Mechanika – Ząbki – Japan Serwis

Postprzez Mikus » 25 wrz 2016, 17:27

Czy serwis zajmuje się też elektryką ? w szczególności chodzi mi o rozruszniki.
Początkujący
 
Od: 14 wrz 2015, 15:13
Posty: 26 (0/2)
Auto: Mazda 3 BL, 2.5L

Postprzez Sewer » 1 paź 2016, 19:48

Jak nie sami to pewnie kogos mają – zadzwoń może ?:)
:P
Forumowicz
 
Od: 4 lip 2010, 11:28
Posty: 137 (0/1)
Skąd: Warszawa
Auto: 323F 1.6 BJ r.2002 + lpg

Postprzez pete14 » 8 wrz 2017, 12:37

Lepiej do fachowca jechać nie do nich.
akurat specjalista w tym przypadku będzie lepszy niż pośrednik.
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 14 paź 2009, 17:18
Posty: 202
Skąd: ワルシャワ
Auto: 6 GY RF5C
E46 Compact N47D20
były:
323F Z5'98
626GW RF2A '02
6GH R2AA

Postprzez Grandis » 23 sie 2019, 15:18

Dwie roboty zleciłem serwisowi "Japan Serwis" tudzież "Mazda Serwis".
U pana "L" prawie wszystko jest na "słowo". Skoro na "słowo", to przytaczam
przebieg rozmów i ustalenia jakie były przed robotą i co z tych ustaleń zostało na koniec.

Zlecenie 1 – wymiana dwóch linek od hamulca ręcznego i naprawa ESP(paliła się kontrolka)
Zostawiłem auto w umówionym terminie i następnego dnia dzwoni pan L:
– Jedna linka od hamulca ręcznego jest urwana, druga jest zardzewiała i niedługo czeka ją taki sam koniec jak tej pierwszej. Jedna linka w
Intercarsie kosztuje 200 zł.Wymieniamy jedną czy dwie?
Ja: – Ile kosztować będzie robocizna?
L: – 400 zł
Ja: – Czemu tak drogo?
L: – W Grandisie te linki są pochowane. Trudno do nich się dostać. Trzeba kanał rozbierać. Jest mnóstwo roboty przy tym.
Ja: – Co z ESP?
L: – Mechanik poprawił złącza na kostce przy czujniku konta skrętu. Udało się wykasować błąd i skalibrować czujnik.
Ja: – Ile za ten ESP?
L: – 290 zł
Ja: – Ile wyjdzie za całość przy założeniu że wymieniamy 2 linki?
L: – 1080 zł. Jak nie będzie żadnych problemów, to panu końcówkę daruję.
Ja: – Czyli 1000 zł?
L: – Tak. O ile nie będzie się nic działo.
Ja: – Czy daje pan gwarancję na naprawę.
L: – Zgodnie z tym co daje producent. Rok na części.
Ja: – Na piśmie?
L: – Jak ma pan książeczkę to mogę panu wpisać do niej lub wypisze panu swoją książeczkę.
(Trochę musiałem się zastanowić. Wywalić 1 tys. zł za wymianę linek od hamulca ręcznego i poprawienie styków na kostce to
"nie w kij dmuchał". Wiem że gdzie indziej zapłacił bym znacznie mniej ale tu pan daje gwarancję na piśmie ...)
Ja: – Ok. Wymieniamy 2 linki.
Wymiana trwała 2 dni!!! Widocznie japońce pochowali te linki jeszcze bardziej niż panu L się wydawało :)))
Na trzeci dzień, rano odbieram samochód.
L: – 1080 zł. Kartą czy gotówką?
Ja: – Przecież miało być 1000 zł?
L: – Tak miało być jak by się nic nie działo ale u pana jedna śruba się urwała i trzeba było nawiercać.
Zaufałem że pan L mówi prawdę i zapłaciłem 1080 zł.Dostałem fakturę VAT i książeczkę z gwarancją na części 1 rok.
W trakcie luźniej rozmowy o wszystkim i o niczym pan L
opowiadał jak to całe pokolenia do niego jeżdżą. Dziadek przyjeżdżał, syn przyjeżdżał a teraz wnuk przyjeżdża do niego naprawiać samochód.
Że on stara się budować relację "zaufania" z klientem. Że jak by się zdarzyło że część jest wadliwa i trzeba będzie jeszcze raz rozbierać
samochód i ją wymieniać, to on może od producenta odzyskać koszty ponownej wymiany. Poza tym jest ubezpieczony i jak by coś się działo to
z ubezpieczenia też dostanie pieniądze. Tak że w razie reklamacji facet jest "kuty na 4 nogi" – klient nic nie płaci. W toku dalszej rozmowy
pan L dowiaduje się że mam dużą rodzinę i mówi:
L: – Niech pan przy następnej robocie przypomni że ma dużą rodzinę, to dam panu jeszcze zniżkę.
Następnie pan L stwierdza że mi dwumasa "gruchocze" i jest do wymiany. Ponieważ to "jedna robota" to i sprzęgło wypadało by wymienić.
Potem jeszcze doszedł olej w skrzyni biegów i uszczelniacz wału korbowego. Poprosiłem by pan L podliczył ile to u niego będzie kosztować.
Żeby wszystkie części pasowały, to pan L wziął ode mnie dowód rejestracyjny by spisać numer VIN.
Dostałem karteczkę i długopis. Pan wyszukiwał w Intercars-ie kolejne części oraz ich ceny detaliczne a ja notowałem.
Sprzęgło LUK – 815 zł.
Dwumasa LUK – 1546 zł.
Centralny wysprzęglik, docisk LUK – 585 zł.
Olej skrzyni biegów – 150 zł.
Uszczelniacz wału korbowego – 140 zł.
Robocizna – 600 zł.
W sumie 3836.
Następnie pan L sam bez żadnych nacisków z mojej strony proponuje:
– Przy naprawach na tak duże kwoty, umawiam się z klientami że podzielę się z nim zyskami na częściach "pół na pół", żeby klienta "mniej bolało".
Warunek – ja zamawiam części. W różnych hurtowniach mam wynegocjowane różną wysokość rabatu ale
połowę zysku mogę Panu oddać. Na robociźnie nie mogę panu dać upustu.
Ja: – To ile wyjdzie z rabatem?
L: – 3300 zł
Zapisałem wszystko na karteczce. Pokazałem panu L. On skinął głową, że wszystko się zgadza.
Ja: – Gwarancja?
L: – Tyle ile daje producent – w Intercars-ie rok dają. Dopisze panu do książeczki.
Ja: – Pojeżdżę trochę. Popatrzę czy ten ręczny się nie zepsuje i ESP się nie zaświeci i odezwę się do pana.

