Jest to spowodowane właściwie dwoma rzeczami.
Listwy są wyślizgane: wysiadając z auta łapiemy się dłońmi za nie. Z roku na rok one coraz bardziej błyszczą, aż stają się w tym miejscu (gdzie je chwytamy) wręcz cieńsze.
Listwy są popękane: jest to dolegliwość osób, które często pozostawiają auto pod gołym niebem. I nie chodzi tu o parkowanie w godzinach nocnych, lecz wręcz przeciwnie. Jeśli pozostawiamy auto latem w godzinach połódniowych na słoneczku, to ono z nudów, zawieszone na firmanencie bawi się, bąbardując swoimi promieniami (UV + temperatura) po naszych listwach. Zwróćcie uwagę, że te na słupkach drzwiowych są w lepszym stanie, ale też widać na nich działanie temperatury. Upalnym latem w godzinach największego żaru z nieba dotknijcie się do maski (elementy metalowe) i do listew a zobaczycie, jak to wysokie są temperatury. Latem na masce można przecież usmażyć jajecznicę...
Cały proces można porównać do pustyni. Jak się spojrzy na pustynię (z kaktusami

) i na Nasze listwy, to znajdziemy wiele podobieństw...
Kaktusów jedynie na nich nie znajdziemy
