Strona 1 z 2

Kredyt mieszkaniowy

PostNapisane: 28 gru 2009, 05:25
przez Akar.Zaephyr
Siemanko.

Z czystej ciekawości siedziałem dziś w necie i oglądałem ceny mieszkań, wpadłem na chwilę na stronę osiedla które powstaje w Katowicach – Dębowe Tarasy. Przeglądałem więc sobie mieszkania, celując raczej w kawalerki i choć niskich cen się nie spodziewałem to w paru przypadkach nie wyszło jakoś tak kosmicznie.

Mniejsza z tym jednak, skoro już wyobraziłem sobie siebie w swojej własnej ultranowoczesnej kawalarce made in 2010 to z ciekawości zajrzałem też do kalkulatorów kredytowych banków polecanych na stronie Dębowych Tarasów.
Wprowadziłem dane do kalkulatora, przeliczyłem i oniemiałem!

W skrócie więc, wprowadziłem do kalkulatora poniższe dane:
– wartość "mieszkania" – 144.000 (4800zł/m2 przy 30m2 powierzchni)
– wartość kerdytu – 115.200 (zakładając że z jakiejś dziury wyciągnę 20% kwoty, tj. 28.800 bo WBK nie bawi się w 100% kredytowania ale mniejsza z tym)
– wkład własny – 28800 (jakbym tyle miał rozgładałbym się za NB :P)
– okres kredytowania – 20 lat

Oto co wypluł tenże genialny kalkulator:

Obrazek

Oczywiście, ciekawski Akar musiał od razu policzyć ile zapłaci bankowi a że jest leniwy przyjął następujące założenia:
– płacimy przez 20 lat dzielnie po 894.36 (a to z tej racji że zgodnie z wynikami kalkulatora pierwsza rata malejąca to 1174,62, potem mają maleć ale cholera wie ile; dlatego też założyłem że od początku płacę 894.36 co de facto jest kwotą niższą niż faktyczna którą bym zapłacił stąd moje osłupienie, ale o tym zaraz).

Kalkulator w dłoń i mnożymy:
– 20 lat x 12 miesięcy = 240 miesięcy;
– 240 miesięcy x 894.36 =...




uwaga...




...214.646,40 !!!

Powiem szczerze że gdy pierwszy raz zobaczyłem ten wynik pomyślałem sobie żem się gdzię j***ął w obliczeniach i przeliczyłem jeszcze raz, pięć razy. Za każdym razem to samo. A przypominam że to kwota zaniżona bo uwzględnia stałe raty, tak naprawdę zaś mamy jeszcze ileś tam malejących (o kwocie wyższej)!

Teraz mała quotka z obrazka:

Oprocentowanie zmienne (WIBOR 3M +2.5% marży przez cały okres kredytowania) 6.77%
Prowizja kredytowania od*: 2304zł


Czyli z powyższego wychodzi że bank zabiera 6.77% a pozostałe (lekką ręką licząc w pamięci) 83% kwoty zabiera ów WIBOR 3M.

Oczywiście powyższy wniosek to tylko jajcarski wywód wynikający częściowo z mojej małej wiedzy w materii kredytowania. To co jednak jest jaśniutkie jak słoneczko to fakt że z kwoty 114 tys. zł kredytu spłaca się 214 tys. zł czyli lekką ręką licząc 85% (!), dodając zaś owe tajemnicze raty malejące śmiem twierdzić że odsetki przekroczą 100% wartości kredytu.

I teraz prośba do Was, kochani forumowicze mający trochę więcej w głowie niż ja w tym temacie (czyt. prócz kalkulatora :P): jak to jest możliwe że praworządnym państwie oficjalnie działający bank może udzielić tak złodziejskiego kredytu nie będąc jednocześnie pod tym kątem kontrolowanym?

A może ja jestem upośledzony i nawet kalkulatora nie potrafię obsługiwać? No jakbym nie liczył 114.000 + 6.77% za Chiny Ludowe wyjść mi nie chce 214 tys.

How come?

PS: Edytując posta zauważyłem jeszcze jedną tajemniczą cyferkę na górze wklejonego obrazka: LTV: 80.00%. Może to jest tajemnica? Choć ciągle 114 tysi + 80% wychodzi za mało...

PostNapisane: 28 gru 2009, 09:31
przez Xenocyd
Akar, faktycznie minimalna masz wiedze z zakresu kredytowania czegokolwiek ;) Oprocentowanie wszystkich kredytow liczone jest w okresie rocznym. Bierzesz kredyt na lat 20 – to co roku zostaje jakas kwota ktora trzeba "oprocentowac" odsetkami – im dluzszy okres tym wiecej oddasz bankowi.
Jak Cie stac to raty malejace w efekcie beda korzystniejsze – problem taki, ze na poczatku trzeba miec zdolnosc na wyzsza rate.

