Y6 brak mocy na niskich obrotach – duża turbodziura

Witam. Po odebraniu auta od mechanika, doskwiera mi pewien problem. Zacznę jednak od opisu usterki, przez którą Mazda zawitała w warsztatowe progi. Otóż auto zaczęło brać olej, a właściwie puszczało go w układ wydechowy, sprawiając, że w trasie nieustannie towarzyszyła mi zasłona dymna i nieprzyjemny zapach przepalonego smarowidła. Diagnoza – zużyte pierścienie. Okazało się, że mechanicy mieli rację. Po dotarciu się nowych części i przegonieniu resztek oleju z wydechu – problem całkowicie ustąpił. Oczywiście naprawa wiązała się z rozebraniem silnika na czynniki pierwsze i tutaj czas przejść do sedna tematu.
Otóż, po ponownym poskładaniu auta w kupę, zaobserwowałem bardzo silne zjawisko "turbodziury". Cokolwiek, zaczynało się dziać dopiero po przekroczeniu 2500RPM, a maksymalny moment osiągany był (na oko) około 3000RPM. Autko wróciło do warsztatu. Dostałem ładny wykres pracy turbiny i niby spełnia parametry (turbo regenerowane jakieś pół roku temu). Coś tam niby poregulowali i faktycznie turbo zaczyna efektywnie działać wcześniej (jak wiadomo kręci się przecież cały czas). Efekt nie jest jednak do końca satysfakcjonujący. Przy 2200RPM jest jeszcze bieda. Dopiero wyżej można poczuć boost na jedynce. Na wyższych biegach mam wrażenie, że nawet wyżej, w okolicach 2400-2500RPM. Nie ukrywam, że taki stan rzeczy mnie martwi, bo o ile 1.6MZ-CD zawsze miał słaby dół, to teraz jest jeszcze gorzej. Jakbym chciał zerwać przyczepność spod świateł to musiałbym się mocno postarać. Przy dojeździe do skrzyżowań, praktycznie redukuję do jedynki, bo to jedyny sposób na w miarę dynamiczny start. Piszę oczywiście o sytuacji, w której dotaczam się i rozglądam, a nie zatrzymuję...
Czy przychodzą Wam do głowy jakieś potencjalne problemy, które mogą dawać takie objawy? Może olej w układzie wydechowym pozbawił życia, a właściwie poprawnego przepływu, katalizator? A może to jednak regulacja turbo się kłania? Od czego zacząć, co zasugerować? Za wszelkie rady i podpowiedzi będę ogromnie wdzięczny.
Otóż, po ponownym poskładaniu auta w kupę, zaobserwowałem bardzo silne zjawisko "turbodziury". Cokolwiek, zaczynało się dziać dopiero po przekroczeniu 2500RPM, a maksymalny moment osiągany był (na oko) około 3000RPM. Autko wróciło do warsztatu. Dostałem ładny wykres pracy turbiny i niby spełnia parametry (turbo regenerowane jakieś pół roku temu). Coś tam niby poregulowali i faktycznie turbo zaczyna efektywnie działać wcześniej (jak wiadomo kręci się przecież cały czas). Efekt nie jest jednak do końca satysfakcjonujący. Przy 2200RPM jest jeszcze bieda. Dopiero wyżej można poczuć boost na jedynce. Na wyższych biegach mam wrażenie, że nawet wyżej, w okolicach 2400-2500RPM. Nie ukrywam, że taki stan rzeczy mnie martwi, bo o ile 1.6MZ-CD zawsze miał słaby dół, to teraz jest jeszcze gorzej. Jakbym chciał zerwać przyczepność spod świateł to musiałbym się mocno postarać. Przy dojeździe do skrzyżowań, praktycznie redukuję do jedynki, bo to jedyny sposób na w miarę dynamiczny start. Piszę oczywiście o sytuacji, w której dotaczam się i rozglądam, a nie zatrzymuję...
Czy przychodzą Wam do głowy jakieś potencjalne problemy, które mogą dawać takie objawy? Może olej w układzie wydechowym pozbawił życia, a właściwie poprawnego przepływu, katalizator? A może to jednak regulacja turbo się kłania? Od czego zacząć, co zasugerować? Za wszelkie rady i podpowiedzi będę ogromnie wdzięczny.