Zrywanie paska klinowego w 323f BA

Witam,
Na wstępie chciałbym się ze wszystkimi przywitać, bo jestem nowy na forum. Postanowiłem założyć konto i nowy wątek, ponieważ mam problem i nie mogę znaleźć rozwiązania.
Chodzi konkretnie o pasek od alternatora. Był on wymieniany nieco ponad rok temu, dokładnie 3 grudnia 2014. Jeździłem na nim ponad rok, aż w pewnym momencie zaczął piszczeć. Został naciągnięty i wszystko było w porządku. W ostatnim czasie, jakoś w okresie jesień/zima zaczął piszczeć, mechanik polecił płyn antypoślizgowy do pasków – średnio pomogło. 25 grudnia zeszłego roku późną nocą wracałem do domu i jakieś 5 km od domu zapaliła się kontrolka akumulatora. Dojechałem do domu, zaglądam pod maskę i okazało się, że zerwał się pasek.

W święta nic się nie dało zrobić, więc bodajże 28 grudnia zaprowadziłem Mazdę do mechanika jakieś 3 km od domu. Zakupiłem nowy pasek, mechanik wymienił, odpaliliśmy – i gitara. Niestety, gdy wracałem do domu, jakieś 2,5 km od domu zaczął piszczeć. Na początku piszczał przy hamowaniu lub dodawaniu gazu, później piszczał z przerwami podczas normalnej jazdy. Zrobiłem na nim około 30 km, bo tego samego dnia (a konkretnie nocy), znów wracając do domu, praktycznie w tym samym miejscu zapaliła się kontrolka akumulatora, pół kilometra od celu Mazda zaczęła tracić moc na gazie (na benzynie było ok), a gdy dotarłem do domu, pod maską zastałem taki sam widok.
I teraz pytanie – jaka może być przyczyna zrywania się bądź wcześniejszego piszczenia paska (bo sądzę, że jest to powiązane – piszczenie poprzedza zerwanie) ? Bo przyczyna jakaś być musi więc może Wy jakoś ją zdiagnozujecie, bo mechanicy pod natłokiem roboty ''mogą mi jedynie wymienić pasek na kolejny, bo może poprzednie były felerne''...
Na wstępie chciałbym się ze wszystkimi przywitać, bo jestem nowy na forum. Postanowiłem założyć konto i nowy wątek, ponieważ mam problem i nie mogę znaleźć rozwiązania.
Chodzi konkretnie o pasek od alternatora. Był on wymieniany nieco ponad rok temu, dokładnie 3 grudnia 2014. Jeździłem na nim ponad rok, aż w pewnym momencie zaczął piszczeć. Został naciągnięty i wszystko było w porządku. W ostatnim czasie, jakoś w okresie jesień/zima zaczął piszczeć, mechanik polecił płyn antypoślizgowy do pasków – średnio pomogło. 25 grudnia zeszłego roku późną nocą wracałem do domu i jakieś 5 km od domu zapaliła się kontrolka akumulatora. Dojechałem do domu, zaglądam pod maskę i okazało się, że zerwał się pasek.

W święta nic się nie dało zrobić, więc bodajże 28 grudnia zaprowadziłem Mazdę do mechanika jakieś 3 km od domu. Zakupiłem nowy pasek, mechanik wymienił, odpaliliśmy – i gitara. Niestety, gdy wracałem do domu, jakieś 2,5 km od domu zaczął piszczeć. Na początku piszczał przy hamowaniu lub dodawaniu gazu, później piszczał z przerwami podczas normalnej jazdy. Zrobiłem na nim około 30 km, bo tego samego dnia (a konkretnie nocy), znów wracając do domu, praktycznie w tym samym miejscu zapaliła się kontrolka akumulatora, pół kilometra od celu Mazda zaczęła tracić moc na gazie (na benzynie było ok), a gdy dotarłem do domu, pod maską zastałem taki sam widok.
I teraz pytanie – jaka może być przyczyna zrywania się bądź wcześniejszego piszczenia paska (bo sądzę, że jest to powiązane – piszczenie poprzedza zerwanie) ? Bo przyczyna jakaś być musi więc może Wy jakoś ją zdiagnozujecie, bo mechanicy pod natłokiem roboty ''mogą mi jedynie wymienić pasek na kolejny, bo może poprzednie były felerne''...