Bigbluee napisał(a):Ja jestem za tym aby na pierwszym białym pasie od strony pieszego widniał napis: "Spójrz w prawo albo giń. Twój wybór".
Tak jest w UK:
www.mazdaspeed.pl
Bigbluee napisał(a):Ja jestem za tym aby na pierwszym białym pasie od strony pieszego widniał napis: "Spójrz w prawo albo giń. Twój wybór".
Grzyby napisał(a):Dziwny jesteś
Pawko_6 napisał(a):tadziol
A nie jeździsz przypadkiem tam gdzie Grzyby stoi z dziećmi z podniesionymi rękami?
Pawko_6 napisał(a):I cyk przyłapany macvas. Wzorowy przejazd. Spokojnie wyczekał na zielone i do podłogi.
.
Art. 13.
1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
3. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni.
Art. 14.
Zabrania się:
1) wchodzenia na jezdnię:
a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych,
b) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi;
stachan napisał(a):W Polsce mamy już obowiązujące przepisy, które dają pieszym bezwzględne pierwszeństwo
Nieustąpienie przez kierującego pojazdem pierwszeństwa pieszym znajdującym się na przejściu: 350 zł (art.26 ust.1)
Wchodzenie na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd (art.14 pkt 1):
na przejściach dla pieszych: 50 zł
Neonixos666 napisał(a):najlepsze jest montowanie listwy przed pasami żeby osoby wpatrzone w telefon mogły bez odrywania się od niego przejść na zielonym...
Neonixos666 napisał(a):najlepsze jest montowanie listwy przed pasami żeby osoby wpatrzone w telefon mogły bez odrywania się od niego przejść na zielonym...
tadziol napisał(a):stachan napisał(a):
W Polsce mamy już obowiązujące przepisy, które dają pieszym bezwzględne pierwszeństwo
Na pewno ?
Strefa zamieszkania – strefa w ruchu drogowym, w której pieszy może się poruszać swobodnie po całej udostępnionej do użytku publicznego przestrzeni i ma pierwszeństwo przed pojazdami (kierujący musi ustąpić pieszemu w każdym wypadku).
Kwestia dozwolonych zachowań w strefie zamieszkania stała się na tyle sporna, że pod koniec ubiegłego roku wypowiadał się na ten temat Sąd Najwyższy.
Stan faktyczny ustalony przez sąd był taki : pani pokrzywdzona, w strefie zamieszkania, na drodze osiedlowej weszła na prawy przedni błotnik samochodu prowadzonego przez oskarżonego. Odbiła się od samochodu i upadła doznając obrażeń ciała. Sądy orzekające w obu instancjach uznały, że pani nie zachowała zwykłej ostrożności i oskarżony został uniewinniony. Pełnomocnik pokrzywdzonej w kasacji podniósł kilka zarzutów. Między innymi to, że sąd nie uwzględnił bezwzględnego (całkowitego) pierwszeństwa pieszych przed pojazdami i obowiązujących kierujących pojazdami w tej strefie szczególnej zasadzie ostrożności.
Sąd nie zgodził się z argumentami kasacji. Przyjął, że sam fakt pierwszeństwa pieszego w strefie zamieszkania, nie zwalnia go z obowiązku zachowania ostrożności. Nie usprawiedliwia nagłych zmian toru ruchu pieszego.
Fakt, że pieszy w „strefa zamieszkania” ma pierwszeństwo, nie uzasadnia, że może on bez uwzględnienia innych uczestników ruchu zmieniać tor ruchu. W strefie zamieszkania poruszają się pojazdy i pieszy winien zachować ostrożność. Pierwszeństwo pieszego w strefie zamieszkania ma na celu jego ochronę, jednak nie zwalnia go od zachowania zasad ostrożności.
(Postanowienie Sądu Najwyższego – Izba Karna z dnia 20 grudnia 2016 r. II KK 367/16)
Postprzez kinki » 4 mar 2019, 21:13
Czterech
Postprzez stachan » 4 mar 2019, 19:00
słowa Gervais`a: "Lepiej jest stworzyć coś, co inni skrytykują, niż nie stworzyć niczego i krytykować innych".
