Jak w temacie – na zimnym silniku odnotowuję znaczne spadki obrotów na biegu jałowym (czasami kończy się to zgaśnięciem samochodu).
Do tej pory było podejrzenie nieszczelności, wszystko zostało sprawdzone, była drobna nieszczelność w układzie dolotowym, ale została naprawiona.
Tymczasem dziś rano samochód na zimnym odpalam i obroty dalej szaleją, przy czym koreluje to z załączającym się i wyłączającym non stop wentylatorem, który wydaje z siebie charakterystyczny stukot (w momencie spadania obrotów).
Jakieś pomysły? Czy to może być kwestia czujnika czy szukać nieszczelności dalej? Trochę mnie to zaczyna frustrować.
A może celować w alternator, tj. że przy dużym obciążeniu (właśnie załączający się wentylator chłodnicy) nie wytrzymuje?
Jeszcze jedna obserwacja – przy spadkach obrotów przygasa oświetlenie wewnętrzne w samochodzie (dziś sprawdzałem przy otwartych drzwiach i właśnie taki dziwny objaw się pojawił)