Strona 1 z 2

Ekonomiczna jazda – Jak jeździć, aby osiągnąć najmniejsze sp

PostNapisane: 27 sie 2005, 19:50
przez Pavlikos
Mam MX-3 1.6 16v (oczywiście bp).
Jak ruszać, do jakich obrotów wyprowadzać silnik, żeby najmniej spalił?
Poniżej jakich obrotów nie schodzić żeby się nie męczył?
Jaką prędkością na trasie jechać, żeby było ekonomicznie?

PostNapisane: 27 sie 2005, 22:31
przez GofNet
Wszystko zależy od Ciebie. Od tego, jak chcesz jeździć i czy faktycznie spalanie ma być bezwzględnie na pierwszym miejscu.

Jeśli tak, to czeka Ciebie jazda "EmerytStyle".

<czytaj> Ruszasz na niewysokich obrotach: 1.000 – 1.200 obr./min. i przyspieszasz do 2.500 obr./min delikatnie, bez deptania.
<czytaj> Zmieniasz bieg na wyższy i jedziesz dalej, ale płynnie, bez ostrego wciśnięcia pedału przyspieszenia.
<czytaj> I tak na każdym biegu.
<czytaj> Na docelowym biegu jedziesz 1.500 – 2.000 obr./min.

Na trasie czynisz tak samo.

Trzeba powiedzieć, że nie można ze zbyt niskich obrotach przyspieszać (np. po zmianie biegu z 500 obr./min.), gdyż wtedy silnik bardzo cierpi. Poza tym przy niskich obrotach silnik nie ma ani mocy, ani momentu obrotowego, więc ledwo się przyspiesza, a pedał gazu na jakiś poziom wciskasz, więc notabene spalanie wcale nie jest niższe, a panewki i inne elementy silnika wtedy najbardziej cierpią.

Należy pamiętać, że pedał przyspieszenia należy wciskać w takim tępie, w jakim faktycznie silnik jest w stanie rozpędzać siebie a tym samym i auto. Szybsze wciskanie "gazu", generuje więsze spalanie a nie dynamiczniejsze przyspieszanie.

Pozdrawiam.

PostNapisane: 27 sie 2005, 22:36
przez Waluś
GofNet napisał(a):Jeśli tak, to czeka Ciebie jazda "EmerytStyle"
To chciałem napisać ale weź, Ty tak jeździj, jak masz taką furę :P

PostNapisane: 27 sie 2005, 23:15
przez nemi
Moja recepta – obroty w zakresie 2.000 – 2.750 i delikatne przyspieszanie. Jazda na niższych obrotach nie ma najmniejszego sensu, bo pali więcej... Zmiana biegów przy ok 2,7 tys. rpm daje to, że nie spadasz na kolejnym biegu zbytnio poniżej 2.000 obrotów, a wtedy motor ma już jak taką siłę, żeby ciągnąć auto.

Ale i tak najważniejsze – przyspieszać powoli :]. Jeździłem kiedyś Dodgem Caravanem 3.5 – przy przyspieszaniu komputer miał takie wskazania, że się w pale nie mieści, a po osiągnięciu docelowej prędkości spalanie spadało powoli... (chyba, że taka uroda komputera). Podobne obserwacje poczyniłem w Astrze II 1.6 100KM.
Jeśli chodzi o prędkość z jaką trzeba się poruszać, aby było ekonomicznie, to wcale nie musi to być 80 km/h, szczególnie na 16 zaworowym silniku – we wspomnianej Astrze najniższe zużycie paliwa na 5 biegu komputer pokazuje przy prędkości 120 km/h (4,5 litra/100 km).
Przy dojeżdżaniu do skrzyżowań nie należy wrzucać na luz! Komputer wskazuje wtedy zużycie 0,6-0,8l/100km (w zależności od auta), natomiast przy hamowaniu silnikiem spalanie wynosi 0l/100km – w cylindrach sprężane jest jedynie powietrze.

