Strona 1 z 1

Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 3 sty 2017, 20:12
przez PiotrGD
Hej wszystkim.
Chciałbym opisać sytuację, która mi się przytrafiła, może niektórzy wyniosą stąd jakieś pożyteczne info, a może i ja sam czegoś się tutaj dowiem :)
Jestem posiadaczem Mazdy3 1.6 (2005) od sierpnia 2016.
Autko sprawiało się bez zarzutu, aż do momentu sprzed jakichś 6 tygodni (połowa listopada).
Będąc w pobliżu stacji benzynowej Leclerca na gdańskim Przymorzu postanowiłem tam zatankować. Taniej o jakieś 30 gr. na litrze, ponadto nie bardzo chciało mi się wierzyć, że może być jakieś trefne paliwo, więc lałem bez obaw; zresztą zawsze są tam ogromne kolejki, więc musiało być ok (no cóż...).
Zalałem chyba do pełna, w baku miałem jeszcze jakieś 1/4 poprzedniego tankowania ze Statoila bodajże. Przejechałem jakieś 10 km i odstawiłem auto.
Przy kolejnym uruchomieniu silnika zapaliła się kontrolka check engine. Aż mi się wierzyć nie chciało.
Pierwsze co zapaliła mi się w głowie lampka ostrzegawcza, że zalałem jakiś szajs na tym Leclercu.
W tym momencie muszę dodać, że od tankowania + tych 10 km do kolejnego uruchomienia pojazdu minęło 3 albo 4 dni – przez ten czas autko stało na parkingu nieużywane, dodatkowo w te dni pojawiły się lekkie przymrozki, pamiętam że było jakieś -2 stopnie w nocy – dodaję to info, bo może być tutaj istotne.
Anyway, postanowiłem nie bagatelizować tego i pojechałem na diagnostykę, przy okazji wymieniając olej i filtry, bo akurat zbliżał się termin :)
Diagno wykazało błąd czujnika spalania stukowego – mechanik nadmienił, że albo sam czujnik zaczął świrować, albo może jednak paliwko słabe, choć bardziej skłaniał się ku pierwszej teorii. Trochę się uspokoiłem, z dwojga złego wolałem, żeby czujnik był do wymiany, niż żeby rzeczywiście wystąpiło spalanie stukowe. Od tego momentu moje podejrzenia co do Leclerca i ich paliwa ustąpiły podium rzekomo wadliwemu czujnikowi.
Od tego momentu do dziś przejechałem jeszcze jakieś 300 km, w zasadzie głównie w mieście; kontrolka check engine gasła na jakiś dzień, aż do kolejnego dnia i kolejnego uruchomienia silnika. Potem zapalała się i znów gasła, przy czym interwały jej "nieświecenia się" robiły się coraz krótsze, i od jakichś 3 tygodni świeciła się już nonstop. W międzyczasie zatankowałem na Statoilu, potem na Orlenie. Jeżdżąc przez ten cały czas uważnie nasłuchiwałem pracy silnika, i podczas jazdy i podczas postoju, moje uszy nie wychwyciły żadnych nieprawidłowości, żadnych stuków, ponadto nie zauważyłem, żadnego szarpania, spadku mocy, metalicznego dzwonienia przy obciążeniu, nic. Tylko ten nieszczęsny check engine...
Dziś dałem auto do warsztatu, do elektryka, żeby sprawdził mi poprawność działania samego czujnika, zanim wydam kasę na nowy. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że czujnik działa prawidłowo, i poprawnie wykrywał nieprawidłowości w pracy silnika przez cały czas. Godzinę po odstawieniu auta zadzwonili do mnie i elektryk spytał, czy wymieniałem filtr paliwa (tutaj zintegrowany z pompą, niewymienialny), oraz gdzie tankowałem. Opowiedziałem i od tego momentu minęło jakieś 3h zanim zadzwonili ponownie z informacją, że diagnozę zakończono. Odbierając auto powiedziano mi, żebym tankował gdzie indziej, na pewniejszych stacjach, bo check engine pojawił się u mnie przez słabej jakości paliwo. Spytałem się czy to przypuszczenie, odpowiedziano mi, że nie, że to na pewno przez jakość paliwa w tym moim konkretnym wypadku. Hmm, skoro są tacy pewni...
Mocno się wkurzyłem, bo wszyscy wiemy, że spalanie detonacyjne prędzej czy później prowadzi do silnikowej masakry :( Aczkolwiek uspokojono mnie, że u mnie nic strasznego się nie działo, i że można jeździć. Zaoferowano mi preparat czyszczący wtryski Liqui Moly, mam go wlać przy tankowaniu, zużyć cały (300ml starcza na 70l paliwa, więc u mnie będzie to niecałe 1,5 baku) i oby było ok; fajnie jakby pomógł i przywrócił poprawną pracę silnika, opinie całkiem niezłe zbiera, zobaczymy, póki co podchodzę do tego jakoś bez wiary.
I teraz panowie i panie taka kwestia – czy to możliwe, aby ten *$#(@ Leclerc lał trefną benzynkę? Bo jeśli tak to nie popuszczę im; w ostateczności najbardziej leniwej opcji zgłoszę ich do UOKIK (nawet specjalny formularz mają dot. sprawdzania jakości paliwa).
Ale jak już mówiłem, nie bardzo chcę wierzyć, że takie akcje mogą odwalać; z drugiej strony ja chyba jeszcze nie obudziłem się z marzeń i nie ogarnąłem, że żyjemy w Polsce...
Sprawa druga – załóżmy, że cud-preparat nie pomoże; czy jest jakiś sposób w który można przywrócić poprawną pracę silnika i zlikwidować błąd? Oczywiście nie mówię o resecie komputera, zresztą dziś mi to zrobili, po odpaleniu i przejechaniu PIĘCIU metrów (dosłownie) check engine zapalił się ponownie.
Ile może kosztować przeczyszczenie układu paliwowego albo samych wtrysków?
Ręce mi już opadają, ogólnie moja przestroga jest taka, by rzeczywiście nie tankować leclercopodobnych stacjach, bo potem są takie cyrki. U mnie check engine zapalił się po tankowaniu, a ja kurna nie wierzę w przypadki.
Czekam na Wasze komentarze, może ktoś miał podobną historię.
Pozdrawiam wszystkich!

