, a cały serial
skończyłby się szybko i szczęśliwie w rzaholeckim lesie, ale niestety
ruskie samoloty chybiają celu ("Nas? Bohaterów? Bombą??"), dzięki
czemu mamy okazję obejrzeć scenę, w której Szpiek stojąc przy prawych
drzwiach samochodu, obchodzi go dookoła, żeby wsiąść od lewej. A potem
dowiadujemy się, co robi bardzo tajny oficer w bardzo tajnej misji,
kiedy ma zakaz jakichkolwiek kontaktów ze światem zewnętrznym, a
bardzo by się jednak z owym światem chciał skontaktować. Radiostacja?
Nieeee. Sygnały dymne? Świetlne? Sowa Hedwiga albo wyjec? Nieee... To
są prostackie zagrywki, niegodne kryptologicznego Małaszyńskiego w
serialu sensacyjnym osadzonym w Realiach. Małaszyński... wyjmuje list,
pokazuje go wszystkim i robi sztuczkę "Hokus pokus, a teraz list
zniknie, bo dam go szoferowi, żeby wbrew zakazom odwiózł go do
miasta". I co powiecie? Albercik, to działa...

W zamku Tzschocha możliwości scenarzysty i reżysera są ograniczone –
jeździć za bardzo nie ma jak, chodzić po schodach też, bo kręte,
wąskie i kamera się średnio mieści. Można siedzieć albo stać. I
żadnych pytań. Siedzi Fryc Frycz, a Szpiek stoi i czeka. I patrzy.
Minutę patrzy... Drugą minutę patrzy... I żadnych pytań. Inżynier
Mamoń, nie mogąc znieść, wyszedł, a my w oczekiwaniu na dalszy ciąg
programu słuchamy muzyki. I żadnych pytań. W końcu Małaszyński zostaje
dopuszczony przed oblicze Fryca Frycza i tutaj pytań jest aż za dużo.
Kto, skąd, co, kiedy i dyscyplina dodatkowa "wooooo wooooohnst duuu?".
Małaszyński zawiadamia, że studiował na Cambridge (z naciskiem na
"na"), a Fryc Frycz w ramach teorii większego i mniejszego zła straszy
go bolszewizmusem. Polski Szpiek zachowuje się jak na Polskiego
Szpieka przystało – gardzi demonstracyjnie germańskimkurwaoprawcą,
rzuca brzydkie aluzje i zasadniczo ma w pupie, aż go Fryc Frycz musi
mitygować: "No, weź, kurna, pobądź choć trochę Stirlitzem i poudawaj
inteligenta, bo cię będę musiał zdemaskować w pierwszym odcinku" i
dysponuje poddanie Szpieka klasy York kłódce w areszcie domowym. Mam
wrażenie, że nawet nie tyle za teksty, co za wygląd, bo Małaszyński w
niemieckim mundurze to chodzący wstyd i ogólne wymiętoszenie: żadnej
klasy, żadnego szyku, żadnej umiejętności noszenia – tylko obwis,
niedopasowanie, czapka, pagony i wielki tyłek. Fryc Szyc też wygląda
nieszczególnie, ale przynajmniej chodzi jak dres z siłowni, gibając
się na boki, więc można się pośmiać, a nie tylko płakać za czasami,
gdy w niemieckim mundurze grali Karewicz, Chamiec czy obergefreiter
Kugel.

Małaszyński zostaje odesłany na kwaterę i gdyby był tylko zwykłym
Małaszyńskim, to by pewnie walnął w kimono, a gdyby był tym ładnym z
"Magdy M", to może nawet wziąłby wcześniej prysznic. Ale Małaszyński
to Szpiek, więc tylko pozoruje czynności, a tak naprawdę zaczyna
węszyć i macać. Domacywa... domacowywuje... się pluskwy ukrytej w
nakastliku i umieszczonej tak, że nie ma bola – musi się urwać przy
jakimkolwiek naturalnym korzystaniu z szuflady. Ale Szpiek nie
korzysta naturalnie – on korzysta podejrzliwie. Nie urywa więc, tylko
starannie opukuje i maca mikrofon. Jeśli ktoś właśnie podsłuchiwał, to
powinno mu urwać uszy, prawda? Nie, nieprawda. Znaczy, prawda, ale nie
w tym serialu. Czterech (słownie czterech) podsłuchujących Szwabów
plus dwaj Fryce i nikt nic nie słyszy nic, ani obstukiwania mikrofonu,
ani tego, że Szpiekowi ołówek po szufladzie hurgocze w tę i w tę.
Zresztą całe to studio nagrań jest wesołe: jeden mikrofon założyli mu
w żyrandolu (lekko licząc 4 metry na podłogą), a jeden nawet w
radioodbiorniku. Ciekawe jak działa ten podsłuch, gdy radio jest
włączone (a jest) i kto płaci podsłuchującym rentę za uszczerbek na
zmyśle? No, ale Małaszyński to nie Wkijdmuchał i demaskacyjnie
doszukuje się tych podsłuchowych wichajstrów (nie wszystkich, ale
scena i tak trwa z pięć minut, więc pewnie tylko streścili). I on już
wie, on ma już tę pewność, o którą wszystkim wam chodzi, zasypia bez
żadnych prosz... Sorki – to nie ta piosenka. Szpiek już wie, że jest
śledzony, podsłuchiwany, podejrzewany. Wróg nie śpi. Od tej pory –
szczególna ostrożność i porozumiewanie się bez słów nawet z samym
sobą. Jak pomyślał – tak zrobił: poszukał szafy, pokazał ją sobie sam
palcem, podziękował sobie skinieniem głowy i zaczął rozpakowywać gacie
Zrezygnowani Niemcy wyłączyli magnetofony: a jednak nie zaśpiewał
"Szła dzieweczka do laseczka" ani "Roty". Jest cwańszy niż
przypuszczali...

Odcinek trwa 44 minuty, z czego dialogów jest około 10 minut,
prawdziwej akcji – 5 minut (licząc las, jeziorko i nalot ruskich), a
jazdy i chodzenia – reszta. W tym wypadku powiedzenie "reszta jest
milczeniem" jest bardzo na miejscu. Na nagrodę za najbardziej
przejmujący tekst odcinka zdecydowanie zasłużyła partia Fryca Frycza:
"Tak, tak... Tak... Tak... Tak..." choć termit "Dobrze-dobrze..."
przebrany za ruskiego marszałka i przeciwbólowa zupa Miauczyńskiej
także były dżezi. Ballady o zimorodku nie było, choć zupełnie
spokojnie mogłaby być i wcale by to nie raziło."

hahaha
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 10 maja 2005, 17:03
Posty: 535 (0/1)
Skąd: Lodz

Postprzez andrev001 » 16 lut 2008, 07:31

Przeczytalem cale i powiem, ze gosciu matalent :D Czekam na wiecej relacji <lol>
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 30 paź 2005, 06:23
Posty: 294
Skąd: Chicago
Auto: '03 Ford Focus ZX3

Postprzez cisiel » 16 lut 2008, 09:53

Idzie strapiony i zafrasowany facet przez las. Nagle na drogę wyskoczyła mała zielona żabka i mówi:
– Czym się tak martwisz?

– A, bo życie jest do pupy. Dom się wali, żona brzydka, auto w rozsypce, kasy brak... Ogólnie lipa.

– Nie martw się. Idź do domu i wszystko będzie OK.

Facet zachodzi, patrzy a tu chata pięknie odstawiona, żona piękna jak Cindy Crawford, pod bramą garażu stoi Maybach a w skrzynce na listy wyciąg z konta, który po prostu powalił go na kolana.

Jak już doszedł do siebie, postanowił podziękować żabce za to, co dla niego zrobiła i wrócił się do lasu? W tym samym miejscu spotkał żabkę i mówi:

– Żabko, jak mogę Ci się odwdzięczyć za twe dobre serce?

– Nigdy nie kochałam się z nikim...

– Rozumiem, ale ty jesteś żabką. Jak to zrobić?

– Mogę zamienić się w kobietę. Jednak większość mocy czarodziejskiej zużyłam na dobry uczynek dla ciebie, więc mogę przemienić się najwyżej w 12-13 letnią dziewczynkę.

– Rób żabko, co chcesz. Zawdzięczam Ci tak wiele, że nie będzie mi to przeszkadzać?

... i tak to było wysoki sądzie a nie tak, jak gada ta gówniara!
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 9 lis 2007, 00:44
Posty: 37
Skąd: Grudziądz / York(UK)
Auto: Mazda 6 2,2 D TS 2009r. (163)

Postprzez Mev » 16 lut 2008, 11:29

hahaha hahaha
f*ck
Forumowicz
 
Od: 7 sie 2005, 14:16
Posty: 5791 (0/3)
Skąd: Piła
Auto: Mercedes CLS '18
Range Rover Sport
Fiat 500

Postprzez Blade » 16 lut 2008, 12:00

energicznie się hajhitla
i już wiemy, że go nie lubimy.