Dopisano 23 sie 2019, 14:20:

Zlecenie 2 – wymiana sprzęgła, dwumasy i oleju w skrzyni biegów
Po dwóch tygodniach od pierwszej naprawy dzwonię do pana L.
Ja: – Ręczny trzyma dobrze, ESP się nie zaświecił, więc mogę Panu zlecić wymianę sprzęgła i dwumasy. Za 3300 zł tak jak ostatnio
było ustalone. Z pisemną gwarancją itd.
L: – No tak około 3300. Gwarancje dostanie Pan taką jak producent daje na części – 1 rok.
Ja: – Ok. Czy mogę być przy naprawie?
L: – Nie ma sprawy. Może pan sobie stać z boku i patrzeć.
Ja: – Super, to umawiamy termin.
Pierwszy wolny termin był za 2 tygodnie. Wziąłem urlop w pracy i przyjechałem zgodnie z umową na 8 godzinę.
Tu się okazuje że mechanik pan S nie skończył "kręcić" toyoty wczoraj i musi dzisiaj dokończyć. W sumie z 1,5 godzinnym poślizgiem moje
auto wjechało do warsztatu.Pan S zaczął zdejmować osłonę silnika a więc wyjmować kołki. Część kołków wrzucał do metalowej blaszki a jak
zrobiło się za daleko do blaszki, pozostałe wkładał do kieszeni. Jeden kołek na tyle twardo siedział że pan S go ułamał. Nie wiem czy
wszystkie ale na pewno widziałem że część kołków z kieszeni trafiło do blaszki.
Ja: – Czy panu nie przeszkadza że popatrzę jak pan pracuje.
S: – Może pan patrzeć, tylko proszę nie pomagać.
Ja: – Czy mogę mieć do pana prośbę, że jak pan zobaczy coś niepokojącego, to od razu da mi Pan znać.
S: – Dobrze.
Potem jeszcze zadałem parę pytań dotyczących samochodu. Porobiłem trochę zdjęć w trakcie przerwy obiadowej. Generalnie starałem się nie
być natrętny i nikomu nie przeszkadzać swoją obecnością.
Po ściągnięciu skrzyni, sprzęgła i dwumasy powstało pytanie czy wymieniać uszczelniacz wału korbowego. Mimo że wycieków żadnych nie było
zdecydowałem się go wymienić. I zaczęło się ...
Ze prawdopodobnie trzeba będzie miskę olejową zdejmować bo będzie przeszkadzać przy zakładaniu uszczelniacza. Że potrzebne będzie specjalne
urządzenie które będzie pilotować by uszczelniacz równo wszedł na swoje miejsce. Pan L zażyczył sobie dodatkowe 100 zł za wymianę uszczelniacza.
Czyli za odkręcenie i wkręcenie 5 śrub, które nie były zardzewiałe ani zapieczone i wszystkie były "jak na dłoni". Potem pan S i jeszcze
jeden mechanik poszli dokształcać się w komputerze. Jakieś 15 – 20 minut to trwało. Potem jeszcze pan S poszedł zasięgnąć języka do
zaprzyjaźnionego warsztatu. W końcu pan S zaznaczył położenie kółka na uszczelniaczu, odkręcił stary, posmarował silikonem nowy i po włożeniu
nowego dokręcił śruby. Tak że obeszło się bez zdejmowania miski olejowej, pilotów i dodatkowych kluczy.Potem pan S podczas czyszczenia części pomylił
płyn odtłuszczający z jakimś innym. Dalej już poszło gładko bo pan S
nie raz to robił i sprawnie wszystko po skręcał. Co prawda do 17-tej nie wyrobił się i następnego dnia jeszcze 2 godziny mu zeszło aż
wszystko posprawdzał. Przy montowaniu osłon wyszło że 8 kołków brakuje. Pan S poinformował mnie o tym fakcie i wstawił "swoje".
Powiedziałem że ja widziałem że wczoraj były wszystkie i żeby sprawdził w kieszeni, bo widziałem że wrzucał je tam wczoraj.Wiadomo każdemu
może się zdarzyć zapomnieć albo przy wyjmowaniu wszystkich nie wyjąć. Odpowiedź była bezcenna. S: – Tak, zabrałem do domu! Chyba pan S nie
zrozumiał moich dobrych intencji i pomyślał sobie że go posądzam o kradzież. W każdym razie ja nie miałem tego na myśli. Przyszedł czas