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 3 sty 2017, 22:51
przez marcin255
Czyszczenie wtrysków nic do tego nie ma , paliwo ma za niska liczbę oktanowa , zlać albo wyjeździć zalać coś dobrego i będzie jasne

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 4 sty 2017, 07:58
przez andrzej72
Ja mam tak samo identyczna historia. Od roku jeżdżę już z tym błędem i nic się nie dzieje. Niema on wpływu na zachowanie się auta. Czytałem że to sonda jest uszkodzona ta tańsza ale na razie nic z tym nie robię. Z początku odpinałem akumulator by kasować błąd. Z miłą chęcią pozbyłbym się tego problemu gdybym wiedział co na 100% jest popsute. <nauka>

PostNapisane: 4 sty 2017, 11:31
przez toomaas
Co do paliwa z tego co piszesz to już minęło trochę czasu. Nawet jeśli tam było jakieś trefne to już jest zupełnie inne. Nie wiem czy stacje mają obowiązek przechowywać jakieś próbki. Więc nawet jak teraz zbadają to może ten wynik nic Tobie nie dać.
Co do mechanika jeśli masz pewność, że jego diagnoza jest słuszna to On Cię wypuścił z checkiem i pozwolił jeździć?
Ten nieszczęsny filtr to kiedy był ostatnio wymieniany? Bo każdy prędzej czy później się zapcha.
Mi kiedyś mechanik powiedział jedną rzecz "jak dbasz tak masz"
Mam diesla o którym się nasłuchałem, że wtryski, turbina, wrażliwy na złe paliwo, EGR i inne cuda. Po prostu serwisuje regularnie i nie mam żadnych kłopotów i nie uważam, że to zbieg okoliczności.

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 4 sty 2017, 21:40
przez PiotrGD
Z mechanikami nigdy nic nie wiadomo, sam warsztat całkiem dobre opinie zbiera więc powiedzmy, że im zaufam. Powiedzieli, żebym pojeździł, zastosował ten preparat, i jeśli dalej będzie check engine to żebym przyjechał do nich znowu na diagno, już nieodpłatnie (choć w zasadzie nie wiem jaki tu sens).
Filtr pewnie niewymieniany od nowości (no chyba że pompa paliwa padła któremuś z poprzednich właścicieli).
No nic, skoro za mało oktanów to dojadę do rezerwy i zaleję jakiegoś pewnego paliwa, może nawet 98. Plus ten Liqui Moly dam, zaszkodzić na pewno nie zaszkodzi.

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 5 sty 2017, 15:15
przez danrok
Ja mialem podobna sytuacje kiedys. Zatankowalem na jakiejs pobocznej stacji i po przejechaniu kilku km auto zgaslo – blad slabej jakosci paliwa. Odpalilem, dojechalem do domu i potem pojezdzilem po miescie na nim az bylo na tyle malo ze dolalem VPowera na full. Akurat potem jechalem na trase Wroc-Krakow i praktycznie caly bak przejezdzilem. Jest do tej pory OK :)

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 11 sty 2017, 15:23
przez StabiloBoss
Ja miałem identyczną sytuację jak autor wątku ok 3 miesięcy temu.
W przeddzień zatankowałem na statoilu, na drugi dzień rano zaświecił się "check".
Zakupiłem kabel pod obd 2 i wyszedł czujnik spalania stukowego. Kontrolka raz się zapalała innym razem gasła. Poza tym nie miałem żadnych niepokojących objawów, silnik chodził równo, nic nie dymiło, żadnych niepokojących dźwięków pod maską.
Pojechałem do mechanika, podpiął się kompem i jemu również wyszedł błąd czujnika spalania stukowego P0328. Wymontował czujnik i okazał się uszkodzony.
Czujnik został wymieniony na nowy, Od tego czasu kontrolka już się nie zapala a stacje STATOIL na terenie całego kraju omijam szerokim łukiem.

