OD 8:00 rano próbowaliśmy się skontaktować z PZMot-em, w którym mieliśmy wykupione assistance na takie okazje (o ile to okazja) kilkadziesiąt (sic!) razy z czterech różnych telefonów. 80% to było odsłuchiwanie kretyńskiej muzyczki, kilka razy trafiliśmy na zajętą linię, udało nam się odnotować również trzy zrzuty.
Ostatecznie po kolejnym zatrzymaniu udało się dodzwonić ok. godziny 17:00 i sholować pojazd całe 20 km do warsztatu (wtedy już na Śląsku).
Możecie sobie wyobrazić poziom adrenaliny, stresu i wqurfffu w zimny samochodzie po raz enty na poboczu lub pasie awaryjnym autostrady.
PZMot nie poczuwa się do żadnej winy odpowiadając że po prostu mieli zbyt duże obłożenie – przez ponad 9 godzin
Ręce nam opadły i wszystko inne. Stanowczo nie polecam PZMotu w zakresie assistance.