Pierwszy kapeć
Strona 1 z 1
Po raz pierwszy zobaczyłem jaki jest problem jak złapiesz kapcia i nie masz koła zapasowego, klucza do kół i lewarka. Dobrze że defekt wyszedł już w garażu bo nie musiałem wlewać do opony tego świństwa po którym musisz wymienić oponę. Priorytet to zakup zestawu naprawczego do opon, lewarka i klucza do kół.
Asistance łapie defekty opon wszędzie. Ja sobie dodatkowo ubezpieczyłem opony. Po co się babrać z wymianą kół kiedy przyjedzie miły pan i zrobi to za Ciebie? Poza tym, jeszcze nigdy nie złapałem kapcia (odpókać). Koła zmieniać potrafię
Nie przeceniajcie assistance – przynajmniej tego od mazdy.
Ja miałem już akcje, że rozdarłem oponę z boku i nawet nie było sensu mleczkiem tego łatać.
Była sobota wieczór i wracałem z Goczałkowic w stronę Krakowa i ich jedyną opcją pomocy to było odwiezienie auta do najbliższego ASO, które zajęłoby się oponą pewnie w poniedziałek. Z ich pomocą oddaliłbym się z autem od domu, musiał zorganizować powrót z Bielska Białej do Krakowa, w poniedziałek ogarnąć trasę w drugą stronę i odebrać pewnie auto z nową oponą za 1000pln. Co lepsze pytali wcześniej czy mam dojazdówkę – jakby wydawali tak auta
Drugą (niewiele lepszą) opcją była próba pomocy przez assistance PZU i to po godzinie wydzwaniania po różnych warsztatach zaproponowało również transport w kierunku od domu, gdzie mi załatwią jakąś oponę na podmianę – małe szanse, że taki sam model jaki miałem, więc i tak musiałbym kupić kolejną.
Skończyło się na tym, że laweta zawiozła mnie na mój koszt pod blok (ok 70km) i assistance mazdy pokryło z tego dystans jak do najbliższego ASO czyli wzięli na siebie 20km.
Pierwsze co zrobiłem po powrocie to zamówiłem koło dojazdowe.
Generalnie w wywiadzie mazdy po ich próbie pomocy zaproponowałem by mieli w opcji dowóz samej dojazdówki. Nie muszą organizować lawety a ja po ogarnięciu auta oddaję ją do najbliższego ASO i taka opcja byłaby szybsza i tańsza dla obu stron. PZU też by mogło mieć taką opcję. Pewnie przy złapaniu dziurki w ciągu normalnego dnia i możliwości naprawy sytuacja wyglądałaby lepiej, ale wyszło jak wyszło.
PS: Odnośnie mleczka, jego czyszczenia i moich obaw o dodatkowe zalepienie czujnika TPMS to mój wulkanizator mówił, że czyści opony i że czujnik nie uszkadza się od mleczka, więc bym go też tak nie demonizował.
Swoją drogą na awaryjne sytuacje polecam wozić z sobą kropelkę lub inny cyjanoakryl – bardzo ładnie lepi gumę. Ja to moje boczne rozcięcie zalepiłem, napompowałem 1.5bara i dojechałem na tym ciśnieniu do wulkanizatora (ok 500m). U mnie nie było krechy jak po nożu, ale dziura pod zwisającym płatem gumy, więc powierzchnia klejenia była duża a dziura niewielka. 70km oczywiście bałbym się tak jechać. Cord był uszkodzony, więc i tak opona do kosza.
Ja miałem już akcje, że rozdarłem oponę z boku i nawet nie było sensu mleczkiem tego łatać.
Była sobota wieczór i wracałem z Goczałkowic w stronę Krakowa i ich jedyną opcją pomocy to było odwiezienie auta do najbliższego ASO, które zajęłoby się oponą pewnie w poniedziałek. Z ich pomocą oddaliłbym się z autem od domu, musiał zorganizować powrót z Bielska Białej do Krakowa, w poniedziałek ogarnąć trasę w drugą stronę i odebrać pewnie auto z nową oponą za 1000pln. Co lepsze pytali wcześniej czy mam dojazdówkę – jakby wydawali tak auta
Drugą (niewiele lepszą) opcją była próba pomocy przez assistance PZU i to po godzinie wydzwaniania po różnych warsztatach zaproponowało również transport w kierunku od domu, gdzie mi załatwią jakąś oponę na podmianę – małe szanse, że taki sam model jaki miałem, więc i tak musiałbym kupić kolejną.
Skończyło się na tym, że laweta zawiozła mnie na mój koszt pod blok (ok 70km) i assistance mazdy pokryło z tego dystans jak do najbliższego ASO czyli wzięli na siebie 20km.
Pierwsze co zrobiłem po powrocie to zamówiłem koło dojazdowe.
Generalnie w wywiadzie mazdy po ich próbie pomocy zaproponowałem by mieli w opcji dowóz samej dojazdówki. Nie muszą organizować lawety a ja po ogarnięciu auta oddaję ją do najbliższego ASO i taka opcja byłaby szybsza i tańsza dla obu stron. PZU też by mogło mieć taką opcję. Pewnie przy złapaniu dziurki w ciągu normalnego dnia i możliwości naprawy sytuacja wyglądałaby lepiej, ale wyszło jak wyszło.
PS: Odnośnie mleczka, jego czyszczenia i moich obaw o dodatkowe zalepienie czujnika TPMS to mój wulkanizator mówił, że czyści opony i że czujnik nie uszkadza się od mleczka, więc bym go też tak nie demonizował.
Swoją drogą na awaryjne sytuacje polecam wozić z sobą kropelkę lub inny cyjanoakryl – bardzo ładnie lepi gumę. Ja to moje boczne rozcięcie zalepiłem, napompowałem 1.5bara i dojechałem na tym ciśnieniu do wulkanizatora (ok 500m). U mnie nie było krechy jak po nożu, ale dziura pod zwisającym płatem gumy, więc powierzchnia klejenia była duża a dziura niewielka. 70km oczywiście bałbym się tak jechać. Cord był uszkodzony, więc i tak opona do kosza.
Nie. Skupili się na próbie przywrócenia auta do jazdy. Jedynie wchodziła opcja podwózki pod otwarty warsztat i mimo, że ten był jakieś 40km od miejsca zdarzenia (chyba w Sosnowcu) to nie mogłem skorzystać z takiej opcji jak w maździe, że ten dystans w stronę domu oni pokrywają a resztę ja. Im to by nie robiło różnica, a mi bardzo dużą. Nawet nie mogłem go powieźć o ten sam dystans pod jakiś inny (ale zamknięty) warsztat w moją stronę. W ogóle to szukanie warsztatu im szło tak dobrze, że jak odzwonili to ja już zniecierpliwiony jechałem tą lawetą wezwaną przez mazdę. Trochę kasy przepadło, ale nie miałem już czasu i nerwów. Zrobiłem już różnymi samochodami na lekko 500kkm i to był pierwszy raz kiedy opona mnie unieruchomiła. Idąc tą drogą kupno tej dojazdówki być może było bez sensu, ale teraz więcej jeżdżę po bezdrożach, więc dla spokojnego snu niech sobie jeździ w bagażniku
Strona 1 z 1
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości
Moderator
Moderatorzy CX-3 / CX-30 / CX-5 / CX-7 / CX-9