na rozliczenie się za robotę.
Pan L wymienia co zostało wymienione i wymienia 8 kołków.
Ja: – Wczoraj widziałem że były wszystkie kołki. Jedynie jednego może brakować bo został ułamany przez pana S podczas demontażu.
Ponieważ wiem co widziały moje oczy to nie odpuszczałem. Pan L zawołał pana S z pytaniem co się stało z kołkami. S: -Nie było.
L: Czemu Pan nie poinformował o tym fakcie Pana? S: Przecież pan patrzył. Próbowałem jeszcze przekonywać, że miesiąc temu uzupełniłem
wszystkie kołki i wczoraj widziałem że wszystkie były. Na nic się to zdało. Pan L powiedział że on wierzy panu S bo u niego pracuje już
11 lat i zawsze jak coś było nie tak to mu zgłaszał. I jeszcze pan L powiedział: – Wie pan co pan zrobił? Podważył pan zaufanie do
mechanika. Wyszło na to że jestem schizofrenikiem który widzi kołki których nie ma. Poza tym powinienem kłamać, mimo że moje oczy widziały
co innego, po to by nie naruszyć więzi zaufania do mechanika. Powiedziałem panu L że mu zapłacę za te kołki. To jest groszowa sprawa.Że mi
chodzi o prawdę.To pan L zaczął się wycofywać. Powiedział że nie chce pieniędzy ode mnie za te kołki i że to są groszowe sprawy o które
nie będzie się kłócił. Emocje trochę opadły ale to była tylko "cisza przed burzą". Pan L podsumował koszt naprawy: – 3815 zł. Kartą czy
gotówką? Bo jak kartą to muszę doliczyć jeszcze prowizję którą bank mi zabierze za transakcje. Przy takiej kwocie to wyjdzie ładnych parę złotych.
Ja: -Fajnie że pan mi to dopiero teraz mówi ale nie ma sprawy. Tak się składa że pobrałem gotówkę. Problem tylko w tym że tyle nie mogę panu
zapłacić bo umawialiśmy się na 3300. Pokazałem panu kartkę z zapisanymi częściami i cenami którą miesiąc temu zaakceptował. Pan L powiedział:
– To pan to pisał.Może ja źle panu podyktowałem może pan źle zapisał... W tym momencie pan L zrobił ze mnie głuchego analfabetę, który nie
umie zapisać co mu się dyktuję. Pan L zaczął przedstawiać faktury i wyliczać z kąd wzięło się te 500 zł nadwyżki. Okazało się że
jak miesiąc temu pan L dyktował mi poszczególne części i ceny, to pomylił się 2 razy. Pierwsze policzył tańszą dwumasę która nie pasowała
do mego samochodu. Przypominam że wtedy wyszukiwał po numerze VIN. Drugie, policzył uszczelniacz wału którego w moim samochodzie nie ma
za 140 a pasujący do mego samochodu kosztuje 300. Mimo że kilka razy mówił że kosztować będzie 300, to przy rozliczeniu zażądał 320 zł.
Jak zapytałem co ze zniżką "pół na pół", to powiedział ze on to zamawiał w innym sklepie, bo w Intercarsie nie było, w którym nie ma wynegocjowanej
zniżki i że muszę zapłacić za część 100%. Za czujnik obrotów wału korbowego też 100%. Dzień wcześniej sprawdzałem przez internet czy w
Intercarsie jest uszczelniacz wału korbowego i był bez problemu dostępny. Nie wspominając o tym że pan L wiedział 2 tygodnie wcześniej że
przyjadę i będą potrzebne te części. Wiedział że obiecał rabat "pół na pół" to miał czas by zamówić części i tym samym wywiązać się z danego
słowa. Nie zrobił tego!!! Jednym słowem facet pomylił się 2 razy i żądał bym to ja zapłacił za jego błędy. Po doliczeniu uszczelniacza za
300 i czujnika za 120 i odjęciu rabatu "pół na pół" wyszło mi 3500 zł. Zaproponowałem że tyle mu gotówką zapłacę. Pan L kategorycznie nie
