brii napisał(a):onyx napisał(a):Cóż za nieszczęście sprawiło iż dolna zębatka jest zintegrowana z wałem silnika – monolit
Wiesz dobrze jak wygląda proces produkcji przy wielkiej skali – taniej jest zrobić taki wał od razu z zębatką niż zębatkę nakładaną osobno. Nie dość, że wystarcza jedna forma to proces produkcyjny robi się dla jednego elementu i nic nie trzeba składać. Nawet jeśli na jednym silniku zaoszczędzono w ten sposób 1zł to po przemnożeniu przez skalę produkcji i czas życia projektu wychodzą grube miliony jak nie dziesiątki milionów. Oczywiście każdy by tu wolał żeby to było wymienialne jak i kupa innych rzeczy. Jednak gdyby tak produkować maszyny i trzymać 5 biliardów drobnych części zamiennych (zamiast 2 biliardów większych) to koszt gotowego produktu podskoczyłby znacznie. Klient który miałby kupić samochód i stał przed wyborem BMW za 170 000zł a takie samo BMW za 195 000zł które różni się tylko tym, że można wymieniać bez problemów drobne części kupi to tańsze. Po części sami w ten sposób podpowiadamy koncernom co mają robić. Inna sprawa, że zdecydowana większość ludzi ma to wszystko głęboko w rowie, nie interesuje się i wyznaje zasadę ignorancji dopóki działa.
Przy skali makro wiadomo, że to są spore oszczędności. Ale na pewno nie podrażają tak produkcji żeby cena jednostkowa wzrosła tak znacznie, bo obaj wiemy że to nie do końca prawda. Druga sprawa, że te oszczędności lądują tylko i wyłącznie w kieszeni producenta. Przykro mi ale nie dostajesz nic w zamian, żebyś nie wiem jak chciał pozytywnie na to spojrzeć. Trzecia sprawa to, że element jakim jest wał podlega innej obróbce mechanicznej i cieplnej niż taka zębatka, co by tłumaczyło dlaczego się nadmiernie zużywa – działa na nią mimo wszystko udar. Jakby miejscowo zmieniać proces technologiczny takiego monolitu to zapewniam, że koszt byłby większy. Ogólny czas procesowy by się wydłużył co by zdecydowanie przerosło koszt 2 oddzielnych elementów, które były by lepsze i trwalsze.
Dokładnie, ludzie przez swoją ignorancję, lenistwo doprowadzili do obrazu jaki właśnie motoryzacja obecnie przedstawia. Samochód obecnie stał się dla większości takim samym sprzętem jak czajnik czy odkurzacz czy też inne AGD, a czasem niezbędnym złem koniecznym.
Wracamy do punktu wyjścia. Auto to bardzo mocno skalkulowany produkt i ma za zadanie się pierniczyć bez względu na to z jakiego jest segmentu i ile kosztuje. Wszystko to prowadzi do tego, że świat stał się jeszcze bardziej konsumpcyjny niż był. I powtórzę to co napisałem już wcześniej, samochód obecnie jest dla pierwszego właściciela

Dla kolejnych może okazać się przykrą niespodzianką i trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Producenci chcą więcej sprzedawać nowych aut, konkurencja jest spora. Wiele koncernów wymienia się jednostkami silnikowymi – wszystko w celu redukcji kosztów. Potencjalny klient już dawno przestał się liczyć

Można się z tym tylko pogodzić.
brii napisał(a):Gib napisał(a):im nowsze auto tym częściej psują się rzeczy które w starych się nie psuły
Bo w starszych często takich rzeczy po prostu nie było bądź były mniej zaawansowane

Inna rzecz, że przez wyśrubowanie osiągów i norm cały czas zawęża się tolerancja na sposób użytkowania. Większość ludzi użytkuje samochody dokładnie tak samo jak 20 lat temu, nie rozumie zasad działania mechanizmów i po części przyczynia się do problemów. Ciągle można kupić proste konstrukcje w których nie ma się co zepsuć i są idiotoodporne, ale niewielu ludzi chce takie kupić przez co zaczynają znikać.
Tutaj przyznaję rację wam obydwu. Z jednej strony rzeczy proste i działające dobrze zastępuje się "lepszymi", podyktowane jest to normami i wszystko fajnie. Przykład sterowania przepustnicą gazu czy EGR – obecnie silniczki krokowe. Dawniej – przepustnica na linkę i podciśnienie oraz zaworki. To działa i to działa ale krokowce precyzyjniejsze i z coraz lepszym czasem reakcji. Ale taki zwykły zaworek też może już od jakiegoś czasu być zastąpiony na taki sterowany PWM i też będzie precyzyjny i szybki

W dodatku przeniesiony poza niekorzystne warunki pracy. Pojawia się: pytanie po co? – chyba lepiej żeby się coś jednak psuło

Krokowiec EGR'u pracuje w skrajnie niesprzyjających warunkach i psuć się musi, wyjścia nie ma. Temperatura i nie wystarczające uszczelnienia separujące to jedne z tych destruktywnych czynników. Stosowane chłodnice EGR'ów to tylko pudrowanie syfa

Tak jak Maciek napisał, normalny user ma to centralnie w rowie do momentu jak chceck się nie pojawi – baa, pojawi się no i co? Będę jeździł do momentu aż sterownik zdławi moc i dopiero wtedy większość się uda do serwisu. Większość, bo istnieje jeszcze spora część, która będzie czekać na dym spod maski lub hałas, którego radio nie będzie w stanie zagłuszyć – w myśl zasady: do puki kółka się kręcą, wszystko jest git

Parę stron temu wspomniałem, że sama idea EGR'u, przy obecnej technologii nie jest obecnie wcale konieczna – to po prostu droga na skróty i łatwiznę, czyt. "taniość" oraz przenoszenie konsekwencji na klienta. Mi się to osobiście nie podoba.
loockas napisał(a):Bla, bla, bla. Lagunę niech ktoś kupi. 2 dni, a auto wciąż na placu. Nie przywykłem do tak długiej sprzedaży

A Ty ciagle to samo: Laguna i Laguna

Nie dajesz w gratisie lawety lub chociaż assistance to i klientela ostrożna
