323F (BA); Z5 1998 – po zmianie silnika gaśnie, skoki obrotów, spalanie x2. Jazda niemożliwa.

Dzień dobry!
Jak w temacie – chciałbym prosić o pomoc.
W skrócie:
W mojej 323F jakiś czas temu strzeliła uszczelka pod głowicą, dodatkowo okazało się, że wałki rozrządu są do wywałki.
Kupiłem więc "nowy" silnik (zegarowo 120k przebiegu) i dostarczyłem do warsztatu, który podjął się wymiany (akurat ten, do którego się doczołgałem z dymiącym silnikiem).
Kilka godzin później dostaję tel z warsztatu, że kupiłem zły silnik, bo w "nowym" są paski i łańcuch, a w starym tylko paski. Gość zadzwonił znowu za dwie godziny, powiedział, że mimo to rozrząd pasuje i czy robić dalej. Potwierdziłem.
Po kilku dniach miałem samochód do odbioru. Niestety, po przejechaniu może 30 km silnik zaczął się dziwnie zachowywać: wibrował, nie miał siły a przede wszystkim:
– na jałowym obroty samoistnie skakały od 200 do 1200. Czasem silnik gasł.
– podczas zmiany biegów, przy wduszeniu sprzęgła silnik gasł (mi 4 razy, żonie 5 na dystansie 60km) (tak, jeździliśmy nią dobę).
– łącznie na 140km wypiła ponad 15 litrów 95tki...
Odstawiłem na warsztat. Cmokali, myśleli cały dzień. W końcu diagnoza: nie chodził jeden cylinder, bo świece stare. Wymienili komplet i zabrałem samochód. Ujechałem nim 14km i wszystko zaczęło się od nowa, tylko więcej. Wszystkiego więcej. Gasła 2-3 razy na zmianę świateł. Dostałem furii, kiedy zgasła mi podczas jazdy na łuku wiaduktu. Gdybym włączył stacyjkę sekundę później wykonałbym ostatni lot przez barierkę, bo zablokowało mi kierownicę.
Wróciłem do warsztatu. Już nabuzowany. Panowie okazali zdziwienie. Pytam, co na to elektryk, bo może to instalacja. "nie mamy tu elektryka". A jak badania komputerowe? "nie mamy tu komputera" odpowiadają.
Dzisiaj ściągnęli komputer z innego warsztatu, ale nic im to nie pomogło. Poddali się, kasy za wymianę silnika nie chcą zwrócić "bo się Pan przecież zgodził na wymianę".
Ponoć w starym silniku jest inna głowica, niż w "nowym". Mam zdjęcia rozebranej starej (zamieszczę, jeżeli będą potrzebne).
Jestem w kropce, władowałem już w naprawę prawie 3.000 i masę nerwów i czasu.
W czym może leżeć problem?
Pozdrawiam
Jak w temacie – chciałbym prosić o pomoc.
W skrócie:
W mojej 323F jakiś czas temu strzeliła uszczelka pod głowicą, dodatkowo okazało się, że wałki rozrządu są do wywałki.
Kupiłem więc "nowy" silnik (zegarowo 120k przebiegu) i dostarczyłem do warsztatu, który podjął się wymiany (akurat ten, do którego się doczołgałem z dymiącym silnikiem).
Kilka godzin później dostaję tel z warsztatu, że kupiłem zły silnik, bo w "nowym" są paski i łańcuch, a w starym tylko paski. Gość zadzwonił znowu za dwie godziny, powiedział, że mimo to rozrząd pasuje i czy robić dalej. Potwierdziłem.
Po kilku dniach miałem samochód do odbioru. Niestety, po przejechaniu może 30 km silnik zaczął się dziwnie zachowywać: wibrował, nie miał siły a przede wszystkim:
– na jałowym obroty samoistnie skakały od 200 do 1200. Czasem silnik gasł.
– podczas zmiany biegów, przy wduszeniu sprzęgła silnik gasł (mi 4 razy, żonie 5 na dystansie 60km) (tak, jeździliśmy nią dobę).
– łącznie na 140km wypiła ponad 15 litrów 95tki...
Odstawiłem na warsztat. Cmokali, myśleli cały dzień. W końcu diagnoza: nie chodził jeden cylinder, bo świece stare. Wymienili komplet i zabrałem samochód. Ujechałem nim 14km i wszystko zaczęło się od nowa, tylko więcej. Wszystkiego więcej. Gasła 2-3 razy na zmianę świateł. Dostałem furii, kiedy zgasła mi podczas jazdy na łuku wiaduktu. Gdybym włączył stacyjkę sekundę później wykonałbym ostatni lot przez barierkę, bo zablokowało mi kierownicę.
Wróciłem do warsztatu. Już nabuzowany. Panowie okazali zdziwienie. Pytam, co na to elektryk, bo może to instalacja. "nie mamy tu elektryka". A jak badania komputerowe? "nie mamy tu komputera" odpowiadają.
Dzisiaj ściągnęli komputer z innego warsztatu, ale nic im to nie pomogło. Poddali się, kasy za wymianę silnika nie chcą zwrócić "bo się Pan przecież zgodził na wymianę".
Ponoć w starym silniku jest inna głowica, niż w "nowym". Mam zdjęcia rozebranej starej (zamieszczę, jeżeli będą potrzebne).
Jestem w kropce, władowałem już w naprawę prawie 3.000 i masę nerwów i czasu.
W czym może leżeć problem?
Pozdrawiam