chciał się zgodzić. Powiedział że jak nie chcę zapłacić 3815 zł to zaraz pan S wymontuje nowe części i wstawi z powrotem moje stare. Branie
kolejnego dnia urlopu i patrzenie na ręce panu S zupełnie mi się nie uśmiechało. Zaproponowałem by, mimo że to nie ja się pomyliłem w
obliczeniach, że dopłacę 100 zł czyli w sumie 3600. Ta propozycja też nie spodobała się panu L. Zaczął wydzwaniać do swego znajomego z
Intercarsu by ten potwierdził jego wersję z cenami. Zaczął wymyślać nie stworzone rzeczy typu że ceny w Intercarsie zmieniają się wraz
z kursem Euro, co jest kłamstwem, bo codziennie by musiała być inna cena części a tak nie jest. Pytam się co ze zniżką za dużą rodzinę.
Pan L: – Już pan jej nie ma. Po paru minutach dyskusji, żeby jakoś wybrnąć z wcześniej danych obietnic Pan L stwierdza, że "pół na pół"
jest właśnie tą zniżką na dużą rodzinę. Potem pan L wylicza jeszcze raz wszystko i mówi że może 100 zł mi spuścić ale wtedy nie dostanę
żadnej gwarancji. Fajny układ. Spuszcza stówkę i ma święty spokój. Żadnych reklamacji, żadnego ponownego rozbierania w razie jak by coś
się zepsuło.Jeszcze zarabia na częściach 15%. Na częściach które policzył po cenach detalicznych zarabia 30%. Oczywiście nie mogłem
przystać na taki układ. Powiedziałem że bez gwarancji mogę mu zapłacić 3 tys. zł. To facet zakipiał.
Zaczął mówić że ja przyszedłem do warsztatu jak do złodziei. Zapominając że przy pierwszej robocie mnie nie było i zapłaciłem mu 1080 zł
za wymianę dwóch linek od ręcznego i poprawienie złącz na kostce. Gdzie indziej bym znacznie mniej za taką usługę zapłacił. Następnie
wziął rękę, ułożył palce jak by trzymał bardzo dużą kule i zaczął przykładać do szyi mówiąc że przeszkadzałem mechanikowi w pracy i że
panu S "TAKA GULA UROSŁA". Zapominając że sam się zgodził bym był przy robocie i że pan S też nie miał nic przeciwko. Mnie wtedy puściły
nerwy i już miałem dość kłamstw pana L. Powiedziałem że zapłacę za wszystko (nawet za kołki i ładowanie telefonu) tyle ile pan L sobie
życzy i na tym kończymy współpracę.
Zapłaciłem 3500 gotówką a resztę kartą. I tu kolejna niespodzianka. Na terminalu zamiast 315 zł widniało 200 zł. Pytam się o co chodzi?
Zapłacę panu te 315 zł, bo u mnie słowo droższe od pieniędzy. Pan L ku memu przerażeniu powiedział: – U mnie też słowo droższe od pieniędzy.
Co było ewidentnym kłamstwem biorąc pod uwagę wszystkie aspekty tej sprawy. Pan L mówi że już nie chcę ode mnie tyle pieniędzy co wcześniej.
Już mi było wszystko jedno. Wklepałem pin i 200 zł zeszło z konta. Wziołem
paragon i wychodząc proszę by mi oddał książeczkę gwarancyjną. Pan L stwierdził: – Nie ma pan już gwarancji. Machnąłem ręką i wyszedłem.
Potem sobie pomyślałem, po co mi jego gwarancja??? Mimo że zapłaciłem za pierwszą robotę 1080 zł by mieć gwarancję. Mimo że zapłaciłem 3700
zł za drugą robotę i gwarancja zgodnie z umową mi się należała. Stwierdziłem że ta jego gwarancja pewnie tyle jest warta co jego słowa,
czyli tyle co "zeszłoroczny śnieg".
W ten oto sposób dowiedziałem się kim tak naprawdę jest pan L i pan S. Mimo że drogą cenę za to zapłaciłem (nie mówię tu tylko o pieniądzach)
– wartowało! Teraz wiem co tak naprawdę kryje się pod pięknymi słówkami pana L: "budowanie zaufania z klientem", "u mnie słowo droższe
od pieniędzy", "gwarancja", na czym polega rabat "pół na pół", "rabat dla dużej rodziny" i "profesjonalizm" pana L.