PostNapisane: 28 gru 2009, 09:36
przez nemi
Nie płacisz wiboru + marży od całego okresu kredytowania tylko ROCZNIE.
Czyli pierwsza rata odsetkowa = 115200 * 0,0677 / 12 = 649,92.
Wynika z tego, że spłacasz niecałe 245 zł kapitału w pierwszej racie. W kolejnym miesiącu od początkowej kwoty kredytu odejmujesz kwotę dotychczas spłaconego kapitału i znów liczysz 6,77%/12 miesięcy od całości :]. Oczywiście to bardzo uproszczony algorytm i banki liczą to torszeczkę inaczej, ale pi razy oko się zgadza.
Pamiętaj też, że WIBOR sobie "faluje" i obecnie jest bardzo, bardzo nisko. Wręcz historycznie niesko :P. Jeszcze w lutym tego roku był na poziomie ok. 6,5%, więc oprocentowanie tego kredytu wyniosłoby aż 9%, czyli pierwsza rata odsetkowa wyniosłaby 864 zł + kapitał.

W BZ WBK trudniej nadpłacać kredyt (trzeba wpłacać jakąś tam wielokrotność raty, nie można sobie wpłacić w dowolnym momencie np. 500 zł), więc lepiej wziąć raty malejące – nie wiem jak to liczą w BZ WBK, ale spłacałbyś dużo więcej kapitału miesięcznie (w ratach równych jak widzisz tylko 245), więc znacznie szybciej spłacałbyś kapitał, a malałyby odsetki i w gruncie rzeczy kredyt wychodzi taniej :).
Akar.Zaephyr napisał(a):dodając zaś owe tajemnicze raty malejące śmiem twierdzić że odsetki przekroczą 100% wartości kredytu.

Nic nie dodajesz – albo wybierasz raty równe, albo malejące :).
Akar.Zaephyr napisał(a):LTV: 80.00%

Loan to value = stosunek kredytu do wartości. Sam pisałeś, o 20% wkładzie własnym ;).

Akar.Zaephyr napisał(a):Czyli z powyższego wychodzi że bank zabiera 6.77% a pozostałe (lekką ręką licząc w pamięci) 83% kwoty zabiera ów WIBOR 3M.

Bank ma stałą marżę – 2,5% i tyle będzie przez cały okres kredytowania.
Natomiast WIBOR jest to taki wskaźnik (chyba Warsaw coś tam coś tam Rate), wg. którego banki między sobą pożyczają kasę. Jest on aktualizowany codziennie w dni robocze.
Wibor 3m oznacza WIBOR trzymiesięczny, 1m – miesięczny itd. Banki go jakoś tam niezbyt jasno wyznaczają niestety – praktyka często jest taka, że jak rośnie, to banki aktualizują go natychmiast, a jak spada, to robią wszystko, żeby aktualizację opóźnić <lol>.
Najlepszy pod tym względem jest WIBOR S3M (używany np. w kredycie "Rodzina na swoim"), bo banki mają związane ręce i zawsze zaktualizowany jest na czas w pierwszy dzień kwartału. W dodatku w przejrzysty sposób jest liczony – średni wibor pomiędzy 1 a 25 z miesiąca poprzedzającego aktualizację.

Ogólnie trzeba się nad kredytem dobrze zastanowić... Od WIBORu wiele zależy – na początku miałem raty prawie 1900 zł, a jak spadł wibor raty obniżyły się do niecałych 1500 zł (różnica ogromna, co?). Musisz mieć świadomość, że nigdy nie wiesz ile będziesz płacić rat w dłuższym okresie. Spokojnie można założyć, że kredyt w złotówkach = 2 x kwota początkowa :].

Sugerowałbym poszukanie banku, w którym można bez większych ograniczeń i prowizji nadpłacać kredyt i rozłożyć go na dłuższy okres czasu. Zyskujesz bezpieczeństwo, że będzie Cię stać na niskie raty miesięczne, a jednocześnie możesz nadpłacać ile wlezie, ale tylko wtedy kiedy Cię stać i masz na to ochotę, a w wakacje, kiedy szalejesz na Ibizie – płacić ratę normalną. Tym sposobem masz bezpieczne raty malejące :).

