Strona 1 z 4

Czy można pospawać stabilizator??

PostNapisane: 29 gru 2006, 18:36
przez Lukasz_zdw
Witam. dzis rano pekł mi stabilizator. Jechalem po dośc wyboistej drodze i nagle trzask. Z początku nie wiedzialem co to obejzalem nic nie bylo widac ale podczas dalszej jazdy cos stukało. Zajzałem pod auto juz tym razem dokładniej i zobaczyłem urwany stabilizator tuż za łącznikiem na zgieciu :( I w związku z tym czy moge go zespawać mając dwie czesci?? Poniewaz nie naderwał sie tylko całkiem odleciał, czy spawanie nic nie da i bede musial kupic nowy? prosze o szybką odpowiedz bo na sylwestra czeka mnie kawałek drogi a boje sie jechac niesprawnym autem, musze jutro zalatwic sprawe. Pozdrawiam

PostNapisane: 29 gru 2006, 19:13
przez Jacol
raczej nowy, na stabilizatorze sa za duze napięcia, przeciązenia, raczej szybko spaw puści. Proponuje wymiane na jakis nowy (lub używany, ale sprawny :) )

PostNapisane: 29 gru 2006, 21:40
przez Pyton162
tylko i wylacznie nowy , nie rob wiochy i nie spawaj jezeli ci zycie mile

PostNapisane: 30 gru 2006, 00:09
przez Lukasz_zdw
Juz załatwiłem bede miał jutro rano nowy tzn używany ale sprawny:) tylko teraz az mi sie robi nie dobrze jak sobie pomysle ze tam trzeba maglownice odkrecac zeby popuscic te sruby :( Ze tez japonce nie mogli tego lepiej wykombinowac <glupek2> Może da sie to jakoś sprawniej wymienic??

PostNapisane: 30 gru 2006, 12:02
przez Łukasz
Ja wymieniałem z tyłu i nie było większych problemów,ale z przodu....ho ho.Współczuję.Lepiej zaprowadż do jakiegoś magika bo sam to się natyrasz,że hej. ;)

PostNapisane: 30 gru 2006, 18:29
przez Lukasz_zdw
No wlasnie dzisiaj bylem u magikow w warsztacie obejrzeli złapali sie za głowe i powiedzili ze trzeba poł auta rozbierac zeby ten syf wyjąc. A mianowicie zeby odkrecic sruby to problemu nie ma bo widac je jak sie zdejmie koło ale zeby to ustrojstwo wyjąc to trzeba naprawde albo byc magikiem albo odkrecać cały wózek spod auta i dopiero kombinowac bo spod auta to go prawie nie widac. Ale powiedzili ze dzisiaj sie nie podejmą bo bylo juz dosc późno powiedzili powiedzili ze po nowym roku. Wiec bede musial jeździc z peknietym. Wyjąłem tylo ten kawałek co trzymał sie na łączniku i juz. Zobacze jak wroce z trasy czy zeczywiscie auto źle sie prowadzilo i czy byly problemy bo jak nie odczuje zadnej różnicy to nie bede sie z tym mocował bo gra nie warta świeczki, w BG B3 wogole nie ma i auto jeździ wiec tu jak nie bedzie tez nic sie nie stanie. Ale tak jak mowie najpierw zobacze jak auto sie zachowuje po trasie bo w miescie nie ma zadnej rożnicy nawet przy 100 km/h. Jak chodzi o stabilizator przedni to jest to chyba najwieksza pomyłka w maździe. Japonce nie ma co ukrywać dali z tym <dupa>. Tylny zamontowany pieknie wszystko widoczne i dobre dojscie a z przodu porażka. :|

PostNapisane: 30 gru 2006, 19:09
przez Łukasz
Lukasz_zdw napisał(a):Japonce nie ma co ukrywać dali z tym
– widocznie tak miało być.My tego nie zmienimy.


Lukasz_zdw napisał(a):w BG B3 wogole nie ma i auto jeździ wiec tu jak nie bedzie tez nic sie nie stanie
– mylisz się i to bardzo.Skoro konstruktorzy o tym pomyśleli to tak ma być.

PostNapisane: 30 gru 2006, 22:46
przez Lukasz_zdw
Oczywiscie ze skoro jest to powinno byc ale jeśli jest az taki z tym problem a auto tak samo bez tego jeździ jak z tym to poki co nie bede tego zakładał. Zauwazyłem ze po odłączeniu stabilizatora ustało pukanie ktore towazyszyło wczesniej podczas jazdy po nierównosciach i miedzy innymi to przemiawia za tym zebym narazie sobie to darował.

PostNapisane: 1 sty 2007, 14:25
przez rasputin
Tyle powiem.
<glupek2>

PostNapisane: 1 sty 2007, 15:21
przez Łukasz
Napewno nie jeżdzi tak samo jak wcześniej,lecz Ty tego nie odczuwasz tak bardzo.A stukało pewnie dlatego,że łącznik od stabilizatora był zużyty.Koszt łącznika jest naprawdę niski.

