Zależy ile ten samochód ma posłużyć, w przypadku wielu osób 100tys km to zaledwie niecałe 3lata, trochę nieciekawa perspektywa po kupnie samochodu, no chyba że ma tyle innych usterek albo Ci już się łamie na pół od rdzy i nie ma sensu dłużej wcale nie ze względu na silnik. Zależy od stylu jazdy, jak się niektórzy toczą tylko aby dojechać najekonomiczniej to może....Ale niektórzy jeżdżą bardzo dynamicznie i poniżej 4tys obr nie schodzą, szczególnie jak się mieszka gdzieś na wyżynnym terenie. Tam to dla silnika jest hardcore. 4-5 tys. to taki luuuzik. A jeszcze zależy co ma ktoś na myśli że silnikowi nic nie dolega. Pamiętam jak pytałem kiedyś dawno temu kupla jak mu się Volvo V40 spisuje, którym jeździł już ze 3 lata takie z okolic 2000r, on mi na to że zarąbiście się spisuje, dobre auto, ale tak ciągnę go za język i co tylko lejesz paliwo i olej oraz filtry i śmiga? "Ee nie no , w zeszłym roku (o tamtym czasach mowa nie teraz) remont silnika vołowinka przeszła, tu coś połatać musiałem". No kurde remont silnika to jak wymienić uszczelkę w kranie? Dla niektórych sprawne auto to po prostu jeżdżący samochód. Dla mnie oznacza to ZNACZNIE więcej. Ale tak jak mówisz z tą częstą wymianą, ja też olej wymieniam zwykle 2x w roku mimo iż dużo nie jeżdżę. Na zimnych rozruchach każdy samochód przepuszcza pierścieniami odrobinę benzynki do miski, tak kropla po kropli i w rezultacie Ci co 30tys jeżdżą po mieście od wymiany do wymiany to katują nieźle silnik takim "roztworem", bo trudno to już olejem nazwać. Jak dbasz tak masz, olej musi być dopasowany lepkością (obecnie i pompowalnością) i wymieniany dość często w zależności o tego czy głównie miasto czy głównie trasa oraz jaki styl jazdy a wiadomo że nikt nie kupuje silnika ponad 100KM do żółwienia się 70km/h poza zabudowanym.
Co do dopasowania oleju powiem tak: kiedyś przypadkiem zrobiłem sobie z poprzedniego auta królika doświadczalnego. Samochód z 95r (12L) palił sporo oleju od początku powiedzmy 0,4L/1000km, miał jakieś rzeczywiste 300tys km przebiegu, za namową innych jeździłem dalej na 15W40 tak jak poprzednik i to był błąd. Po 2 latach czyli może 30tys km jazdy dość dynamicznej (trudno to nazwać ekonomiczną) palił już oleju 0,8l/1000km. No zużyty silnik ale coś nie tak. Szybki wzrost. Własnie wtedy stał się już typowym królikiem, zacząłem zalewać mu półsyntetyk 10W40 (powiesz: a do BJ'ki nie polecał? tak bo syntetyków 5W40 itp nie mogłem zastosować, bardziej archaiczny silnik miałem). Zmieniłem styl jazdy, przez kolejne 6 czy 7 lat dostawał w palinik ostro (5-6tys obr/min jako norma, autostrada zwykle te 130-... (piii) a więc max. obrotów nawet jak jechałem autostradą 3h), zobaczymy ile wytrzyma katowania, w końcu silnik na wykończeniu a co...i w dodatku mała pojemność, potrzebował więc obrotów). Co się okazało, że zużycie oleju już w ogóle przestało wzrastało, pomimo że przy zużyciu 0,8L/1000km nie sposób było upilnować by autko zawsze miało odpowiednio dużo oleju (oczywiście nie do suchego bagnetu ale często było na minimum lub ze 3mm poniżej kreski). Powiesz że przestało bo już więcej się nie dało by brało? Pamietętam jak Honda Concerto wiele lat temu kumplowi paliła 1,5L/1000km da się

To właśnie efekt jeżdżenia tylko i wyłącznie w górach na słabym oleju. Auto swoje zezłomowałem po tych 6-7latach "testów" skurczybyk trzymał się równo, już nie mówiąc o tym że to był mój pseudodftowóz (driftowóz bez przeróbek w sensie), bo odkryłem że przekorodowały podłużnice na podłodze. Teraz wiem że właściwy olej to podstawa długiej niezawodnej pracy silnika (oczywiście to nic nie gwarantuje ale podstawa). I nich sobie serwisant mówi że do starych silników tylko minerał. Niech go sobie do głowy naleje bo już fakt starszy sam niż te auta). Tak jak wmawiał z kolei inny mojej żone by do Seicenta 5W50 lała, no i silnik zużyła migusiem, nie powiem olej dobry ale niedopasowany!!!