Czołem ludziska – oto jestem
Kilka słów wyjaśnienia teraz. Przede wszystkim absencja nie miała być bez słowa – do dziś byłem przekonany, że kliknąłem "Wyślij", gdy napisałem post z informacją, że w związku z niewielkim zainteresowaniem szóstą turą (wpadły dwa zgłoszenia, ale nic dziwnego – środek wakacji i do tego pogłoski o kolejnym zamknięciu ledwie co otwartych granic) połączymy VI z VII. I tak w istocie miało się zdarzyć, ale przeszkodziło mi w tym zdarzenie tzw. natury osobistej – mój serdeczny przyjaciel, z którym znamy się prawie 30 lat otrzymał druzgocąca diagnozę lekarza onkologa. na domiar złego cios ten otrzymał bezpośrednio przed narodzinami swojego syna
Nie muszę chyba nikomu pisać jak obecnie (w dobie korona wirusa) wygląda terapia onkologiczna... Jakby tego było mało, to został w zasadzie sam z tym wszystkim, bo jego partnerka postanowiła... zostawić go
Inni znajomi również nie popisali się empatią – gdy trzeba było jechać na naświetlania, to na placu boju zostawałem tylko ja. Nie mogłem mu odmówić pomocy – opłaciłem to zaległościami w pracy, które nadrabiałem w czasie, w którym mogłem poświęcić się forum, a gdy wracałem do domu, to padałem na pysk. I tak się kółko zamknęło. Może gdybym był młodszy, to ogarnąłbym to wszystko jakoś, ale pięć dych na karku robi swoje.
I tak oto, bez wątku sensacyjnego, "zniknąłem" na tak długo – oczywiście bardzo Was wszystkich przepraszam, bo bez powyższej wiedzy wyglądało to faktycznie dziwnie i zagadkowo. Jednak, jak widać, życie pisze różne scenariusze. Z całego tego zamieszania wyciągnąłem dwie lekcje: umiesz liczyć – licz na siebie oraz ubezpiecz swoje zdrowie na wypadek poważnego zachorowania. Facet był zdrów jak ryba. Niewielki ból gardła, który okresowo zanikał kładł na karb angin. Gdy już trafił do lekarza, to trzeba było mocno się sprężać, aby ratować sytuację. Trafił na stół, potem do Gliwic. Naświetlania plus chemia zdjęły mu w ciągu pięciu tygodni 20 kilogramów. Potem jakiś szaman zrobił mu tracheotomię, która jak się okazało nie była potrzebna. Mówię Wam – cyrk na kółkach był. I wszędzie czekasz – masz wizytę na dany dzień, meldujesz się o 8:30, a do gabinetu wchodzisz o 13-14 i gadasz z lekarzem, który jest w pracy 3 dzień – ma przychodnię po dwudniowym dyżurze... No koszmar! Reasumując, obecnie temat zaleczony. Na jak długo – tego nikt nie wie. W takiej sytuacji to już każda chwila cieszy. I jeszcze ten ZUS, który mu się dopatrzył w ostatnich 10 latach przerw w ubezpieczeniach, choć facet pracuje znacznie dłużej, ale w ostatniej dekadzie zdarzało mu się wyjeżdżać na kontrakty – ściągnięcie potwierdzeń z zagranicy, to temat na osobną historię
W końcu przyznali mu rentę specjalną do czasu skompletowania wszystkich dokumentów – całe 970 złotych. Dramat
Ale dość już wyjaśnień, bo życie idzie dalej – dziś ogarnąłem nieco Motorozmowy, jutro postaram się podwiesić wątki konkursowe (nie wiem o której, bo muszę skoczyć na działkę celem zabezpieczenia ogródka przed zimą).
Trudno – jedziemy na raz z zaległymi turami i tyle
PS. Nie ma tego złego – w tak zwanym między czasie wymyśliłem nową akcję, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Za niedługo szczegóły