P.S. Szanuję Twoje zdanie lecz jeśli w ten sposób podchodzisz do naprawy i tym samym do dbania o swoje auto to nie jest dziwne,jeśli ktoś kupuje używaną mazdę i ma póżniej z nią problemy i zwala wszystko na markę.

PostNapisane: 1 sty 2007, 15:51
przez Orin
Urwałem w zeszłym roku łącznik stabilizatora z przodu (skorodował). Do chwili sprowadzenia nowego auto przy delikatnej jeździe wogóle nie dawało znać że stabilizator jest niesprawny, jednak przy gwałtowniejszych skrętach auto było podatniejsze na utratę przyczepności. Tak to koło sobie "latało" jak chciało... Ktoś może sobie mówić: "Jeżdżę wolno i bezpiecznie" ale wszystkiego się na drodze nie przewidzi... A wadliwy stabilizator może być przysłowiowym "gwoździem do trumny" w momencie wymuszonego szybkiego manewru, np ucieczka z toru niekontrolowanego poślizu mazdy z urwanym stabilizatorem :]

PostNapisane: 1 sty 2007, 23:52
przez Lukasz_zdw
Łukasz napisał(a):stukało pewnie dlatego,że łącznik od stabilizatora był zużyty.


Łączniki mialem zalozone nowe bo jeden sie zerwal a drugi tez juz byl lichy wiec wymienilem. Mimo wszystko pukało, być moze ze był luz na mocowaniach do podwozia i dlatego były stuki a teraz gdy wszystko jest rozebrane jest cicho. Stabilizator jest to urządzenie ktore jak sama nazwa wskazuje w jakims bardzo malutkim stopniu stabilizuje samochod w zakretach(mowie ze w malutkim stopniu poniewaz nie da sie tego wyczuc) Jak taka rurka na 4 gumkach i sróbie 8 ma miec tak wielkie znaczenie dla bezpieczenstwa jazdy? Weźcie przykład z mazdy 626 GE. Stabilizator tylny jest grubości chyba 5 mm i trzma sie na plastikowym gowienku i to ma niby stabilizowac zawieszenie. Teraz dla przykładu podam mazde 323 BG wersja B3 nie miala stabilizatora a B6 juz tak i co to znaczy ze wersją B3 nie wolno szybko jeździc i mozna wyleciez z zakretu?? chyba nie bo gdyby tak bylo auto nie byloby dopuszczone do ruchu a jednak jest, czym sie różni B6 od B3?? tym ze jedno jest 1.6 a drugie 1.3, ta sama buda, ta sama masa wiec dlaczego w jednym jest stabilizator a w drugim nie? gdyby bez tego jazda byla niebezpieczna monowaliby to w kazdym aucie wiec nie gadajcie ze brak tego jest gwóździem do trumny Stabilizator zakładali po to ze auta z wiekszą pojemnoscią są szybsze, mogą rozwijac wiekszą predkosc a ta rureczka w niewielkim stopniu usztywnia zawias i nic poza tym, kola bez tego sie nie rozjadą. Wiem ze zaraz mnie storpedujecie ale ja tylko chcialem przyblizyc do czego jest stabilizator i jak wam sie urwie zebyscie nie bali sie wsiąść do auta bo nie pojedziecie w zakretach prosto, zreszta wiekszosc z was pewnie nie wie ze ma urwny łącznik i jeździ pewnie i szybko a tak naprawde owy stabilizator nie dziala wogole. Zobaczcie wiec pod swoje fury czy wszystko jest jak nalezy.

PostNapisane: 2 sty 2007, 00:01
przez Jacol
Lukasz_zdw napisał(a):w niewielkim stopniu usztywnia zawias

Wątpie czy w tak niewielkim :/ Jeżdziłem escortem bez stabilizatora to dosłownie kładł sie w zakretach na bok. Wiec nie wmowisz mi ze w niewielkim stopniu usztywnia zawias. Taka jazda moze sie skonczyc dachowaniem, lub wyleceniem z zakretu.

PostNapisane: 2 sty 2007, 00:16
przez Lukasz_zdw
Nie porownuj escorta do mazdy. Ale jak juz jestesmy tak drobiazgowi to podam jeden jeszcze przykład. Dlaczego w 323F 1.6 nie montowali spoilerka na klapie bagaznika a w GT tak?? Czy jak ktoś ma GT i mu sie urwie spoiler to jazda juz tym autem jest niebezpieczna?? przeciez fabrycznie spoiler był wiec być musi, jakies to zadanie chyba ma. Moglibysmy sie czepiac wszystkiego ale nie o to tu chodzi. Ja powiedzialem tylko co odczułem po urwaniu stabilizatora i ze narazie go nie montujea wy od razu krytykujecie tak jakbym sobie wyjął przednie dzwi bo nie chce mi sie ich za kazdym razem otwierac wiec jeżdze bez. Jakby brak stabilizarota naprawde był niebezpieczny to nie zwlekalbym bo kamikadze nie jestem. Pozdrawiam wszystkich i tak wogole to SCZĘSLIWEGO NOWEGO ROKU :)

PostNapisane: 2 sty 2007, 00:40
przez Jacol
Lukasz_zdw napisał(a):Nie porownuj escorta do mazdy

Nie porównuj spojlera do stabilizatora.