zdechłem hahaha hahaha hahaha
Obrazek
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 18 sie 2006, 17:00
Posty: 2834 (1/0)
Skąd: Wrocław
Auto: MX-5 NBFl BP '01

Postprzez bogszar » 16 lut 2008, 14:56

Dzisiaj rano jechałem jak zwykle do pracy Trasa Łazienkowska.
Przede mną, lewym pasem nowiusieńkim BMW jechała blondynka...
Przy prędkości 130 km/h.... siedziała z twarzą tuż przy lusterku i... malowała sobie rzęsy. Ledwie na moment odwróciłem głowę, a kiedy spojrzałem znowu na BMW oczywiście okazało się, że blondynka (wciąż zajęta makijażem!!!) już jest połowa auta na moim pasie!
I chociaż jestem naprawdę twardym facetem, to tak się
przestraszyłem, że i golarka i kanapka wypadły mi z rąk. Kiedy próbowałem kolanami opanować kierownice tak, aby wrócić na swój pas ruchu komórka wyleciała mi akurat prosto do kubka z gorącą
kawą, który trzymałem między nogami. Kawa naturalnie się wylała, poparzyła moja męskość, zrujnowała mój telefon i przerwała bardzo
ważną rozmowę!!! Jak ja k...wa nienawidzę kobiet za kierownica.....

***

Trzy fazy otyłości męskiej:
a) nie widać, jak wisi;
b) nie widać, jak stoi;
c) nie widać kto ciągnie.

* * *

– W życiu nie uwierzę, że za komuny na półkach był tylko ocet i olej... Może w jakichś małych sklepach, ale w Carrefourze????

* * *

– Co może być gorszego od kamyczka w bucie?
– Ziarenko piasku w prezerwatywie.

*

Światem rządzi miłość. Ja na przykład kocham wypić.

* * *


Adam i Ewa spacerują po raju
– Adam, kochasz mnie?
– A co tu robić...

* * *

– Pomyślałem, żeby się ożenić.
– No i co?
– No i nic. Pomyślałem, pomyślałem i mi przeszło.

* * *

W barze siedzi młody mężczyzna i dziewczyna.
Koleżanka się spieszy? – zagaduje mężczyzna.
Nie, koleżanka się nie spieszy – przekornie odpowiada dziewczyna.
– Koleżanka napije się kawy?
– Tak, napiję się kawy...
– Koleżanka wolna?
– Nie, mężatka...
– Mężatka? A koleżanka może zadzwonić do domu i powiedzieć, że została zgwałcona w barze?
– Tak, koleżanka może zadzwonić do domu i powiedzieć, że ją zgwałcili 10 razy.
– 10 razy???!!!
– Kolega się spieszy?

---------

Kawał wędkarski:
– Biorą?
– Nie bardzo...
– Złapał pan coś?
– Jednego.
– I co pan z nim zrobił?
– Wrzuciłem do wody.
– Duży był?
– Taki jak pan i też mnie wkurzał.

-----------------------------------


– Synku, jesteś taki niegrzeczny, weź przykład z tatusia
– mama, ale tata siedzi w więzieniu...
– tak, ale niedługo wyjdzie za dobre sprawowanie!

----------------------------------------

Morze Północne, lodowaty wicher duje jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy.
– W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki?
– Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę.
– Jakiego nieszczęśliwego wypadku??
– Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem...

-----------------------

Parka w łóżku: On do niej:
– Kochanie może dzisiaj na jeźdźca?
– Jaki najeźdźca??
– Germański [tiiit] oprawca!!

--------------------------------------

Podczas imprezy na Księżycu w pewnej chwili ktoś mówi:
– wiesz co, Armstrong? Niby wszystko jest, rozpalony grill, piwo, dziewczyny ale jakoś atmosfery nie ma......

---------------------------------------


Pasażer taksówki klepnął kierowcę żeby się o coś zapytać.
Tamten jak oparzony podskakuje pod sufit i traci panowanie nad samochodem,
– co pan taki nerwowy – pyta pasażer
– przez 25 lat byłem kierowcą karawanu...

---------------------------------------

Kilka mądrośći:
A świstak siedzi, bo wiewiórka była nieletnia...


Ludzie, którzy piją są dla mnie niczym.....niczym bracia!


Myślisz, że możesz wszystko? Trzaśnij drzwiami obrotowymi!!





Jestem jak dżin – gdzie otworzą butelkę, tam jestem!





Nie pij, gdy prowadzisz

– Za dużo się rozlewa...
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 28 kwi 2004, 23:45
Posty: 104
Skąd: bytom
Auto: mazda rx-7. 3generacja.94r

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

Moderator

Moderatorzy Hyde Park