PostNapisane: 28 gru 2009, 12:42
przez Grzyby
Akar.Zaephyr napisał(a):114.000 + 6.77%

Jakby miał być taki kredyt to ludzie by się o niego zabijali pod bankiem <lol>
Przy takim założeniu jakie przyjąłeś (błędzie) to oprocentowanie wynosiłoby 0,3385% rocznie :P Darmo Panie, darmo :P
Zawsze oprocentowanie jest podawane w stosunku rocznym :)

Ja mam dla odmiany oprocentowanie kredytu 3,19% (aktualnie) ale to w CHF. A że po cwaniacku nie wpłacam do banku złotówek (które bank przelicza po swoim złodziejskim kursie na CHF i jeszcze dolicza prowizję) tylko kupuję CHF zwykle w tym samym kantorze (mam stały, wyższy rabat :)) i bankowi wpłacam własnie walutę, to na każdej racie jestem do przodu około 25-35zł. Może się to wydawać mało, ale biorą pod uwagę cały okres spłaty (20lat) to dzięki takiemu zabiegowi zaoszczędzę (z grubsza oczywiście) około 7kzł.

nemi napisał(a):Spokojnie można założyć, że kredyt w złotówkach = 2 x kwota początkowa

z grubsza można przyjąć że to prawda :)

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:01
przez nemi
Grzyby napisał(a):A że po cwaniacku nie wpłacam do banku złotówek (które bank przelicza po swoim złodziejskim kursie na CHF i jeszcze dolicza prowizję)

Nie, nie, nie :P. To jest tak, że kupujesz po kursie sprzedaży, a bank, wspaniałomyślnie, kredyt spłaca po kursie kupna hahaha. Tym sposobem może ludzi golić dokładniej przy skórze :D. Ach ten spreed :].

Ogólnie bank nie daje kasy po to, żebyśmy mieli mieszkania czy samochody, ale po to, żeby zarabiać. Może to nawet dobrze, bo wtedy mogą płacić programistom :D ;).

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:07
przez Grzyby
nemi napisał(a):To jest tak, że kupujesz po kursie sprzedaży, a bank, wspaniałomyślnie, kredyt spłaca po kursie kupna

wiem, dlatego nazwałem to złodziejskim kursem <lol>
Mimo wszystko, gdyby nie możliwość kredytu, to nigdy nie kupilibyśmy swojego mieszkania :P
Zresztą, 4 lata temu kiedy braliśmy kredyt metr na 1 pietrze kosztował 2310zł <lol>
I tym sposobem w ciągu 4 lat lat wartość naszego mieszkania wzrosła ponad dwukrotnie :D

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:22
przez nemi
Grzyby napisał(a):Zresztą, 4 lata temu kiedy braliśmy kredyt metr na 1 pietrze kosztował 2310zł

...ale cóż z tego? Kupiłeś na przykład za 2000, a sprzedasz za 4000. Żadna inwestycja nie daje takich zysków. Ale jeśli sprzedasz mieszkanie, będziesz miał kupę siana, tylko chyba nie będziesz mieszkać w kartonie. A kolejne mieszkanie nie będzie kosztowało 2000, ale też 4000. Chyba, że zysk bardzo mocno będzie w stanie skompensować koszty zakupu i koszty obsługi kredytu. Wtedy owszem, jest się do przodu.

Wszystko natomiast jest fajnie, jeśli kasa nie mieści Ci się na koncie ani już nawet w tapczanie i kupujesz mieszkanie jako inwestycję. Ale dla zwykłego śmiertelnika, który dysponuje jednym i to hipotecznym mieszkaniem wzrost cen mieszkań jest raczej czymś złym, bo jak kiedyś będzie chciał mieć większe mieszkanko, to niestety będzie musiał więcej dopłacić (mocniej się zadłużyć)...

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:26
przez Loczek
Akar ja Ci tylko moge polelic zeby nie polic debpowych tarasów. jakbys chcial porozmawiac o developerach katowickich to zapraszam.

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:30
przez Grzyby
nemi napisał(a):...ale cóż z tego?

ano tyle, że gdybyśmy wtedy nie kupili, to teraz nie dostalibyśmy na takie kredytu :P
A przy takich cenach mieszkań, opcja jego sprzedaży i budowy domu jest jak najbardziej opłacalna :)

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:52
przez nemi
Grzyby napisał(a):A przy takich cenach mieszkań, opcja jego sprzedaży i budowy domu jest jak najbardziej opłacalna

Przeglądając obecnie ogłoszenia, na swoim mieszkaniu "zarobiłem" przez pół roku jakieś 20.000 zł.
Przypuszczam, że za swoje mieszkanie już byłbym w stanie kupić mały, ładny domek (np. jakiś gotowy kanadyjski), ale to niestety nie wszystko :(. Najgorsza jest działka – w Wawie – 900 zł za metr kwadratowy, a w Otwocku ok. 300 zł za m<sup>2</sup>. Żeby kupic ~1000 metrów trzeba milion w wersji droższej i grubo ponad 300.000 w wersji "taniej" (nie zapominajmy o podatkach, notariuszach etc.). A 1000 metrów to niestety wiele nie jest... Sąsiedzi tuż za płotem i zero swobody. Do tego muszę mieć basen a przynajmniej czteroosobowe jacuzzi. No i tym sposobem okazuje się, że przed 70 rokiem życia się nie wyrobię i basen mi będzie niepotrzebny hahaha

