Na wstępie chciałbym się ze wszystkimi przywitać, bo jestem nowy na forum. Postanowiłem założyć konto i nowy wątek, ponieważ mam problem i nie mogę znaleźć rozwiązania.
Chodzi konkretnie o pasek od alternatora. Był on wymieniany nieco ponad rok temu, dokładnie 3 grudnia 2014. Jeździłem na nim ponad rok, aż w pewnym momencie zaczął piszczeć. Został naciągnięty i wszystko było w porządku. W ostatnim czasie, jakoś w okresie jesień/zima zaczął piszczeć, mechanik polecił płyn antypoślizgowy do pasków – średnio pomogło. 25 grudnia zeszłego roku późną nocą wracałem do domu i jakieś 5 km od domu zapaliła się kontrolka akumulatora. Dojechałem do domu, zaglądam pod maskę i okazało się, że zerwał się pasek.

W święta nic się nie dało zrobić, więc bodajże 28 grudnia zaprowadziłem Mazdę do mechanika jakieś 3 km od domu. Zakupiłem nowy pasek, mechanik wymienił, odpaliliśmy – i gitara. Niestety, gdy wracałem do domu, jakieś 2,5 km od domu zaczął piszczeć. Na początku piszczał przy hamowaniu lub dodawaniu gazu, później piszczał z przerwami podczas normalnej jazdy. Zrobiłem na nim około 30 km, bo tego samego dnia (a konkretnie nocy), znów wracając do domu, praktycznie w tym samym miejscu zapaliła się kontrolka akumulatora, pół kilometra od celu Mazda zaczęła tracić moc na gazie (na benzynie było ok), a gdy dotarłem do domu, pod maską zastałem taki sam widok.
I teraz pytanie – jaka może być przyczyna zrywania się bądź wcześniejszego piszczenia paska (bo sądzę, że jest to powiązane – piszczenie poprzedza zerwanie) ? Bo przyczyna jakaś być musi więc może Wy jakoś ją zdiagnozujecie, bo mechanicy pod natłokiem roboty ''mogą mi jedynie wymienić pasek na kolejny, bo może poprzednie były felerne''...