Radex napisał(a):i generalnie można by to wszystko podsumować jednym stwierdzeniem... SPEED KILLS.

G**** prawda

. Tylko i wyłącznie nagła utrata prędkości zabija

. Samolotem latałem na przykład ponad 800 km/h i żyję, więc Twoja Mazda, rozwijająca marne ~200-220 km/h już na pewno prędkością nie zabije

. Co innego, jak się nagle zatrzymasz na jakiejś przeszkodzie

.
Radex napisał(a):bo co z tego że ja jadę 170km/h
No właśnie – gnasz jak wściekły. Wiesz jak mi trudno Cię wyprzedzić na naszych drogach?

Matador napisał(a):Mamy przykład "Rajdowiec" nie powiem kto, a zginął na przejezdzie kolejowym wiec wiesz, ja na to nie mam wytłumaczenia pewnie czysty hardcore "pewnie zdąrze" i bum było bo zeby nie zobaczyc nadblizającego sie z prawej lub lewej strony pociagu to naprawde trzeba byc slepym..
Heh, ciekaw jestem, czy na każdym strzeżonym przejeździe (tak było w przypadku wspomnianego rajdowca) też zatrzymujesz się jak na stopie, żeby sprawdzić, czy nie nadjeżdża pociąg...
Mi nigdy by nie przyszło do głowy krytykowanie tegoż kierowcy rajdowego, który wjeżdża na torowisko przy podniesionych szlabanach (czy dróżnik nie był pijany wtedy?), a buda dróżnika całkowicie zasłania widoczność w jednym kierunku.
Osobiście widziałem przejazdy, na których praktycznie nie da się upewnić, czy nie nadjeżdża pociąg. No chyba, że wysiądziesz z auta i się wychylisz za budę i krzaczory, o które nikt nie dba. Sytuacja często ma miejsce np. w południowo-zachodniej Polsce, gdzie linie kolejowe wybudowano bardzo, bardzo dawno temu i budki dróżnika (takie z czerwonej cegły) stoją bardzo blisko torów. PKP nie dba o otoczenie przejazdów i i tak ograniczona widoczność spada do zera w aucie osobowym. Na pewno nie trzeba być ślepym, żeby nie zauważyć pociągu przy zupełnie normalnym poziomie koncentracji, ani też kozaczyć.