Napisałem to wszystko by inni mogli uczyć się na moich błędach ...
Początkujący
 
Od: 23 sie 2019, 15:12
Posty: 1
Auto: Grandis

Postprzez pete14 » 21 gru 2019, 14:37

szukają frajerów u mnie ne zrobili nic i chcieli 1000zł za diagnozę!
zarabiali na niewiedzy klientów.w mazdzie 626 poliftowej był wysoce awaryjny zworek ciśnienia paliwa w dieslu który pasował również od isuzu i opla. ten drugi kosztował 400, mazdowski 1600zł.
panowie wymieniali po cenie tego drugiego z robocizną "gratis" która trwała 5 minut.
było to wypięcie wtyczki plus zdjęcie i założenie nowego czujnika.
po numerze części można było dojść że to samo jest.
różnica w kieszeni zostawała im spora, tym bardziej że gratis był jak się nie brało faktury...
Avatar użytkownika
Forumowicz
 
Od: 14 paź 2009, 17:18
Posty: 202
Skąd: ワルシャワ
Auto: 6 GY RF5C
E46 Compact N47D20
były:
323F Z5'98
626GW RF2A '02
6GH R2AA

Postprzez lukiwawa » 30 gru 2020, 07:51

A ja tam planowałem gruby remont....chyba lepiej kupić części na mazdaparts i dać dobremu mechanikowi...
Początkujący
 
Od: 5 kwi 2012, 22:10
Posty: 9 (1/0)
Auto: mps

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

Moderatorzy

Przedstawiciele Regionów, Moderatorzy Opinie i Poradniki