Ja tam oddawałem parę razy autko, m.in. na pierwszy przegląd po zakupie. Ogólnie uczucia mam mieszane...
– Niektóre części mają faktycznie tanio, bo mają spore zniżki u dostawców (dużo biorą widać), aczkolwiek polecam uderzyć do Smirnoffa, może ma taniej.
– Z autem sobie radzą, ale mają dość rutynowe podejście przyjąć/zrobić żeby było/oddać/skasować klienta. Co trzeba to naprawią lub wymienią, ale nie doradzą nic, ani nie wyczyszczą specjalnie auta po robocie.
– Troszkę niechlujni jeśli chodzi o pierdółki – mnie to jednak bardzo przeszkadza i za to ich nie lubię.
Moje przejścia z nimi są takie:
Na pierwszym przeglądzie zmienili 1 łożysko w kole (ABS, parę stów w plecy wtedy), stwierdzili urwane połączenie tłumików środkowego i końcowego. Ostatecznie wziąłem nowy tłumik końcowy, pasował tylko Walker który tani nie był. Chłopcy niestety nie dali rady zamontować i żeby nie czekać jeszcze parę dni wziąłem tłumik "luzem" do bagażnika, razem ze starym, i pojechałem do ludzi od wydechów żeby dospawali nową flanszę do końcówki rury środkowego – żeby się dało to skręcić. Za te pieniadze co im wtedy za przegląd i naprawy zostawiłem to powinni mi byli samochód wywoskować... a im się nie chciało uprzątnąć szmaty z komory silnika i worka osłaniajacego tapicerkę siedzenia. Plus za to że użyli worka, ale dywanik musiałem sam wytrzepać. Hamulce zrobili świetnie, to fakt, odblokowali trzymający koło ręczny i wymienili (akurat też chciałem żeby to zrobili) tarcze i klocki na przodzie, oraz szczęki z tyłu. Nie piszczą, biorą jak trzeba, nic nie bije i nie ściąga. Co prawda zdążyłem tylko wyjechać z warsztatu i zaczęło mi trzeć coś w bębnie z tyłu, musiałem wrócić – ale to była wina urwania się jakiegoś mocowania które skorodowało. Było późno i odbrałem Mazdę na drugi dzień, bez dodatkowych kosztów, od tego czasu jest spokój.
Druga wizyta to wymiana płynów wszelakich – poszło OK (choć zapłaciłem 25zł więcej niż się umawialiśmy za złośliwe posiadanie wspólnego układu hydraulicznego hamulców i sprzęgła, było więcej do odpowietrzania). Ubrudzili jednak klamki i kierownicę, felgi płynem zachlapali i zasyfili brudem i smarami. Plus za to że nie ma problemów po wymianie, minus za to że przewód do zbiorniczka wyrównawczego jakoś dziwnie puścili, musiałem odpiąć i założyć jako powinien być. Naprawili uszkodzoną kostkę połączeniową czujnika wstecznego, tą przy skrzyni, ale kabel sobie musiałem sam przypinać bo oryginalny zaczep ze starości sparciał i pękł, a kabel się majtał.
Wizyta trzecia – sam się o to prosiłem – coś popiskiwało przy skrzyni i przestawało po wciśnięciu sprzęgła. Rozpoznanie: łożysko wyciskowe do wymiany. Ostatecznie po zdjęciu skrzyni trzeba było wymienić kompletne sprzęgło bo choć się nie ślizgało wyczuwalnie to zaczęło przypalać koło zamachowe. Ponad tysiąc złotych za tę zabawę, a jak ćwierkało tak nadal ćwierka

. Kable wokół skrzyni musiałem sobie sam podpinać z powrotem do mocowań, znowu trzeba było użyć paska ściągającego bo kolejny zatrzask się urwał. Nie mówię że to ich wina, ale mogli to zrobić. Ja wiem że sprzęgło jest elementem który się zużywa i po tym przebiegu to się je wymienia, ale pieniążki na ulicy nie leżą...
Nazajutrz stwierdziłem brak osłony pod silnikiem i pojechałem grzecznie zapytać czemu jej nie ma, to po 20min szukania osoby która robiła moje auto w końcu doszli do tego że się i tak rozpadała i po zdjęciu nie było sensu jej montować z powrotem. Nawet ją znaleźli i przynieśli pokazać. Szkoda że nikt mnie o tym nie poinformował.
Wizyta czwarta – jakiś tydzień temu. Przy wymianie kół stwierdziłem że ręczny troszkę trzyma (nie na tym kole które odblokowali na początku, na przeciwnym) , oraz że osłona przegubu z przodu właśnie pękła i smar zaczyna wyłazić – trzeba zmienić. Pojechałem z tym do nich, kazałem przy okazji uszczelnić aparat zapłonowy bo zaczęło się pod nim wilgotno robić. Za to wszystko dałem 160zł – przyjemna odmiana po ostanich 2 wizytach. Tym razem poszło zgodnie z planem, żadnych niespodzianek. Felgi mi jednak usyfili równo, a dopiero co je myłem przed założeniem, no ale kabiny nie musiałem sprzątać. W komorze silnika znalazłem bonus w postaci śrubokręta.
Uff... tyle. Ogólnie każda z 3 pierwszych wizyt to jest cała anegta z morałem, ale nie będę zanudzał