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 11 sty 2017, 16:01
przez marcin255
Po co skoro wszędzie jest paliwo z Orlenu lub Lotosu ? Może to wina konkretnej stacji- stare zbiorniki , woda w paliwie itp. a nie sieci .

PostNapisane: 11 sty 2017, 16:08
przez StabiloBoss
marcin255 napisał(a):Po co skoro wszędzie jest paliwo z Orlenu lub Lotosu ? Może to wina konkretnej stacji- stare zbiorniki , woda w paliwie itp. a nie sieci .


Zdaję sobie sprawę, że wszędzie jest paliwo z tych dwóch źródeł.
Na STATOIL-u na którym tankowałem widocznie kwestie jakości nie są priorytetem (chociaż tankowałem tam od lat) i od teraz cała sieć STATOIL- dla mnie- po prostu jest "przegrana". Mam do tego pełne prawo.

PostNapisane: 11 sty 2017, 16:10
przez Tubi
A co powiecie ,że u mnie po tankowaniu gazu na BP raz gaz jest taki ,że na zimnym silniku (czyt rozgrzanym do temp roboczej LPG) auto chodzi idealnie a raz bak LPG jest taki ,że silnik pracuje normalnie dopiero po osiągnięciu około 90 stopni, do tego momentu gaśnie. Z paliwami robią co chcą i nie ma reguły czy tankujesz na markowej stacji czy na jakiejś pobocznej.

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 11 sty 2017, 23:29
przez matiek
Cześć
Co do twojego problemu, również miałem podobny przypadek. Moja Madzia stała sobie na podwórku przez 4 dni i wyskoczył błąd. Dodam ze mam silnik 1.6 + gaz więc stwierdziłem, że to wina gazu. Wyjeździłem całą butlę + zatankowałem do pełna benzyną i spaliłem wszystko.
Nic to nie dało, nadal czujnik wywalał błąd. Kupiłem czujnik na allegro za 150 zł (o ile dobrze pamiętam) było jeszcze gorzej. Kontrolka check engine nie gasła już wcale, co skłoniło mnie do kupienia czujnika sprawnego z używanego auta za 50 zł. Czujnik tez wytrzymał jakiś miesiąc i od nowa przygoda z kontrolką. Postanowiłem więc kupić nowy oryginalny czujnik mazdy dałem prawie 300 zł i wszystko wróciło do normy. Dodam jeszcze, że auto zaczęło równiej pracować i odzyskało trochę mocy :)
Może mój przypadek coś ci pomoże :)

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 13 sty 2017, 22:15
przez PiotrGD
Dzięki wielkie, Wasze przypadki coraz bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że i u mnie – pomijając już przyczynę – padł czujnik i prawdopodobnie będę musiał go wymienić.
Zjeżdżę bak do końca (PB95 z BP), może doleję potem trochę 98 (żeby na 100% upewnić się, że to nie mała liczba oktanów jest tu przyczyną problemów) i wymieniam czujnik.

Re: Leclerc, check engine, spalanie stukowe – moja historia i przestroga

PostNapisane: 7 lut 2017, 13:32
przez PiotrGD
Odgrzewam wątek, jako że mam nowe, wydaje mi się istotne info.

Otóż kontrolka check engine znika po zatankowaniu, przy czym nie ma tu znaczenia czy zatankuję dobrą 95 czy 98. Kontrolka po 2gim czy nawet po 1szym odpaleniu od razu po zatankowaniu znika i nie pali się przez kilka następnych uruchomień. Potem się znowu zapala.

Dodatkowe pytanie: czy cały ten problem może też mieć jakiś związek (nie jedyny, ale dodatkowy) z niskimi temperaturami?

PostNapisane: 7 lut 2017, 14:56
przez vrln
Nie wiem jak PB, ale moim zdaniem LPG mają tam bankowo trefne. Polówka, która na co dzień była całkiem żwawa (1.6 75KM), po zatankowaniu zdradzała oznaki braku mocy i wyższego spalania. Następne tankowanie już normalnie na BP i jakoś moc wróciła. Od tego czasu omijam stację leklerka możliwie największym łukiem.