wymieniać czy naprawiać silnik, a może sprzedać?

Cześć,
Parę lat temu pisałem o mojej mazdzie i problemach z pękniętym łąńcuszkiem (łączącym dwa wałki).
Po naprawie auto jeździło bez większych problemów przez kolejne 3-4 lata.
Faktycznym mankamentem było stałe wycieki – najwcześniej spod wtrysków. Niestety, ponieważ się przeprowadzałem, nie miałem jednego stałego mechanika. Lecz co jakiś czas jeden z mechaników poprawiał wtryski, coś tam uszczelniał i było git przez jakiś czas.
Ostatnio jednak chciałem temat rozwiązać raz a dobrze, ponieważ silnik zalewany był olejem co raz bardziej, tak że zaczęły dochodzić problemy z różnymi złączkami itp, które nie wytrzymywały przebywania w takim środowisku (i pękały lub przepuszczały).
Skracając opowieść – odstawiłem auto do mechanika, u którego już kiedyś naprawiałem auto i miałem do niego zaufanie. Wcześniej zleciłem wyczyśczenie silnika, by łatwo było sprawdzić skąd dokładnie cieknie.
Mechanik po kilku dniach odezwał się do mnie z wyrokiem: sprzedaj Pan ten samochód i to szybko.
Okazało się (wg mechanika), że momentami co jakiś czas ciśnienie oleju spada praktycznie do zera. Mówi, że widać już uszkodzone (przetarte?) panewki i pewnie inne części w silniku także są pouszkadzane.
Ogólnie auto jeździ, nawet byłem na mega długiej wyprawie ostatnio, planowałem kolejną, ale teraz nie mam już odwagi. Wg mechanika auto może zatrzeć się w dowolnym momencie.
Czy wg Waszego doświadczenia warto bawić się w naprawę tego silnika?
Czy może poszukać zastępczego silnika (gdzie? czy można zaufać takiej wymianie)?
Czy sprzedać auto i zapomnieć?
Parę lat temu pisałem o mojej mazdzie i problemach z pękniętym łąńcuszkiem (łączącym dwa wałki).
Po naprawie auto jeździło bez większych problemów przez kolejne 3-4 lata.
Faktycznym mankamentem było stałe wycieki – najwcześniej spod wtrysków. Niestety, ponieważ się przeprowadzałem, nie miałem jednego stałego mechanika. Lecz co jakiś czas jeden z mechaników poprawiał wtryski, coś tam uszczelniał i było git przez jakiś czas.
Ostatnio jednak chciałem temat rozwiązać raz a dobrze, ponieważ silnik zalewany był olejem co raz bardziej, tak że zaczęły dochodzić problemy z różnymi złączkami itp, które nie wytrzymywały przebywania w takim środowisku (i pękały lub przepuszczały).
Skracając opowieść – odstawiłem auto do mechanika, u którego już kiedyś naprawiałem auto i miałem do niego zaufanie. Wcześniej zleciłem wyczyśczenie silnika, by łatwo było sprawdzić skąd dokładnie cieknie.
Mechanik po kilku dniach odezwał się do mnie z wyrokiem: sprzedaj Pan ten samochód i to szybko.
Okazało się (wg mechanika), że momentami co jakiś czas ciśnienie oleju spada praktycznie do zera. Mówi, że widać już uszkodzone (przetarte?) panewki i pewnie inne części w silniku także są pouszkadzane.
Ogólnie auto jeździ, nawet byłem na mega długiej wyprawie ostatnio, planowałem kolejną, ale teraz nie mam już odwagi. Wg mechanika auto może zatrzeć się w dowolnym momencie.
Czy wg Waszego doświadczenia warto bawić się w naprawę tego silnika?
Czy może poszukać zastępczego silnika (gdzie? czy można zaufać takiej wymianie)?
Czy sprzedać auto i zapomnieć?