Cieknący bak

Witam
Wczoraj mialem jechac w trase, wiec zatankowałem Mazde prawie do pełna i okazało sie że kapie (a właściwie sie leje) mi się paliwo z baku
Dowiedzialem sie o tym odpiero 10km po zatankowaniu, jak sie zatrzymałem koło sklepu żeby jakąś wode kupić na droge. Wrociłem ze sklepu a pod autem kałuża benzyny.
Wróciłem do domu z dusza na ramieniu, podłożyłem pod auto tekture żeby widzec czy mocno jeszcze kapie. Wróciłem dzis rano i nie ma ani kropeli na tekturze
(tankowalem tak że wskaźnik byl na najwyższej kresce, a odlało sie tyle że jest troszke nad drugą od góry)
Wczesniej nie tankowalem tak dużo, zawsze 1/2 babu to byl max, i nic nie kapało.
I mam pytanie, skoro przestało kapać to moge to wyjezdzić? Czy bede stanowił duże zagrożenie dla siebie i dla innych?
Chciałem to paliwo dac tacie, bo głupio zeby tak stalo i parowalo(narazie zupełny brak kasy na mechanika), ale nie udało mi sie go spuścic
węzykiem sie nie da, a do baku od góry dostac sie nie moge bo nie moge śrubek odkręcic 
Wczoraj mialem jechac w trase, wiec zatankowałem Mazde prawie do pełna i okazało sie że kapie (a właściwie sie leje) mi się paliwo z baku
Dowiedzialem sie o tym odpiero 10km po zatankowaniu, jak sie zatrzymałem koło sklepu żeby jakąś wode kupić na droge. Wrociłem ze sklepu a pod autem kałuża benzyny.
Wróciłem do domu z dusza na ramieniu, podłożyłem pod auto tekture żeby widzec czy mocno jeszcze kapie. Wróciłem dzis rano i nie ma ani kropeli na tekturze
Wczesniej nie tankowalem tak dużo, zawsze 1/2 babu to byl max, i nic nie kapało.
I mam pytanie, skoro przestało kapać to moge to wyjezdzić? Czy bede stanowił duże zagrożenie dla siebie i dla innych?