Lukasz_zdw napisał(a):wy od razu krytykujecie

Po prostu starałem Cie przestrzec przed tym, a co z tym zrobisz to już Twoja sprawa. Życzę i Tobie Szczęśliwego nowego roku...

PostNapisane: 2 sty 2007, 01:40
przez rasputin
Czy jak ktoś ma GT i mu sie urwie spoiler to jazda juz tym autem jest niebezpieczna??

<glupek2>
Kolejny raz. Wiesz co...wywal sprężyny od amorów, tteż mało potrzebne a ważą co nieco i wogóle po co ci. Takie tam pierdoły. Wahacze też nie są przydatne. Tarcze hamulcowe, docisk sprzęła...nie czuć żadnej różnicy, bo sprzęgło i tak się ślizgało. AAAAAAAAAAA Mam pomysła... Kup kropelkę albo coś takiego i go sklej. Spokojnie pojeździ zanim na następny uzbierasz, a może tak zwiąże, że nie trzeba będzie wymieniać...

PostNapisane: 2 sty 2007, 15:41
przez Lukasz_zdw
Bardzo dobry pomysł zaraz ide wyjąc spręzyny, nie wiem czy zdąze wyjąc docisk bo juz niedlugo sie sciemni ale to najwyzej jutro wyjme. Ja sobie kupie kropelke a ty sobie kup olej i wlej do glowy i do mazdy tez troche bo napewno ci wychlała wszystko. Jak masz pisać takie pierdoły to wogole nie pisz bo płakac sie chce. Ch..j ci do tego co z nim zrobie moze go pospawam wyszlifuje pomaluje i sprzedam wlaśnie tobie a ty załozysz sobie i bedziesz smigał szczesliwy ze masz dobre. <lol>

PostNapisane: 2 sty 2007, 15:43
przez Lukasz_zdw
Aha i prosze moderatora zeby usunął ten temat bo zaczyna sie robic nieprzyjemnie.

PostNapisane: 2 sty 2007, 15:52
przez fotokrak
po czesci rozumiem twoja zlosc, ale nie ma co, po prostu podstawa metaloplastyki, na upartego można by pospawać, następnie poddać go wygrzewaniu i odpuszczaniu tak by w spawie zminimalizować naprężenia, potem poddać go procesowi obróbki plastycznej, prostowanie i można by założyć, nie wiem bo sie nie znam na ile ważne i jaka jest charakterystyka części, (np hartowane powierzchniowo lub nie), wszystko można.

Kiedyś mój znajomy robił i naprawiał części do starych pojazdów, naprawił moj stary motor Ural który dostałem w spadku był tam nietypowy wał napędowy, naprawiał czołgi itd. robił takie cuda że głowa mała, ale pozostaje jeszcze pytanie czy to w tedy w twoim przypadku ma sens ... zwłaszcza finansowy ;)

PostNapisane: 2 sty 2007, 16:03
przez Lukasz_zdw
fotokrak napisał(a):po czesci rozumiem twoja zlosc, ale nie ma co, po prostu podstawa metaloplastyki, na upartego można by pospawać, następnie poddać go wygrzewaniu i odpuszczaniu tak by w spawie zminimalizować naprężenia, potem poddać go procesowi obróbki plastycznej, prostowanie i można by założyć, nie wiem bo sie nie znam na ile ważne i jaka jest charakterystyka części, (np hartowane powierzchniowo lub nie), wszystko można.

Kiedyś mój znajomy robił i naprawiał części do starych pojazdów, naprawił moj stary motor Ural który dostałem w spadku był tam nietypowy wał napędowy, naprawiał czołgi itd. robił takie cuda że głowa mała, ale pozostaje jeszcze pytanie czy to w tedy w twoim przypadku ma sens ... zwłaszcza finansowy ;)



No jeden normalny ktory stara sie zrozumiec o co chodzi:)) Spawanie juz w gre nie wchodzi bo mam juz nastepny tyle ze uzywany a nie montuje narazie bo u mnie warsztaty są zapchane "cackami z niemiec" i musialbym sie zapisywac a jak udalo mi sie wepchnac zeby tylko zobaczyli to dzisiaj nie i jutro nie za tydzien przyjedz bo trzeba rozbierac wszystko. Caly czas pisze ze narazie nie wymieniac a narazie to nie znaczy wogole to co niektorzy kazą mi wyciągac sprezyny <glupek> głowa boli jak sie czyta. Pozdro dla ciebie Fotokrak