Pijany pieszy na czerwonym wbiegł mu pod koła. Kierowca winny!
Przywykliśmy już do absurdalnych wyroków polskich sądów, ale ten dotyczący wypadku, jaki wydarzył się kilka lat temu w centrum Łodzi "deklasuje" je wszystkie.
16 października 2016 roku, na ulicy Zachodniej doszło tam do potrącenia pieszego, który na czerwonym świetle wbiegł na przejście dla pieszych, wprost pod toyotę prowadzoną przez pana Pawła. Co więcej, w organizmie pieszego stwierdzono pół promila alkoholu.
Na pierwszy rzut oka sprawa wydawała się prosta, tym bardziej, że kierowca miał w swoim aucie pokładową kamerę, która zarejestrowała całe zdarzenie. A jednak Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia zajmował się nią przez 2,5 roku. W tym czasie, jak informuje "TVN24", odbyło się aż dziewięć rozpraw. Ostatecznie winnym wypadku uznano... kierowcę toyoty.
Skąd taki wyrok? Otóż, owszem – pieszy był nietrzeźwy. Owszem, biegł po przejściu, czego mu robić nie wolno. Owszem, robił to na czerwonym świetle. I owszem, wbiegł wprost pod nadjeżdżające auto, nie dając kierowcy szans na uniknięcie wypadku. To wszystko – w ocenie sądu – nie było jednak tak ważne, jak to, że kierowca przekroczył dozwoloną prędkość. I to – wg biegłych – o całe 13 km/h!
To nie żart. W opinii biegłych – tu cytat – "Kierowca jechał na tyle szybko, że nie mógł uniknąć zderzenia, kiedy pieszy wbiegł na jezdnię. Miałby jednak taką szansę, jeżeli jechałby przepisowo". W tym miejscu wypada jednak dodać, że za przekroczenie prędkości o owe 13 km/h kierowcy grozi mandat w wysokości maksymalnie(!) 100 zł i dwa punkty karne. Sam fakt zbyt szybkiej (nieznacznie, ale jednak) jazdy w żaden sposób nie przyczynił się do tego, że pieszy wtargnął na przejście mimo czerwonego światła. Niezależnie od okoliczności pierwszeństwo miała w tym przypadku toyota – dla pojazdów nadawany był sygnał zielony...
Odwracając tę logikę, można powiedzieć, że kierowca jechał za wolno, bo przy wyższej prędkości zdążyłby uciec z przejścia, zanim wbiegł na nie pieszy...
Na paradoks zakrawa też fakt, że kierowca sam, z własnej woli, udostępnił organom śledczym nagranie z własnej kamery. I to właśnie na podstawie tego nagrania biegły oszacował prędkość jazdy...
Uznany za winnego kierowca i tak mówić może o szczęściu. Sąd potraktował go bowiem "łagodnie". Nie był wcześniej karany, a jego działanie było nieumyślne, dzięki czemu "postępowanie karne zostało warunkowo umorzone" na rok. Z punktu widzenia kierującego taki wyrok oznacza m.in. konieczność pokrycia kosztów sądowych w wysokości około 5 tys. zł. Otwiera też potrąconemu drogę do odszkodowania (ubezpieczyciel miał już dostać od "poszkodowanego" informacje w tej sprawie). Pan Paweł ma wypłacić pieszemu nawiązkę w wysokości 1,5 tys. zł. Wcześniej – z własnej kieszeni – musiał też doprowadzić do użytku uszkodzony przez pijanego pieszego samochód.
Sam pieszy, wobec takiego wyroku uniknął jakichkolwiek konsekwencji prawnych.
Równie absurdalnie jak wyrok, brzmi jego uzasadnienie. Otóż, co przytacza TVN24, sąd kierował się "względami prewencji generalnej, wymagające od wyroku sądowego pozytywnego wpływu na kształtowanie się świadomości prawnej społeczeństwa". Jaką więc świadomość po tym wyroku nabyło społeczeństwo? Otóż taką, że po po pijaku można bezkarnie biegać po ulicach i wpadać pod auta. Co więcej, kosztem zdrowia można na tym nawet zarobić całkiem poważne pieniądze!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości