Hej hej, kolejny kamień milowy za nami!
Oto trafił do mnie...
tarararam tadaaaam
Ori ECU do ZL-VEco oznacza, że zmienne fazy nareszcie ruszyły!
Montaż ECU odbył się bez najmniejszych problemów. Podmiana i uporządkowanie pinów zajęło mi niecałą godzinkę, wliczając podłączenie z powrotem wąskopasmowej lambdy. Silnik
odpalił od strzału, forscan zagadał, choć łączył się dość długo. Czujniki się lubią, nawet dobierany od europejskiego ZM TPS, o którego kompatybilność się obawiałem, nie miał problemów, pokazuje elegancko od 0 do 99,61% otwarcia przepustnicy.
Zmienne fazy rozrządu działają jak marzenie, właściciele Alfy Romeo mogą mi zazdrościć. Wykres żądanej zmiany fazy
pokrywa się w 99,9% z wykresem rzeczywistej zmiany. Stukanie póki co prawie zniknęło
*. Wykres momentu sporo się wypłaszczył, czuć różnicę także w jeździe. Powiem jako ciekawostkę że ECU dostraja fazy, tak aby przy niskim obciążeniu silnika były ustawione "źle", aby ograniczyć spalanie. Nie oczekiwałem tego od tak wiekowego systemu.
Problem sterowania silnikiem uważam za
zakończony.
Nie oznacza to jednak wesołej sielanki, co to to nie. Z przyspieszeniem nadal nie ma szału, problem dławienia powyżej 5500rpm pozostał. Jako że występuje i na ecu ZL, i na DET3, i na ecu ZL-VE, jest raczej jasne że wina leży po stronie mechaniki.
*Po pierwsze pragnę wspomnieć, że umarta lambda wpłynie negatywnie na osiągi. Mieszanka jest
tak bogata że z wydechu sypią się
grudki węgla . ECU pierwszy raz podłączone do tego setupu, więc nie ma absolutnie żadnych korekt. Nawet jeśli ma jakieś zapamiętane, to i tak od innego silnika, więc potencjalnie jeszcze gorzej.
Po drugie, włączyłem sobie odczyt obciążenia silnika. Okazało się, że max jaki pokazuje, to 75-80% zależnie od humoru. Wedle mojej wszelkiej wiedzy obciążenie jest liczone przez ECU (w skrócie) jako "powietrze które dostaje się do silnika / max powietrza jakie może się dostać przy danych obrotach" (nie mylić z efektywnością wolumetryczną). W skrócie, jeśli przepustnica otwarta na max, to obciążenie powinno być 100%. Jak nie jest, to jest problem.
* Kolejny problem to fakt, że ECU ustawia
zapłon i zmienne fazy w funkcji obciążenia i obrotów, z korektami. Czyli nie tylko mam gdzieś restrykcje, ale póki tego nie ogarnę to i zapłon i fazy mają mnie umiarkowanie gdzieś.
Dolot mam zrobiony może nie na błysk, ale uważam że wystarczająco. CAI, izolacja termiczna rury i czujnika, + duża pucha z filtrem. I polepiona rura od MAF do przepustnicy. Można lepiej, ale nie jest źle. Silnik może bez problemu się najeść lecz...
...z drugiej strony jest kupa. Znaczy, właśnie nie ma, jest zatwardzenie.
Mój układ wydechowy, to nic innego jak
troche polepiony wydech od Z5. Wywalony kat, zamieniony na "sportowy", końcowy przelot, środkowy brzęczy, a także przedmuch na łączeniu przed katem. Sodomia i gomoria. Wcześniej mi to nie przeszkadzało, ale przyszła kryska na matyska. Co się odwlecze, to nie uciecze. Mądry polak po szkodzie. Gdyby kózka...
Graty do wydechu już do mnie lecą, pędzą. Mam tylko nadzieję że nie będę musiał ogarniać samemu kolanka 2-1 bo się zapłaczę przy tej robocie. Lambda się ogarnia (Grupa Łódzka czuwa
). Hamulce muszą poczekać.
Po co mi hamulce jak nie przyspiesza? aaa, i pamiętajcie. Nigdy FedExem.