PostNapisane: 28 gru 2009, 13:58
przez Grzyby
nemi napisał(a):przed 70 rokiem życia się nie wyrobię i basen mi będzie niepotrzebny

właśnie wtedy może być przydatny <lol>
Tylko chyba trochę inny hahaha

PostNapisane: 28 gru 2009, 14:00
przez nemi
Grzyby napisał(a):
nemi napisał(a):przed 70 rokiem życia się nie wyrobię i basen mi będzie niepotrzebny

właśnie wtedy może być przydatny <lol>
Tylko chyba trochę inny hahaha

Ta, a ja tu sobie myślałem o tych laseczkach w stringach, a Ty mi kaczuszkę proponujesz hahaha

PostNapisane: 28 gru 2009, 16:51
przez Szymon
Chciałem jeszcze cos mądrego napisać, ale widze, że nemi napisał wszystko idealnie :) Na hipotekę nie mozna patrzeć "od końca", czyli od kwoty którą spłacisz w całości. To faktycznie przeraża :) Akurat w Twoim, jak i moim przypadku, mogę pożyczyć na kupno mieszkania, albo oszczędzać te 20 lat i kupić wtedy.. Ale kurde.. po co mi kawalerka w wieku 45 lat? :) Druga sprawa to czy uda mi sie to odłozyć? Pewnie nie..bo kupię sobie auto :)
Tak więc.. kredyt sposobem na oszczędzanie ;P

PostNapisane: 6 sty 2010, 23:13
przez Enduro
złota zasada finansowania to tzw. samofinansowanie!
nie jest ono proste do realizacji, ale pewne!
bank zawsze każdego klienta wydyma!
strzeż się kredytów!
E.

PostNapisane: 6 sty 2010, 23:16
przez Szymon
Enduro napisał(a):bank zawsze każdego klienta wydyma!

Przecież Bank też ma zarabiać, tak? Więc pożycza. Byle na jasnych zasadach. Nie nazwałbym tego "wydymaniem" :)

PostNapisane: 6 sty 2010, 23:35
przez Enduro
Zyg napisał(a):
Enduro napisał(a):bank zawsze każdego klienta wydyma!

Przecież Bank też ma zarabiać, tak? Więc pożycza. Byle na jasnych zasadach. Nie nazwałbym tego "wydymaniem" :)

no tak, tylko dosc czesto ich zasady funkcjonowania
pogrzebuja klientow
i im jest to obojetne, bo i tak maja co zabrac....
E.

PostNapisane: 6 sty 2010, 23:41
przez Szymon
Szanujący siebie i swoich Klientów Bank traktuje ich jako osoby myślące i świadome tego co robią. Dodatkowo licząc zdolność kredytową tak, żeby nie dopuścić do "spirali kredytowej" bo dla banku to żaden interes taki niespłacany kredyt. Ale ... mam na myśli banki z prawdziwego zdarzenia, a nie "instytucje bankopodobne", które dają komu popadnie, a próbując przebrnąć przez ich umowy szukając konkretów można dostać ataku mózgu.

PostNapisane: 7 sty 2010, 09:46
przez nemi
Mi przy braniu kredytu pani powiedziała od razu (PKO BP): jeśli miałyby być jakiekolwiek problemy ze spłatą proszę od razu przyjść do nas, my z naszej strony zrobimy wszystko, żeby mogli państwo ten kredyt spłacić (wydłużymy okres kredytowania albo zrobimy wakacje kredytowe albo jakoś jeszcze inaczej się dogadamy). Proszę pamiętać – pierwszy krok od razu do nas.

PostNapisane: 7 sty 2010, 12:49
przez zahariash
@nemi, ty w PKO BP masz większe chody niż inni :P

Wiadomo, że najpierw trzeba iść do banku. Problem jest w tym, że gdy komuś w banku, wyskoczą niebezpieczne współczynniki ryzyka to bank przestaje być pomocny i klient błyskawicznie staje się wrogiem... i już nie jest miło.

PostNapisane: 7 sty 2010, 13:27
przez Grzyby
Jak myślisz że banki są zainteresowane tym żeby klienci nie spłacili kredytu, a w konsekwencji zajęciem mieszkania to jestes w dużym błędzie.
Żaden to interes dla banku bujać się z mieszkaniem żeby je sprzedać.