Auto mam już zrobione. Po Nowym Roku nakładam powłokę kwarcową na nowo lakierowane elementy i zamykam temat.
Na czas naprawy, jak już wcześniej pisałem, wziąłem auto zastępcze z sixt.pl . Podczas podpisywania umowy najmu ceduje się na nich wierzytelności wynikające z wynajmu i to wszystko. Resztę załatwia ich kancelaria. Osoby fizyczne płacą 400 zł kaucji, która zwracana jest przy zwrocie auta. Udostępnione auto jest w klasie auta, które używasz. Ja akurat otrzymałem półroczne Mondeo z dieslem w automacie.
A teraz na zakończenie element humorystyczny...
Zaakceptowany koszt naprawy w ASO wyniósł 10900 zł brutto, a wiecie ile mi zaproponowano po pierwszej wycenie w wariancie naprawy własnej...

3000 zł brutto

Jakoś nie potrafię tego zrozumieć, skąd taka rozbieżność. Gdyby wycena dla mnie wyniosła połowę kwoty dla ASO, to chyba bym się nie zdziwił, ale proponować niecałe 30% tej kwoty (cały czas za tą samą naprawę), to po prostu żenada i w mojej opinii działanie na szkodę Generali, bo ja już poważnie o tej firmie nie pomyślę.
Niby śmiać się chce, ale z drugiej strony przykry jest fakt, że jesteśmy traktowani przez ubezpieczalnie jak idioci.
Jestem pewny, że każda poważna ubezpieczalnia ma w swoim motto teksty w stylu "dobro klienta jest najważniejsze...", którymi chwalą się przed audytorami zewnętrznymi w staraniach o różne certyfikaty, a w praktyce to motto brzmi "jak tu wyd*.*mać i oskubać klienta". W pogoni za zyskiem i wynikami finansowymi zapomina się skąd te pieniądze w kasie się biorą...
Wobec takiego podejścia Generali tym bardziej nie żałuję, że odszedłem od nich kilka lat temu... i na pewno do nich już nie wrócę.