PostNapisane: 28 sie 2005, 10:49
przez Waluś
To ja Wam powiem, jak jest u mnie.
Co prawda mam turbinę i wskaźnik jej doładowania, więc nie wykożystacie tego u siebie, ale zawsze dla potomnych :)
Sprawa wygląda tak, że – jak każdy wie – turbina znacznie podnosi spalanie. Ze względu na zwiększone ciśnienie w dolocie, potrzebuje większych ilości paliwa. A więc tak na chłopski rozum najlepiej jej nie używać. I słusznie.
Należy jeździć w taki sposób aby turbo nigdy nie osiągneło ciśnienia. Ma pracować w podciśnieniu, bo wtedy w zasadzie nie pracuje <lol> Operowanie z wyczuciiem pedałem gazu spokojnie na to pozwala. Wciskam pedał delikatnie tak, aby wskazówka doładowanie nie poszła wyżej, jak na -0,2 do -0,1 bara i tak utrzymuję i czekam, aż dociągnie gdzieś w granice 2.800rpm na obrotomierzu i zmiana biegu, no i oczywiście najważniejsze – hamujemy silnikiem !!
Taki "emerytstyle". Dla mnie, to jest niezdrowe, ale za to pod dystrybutorem mina się poprawia. Tylko jeden zbiornik tak wyjeździłem 1/3 trasa i 2/3 miasto (u mnie nie ma korków i świateł). Wynik: 8,63 l/100km na długo zostanie w mej pamięci <lol> Zwykle średnio wychodzi mi powyżej 10 <lol>

PostNapisane: 28 sie 2005, 11:10
przez brii
Mam silnik K8, w moim przypadku najniższe spalanie osiągnąłem, jeżdżąc w sposób trochę inny, niż opisywaliście – po trasie jechałem około 135km/h przy 4500rpm (zaraz po włączeniu III VRISa) – spalanie wyszło mi średio 7l na trasie o długości 250km !!
Jeźdząc po mieście nie schodzę z 2.500rpm i nie przeciągam powyżej 3.500rpm – silnik ma wtedy już trochę siły i się nie męczy (dzięki temu, że ma już pewne obroty i jest niedaleko maksymalnego momentu, nie potrzebuje najwięcej benzyny). Katowanie tego silnika (jeżdzenie do 2.500rpm) nic nie daje – wręcz przeciwnie – spalanie jest trochę większe, niż przy normalnej jaździe...
Przy niskich obrotach brak momentu jest nadrabiany przez ECU podawaniem większej ilości paliwa i wysilaniem ponad miarę jednostki napędowej.

Nie wiem, czy się mylę, ale silniki mają chyba największą sprawność przy obrotach, przy których występuje maksymalny moment obrotowy – prawda ??

PostNapisane: 28 sie 2005, 11:25
przez nemi
brii napisał(a):Nie wiem, czy się mylę, ale silniki mają chyba największą sprawność przy obrotach, przy których występuje maksymalny moment obrotowy – prawda ??
Tak, ale jakbym zaczął jeździć na 4.500rpm cały czas, to pewnie padłbym na zawał przy dystrybutorze <lol>. Zresztą na mandaty bym nie wyrobił :)

PostNapisane: 28 sie 2005, 12:22
przez brii
U mnie przy 4.500rpm na piątym biegu jest tylko 135-140km/h :D

PostNapisane: 28 sie 2005, 12:34
przez nemi
A u mnie:

Obrazek

Sorry, ale nie mam zdjęcia przy 4.500rpm.
Jakoś mi się nie wydaje, żeby to była ekonomiczna jazda <lol>

PostNapisane: 28 sie 2005, 12:42
przez brii
Ano na pewno nie – przy takiej prędkości opór powietrza już baaaardzo przeszkadza :]
Cóż – mamy trochę inne silniki i inaczej zestopniowane skrzynie ;)
W MX-3 da się trzymać optymalny moment obrotowy przy rozsądnych jeszcze prędkościach, bo tam konstruktorzy zbytnio nie martwili się o hałas generowany przez silnik przy prędkości podróżnej...
U Ciebie za to króluje komfort :D

PostNapisane: 28 sie 2005, 13:26
przez Pavlikos
Nemi więcej czadu <lol>

PostNapisane: 28 sie 2005, 13:26
przez nemi
Wniosek jest jeden – każdym autem trzeba się nauczyć jeździć i trudno tu o receptę na ekonomiczną jazdę. Pewne jest tylko jedno, że nie można zbytnio auta mulić i zbyt mocno żyłować.

Tak dla ciekawostki powiem, że Fiat CC 700 przy bardzo spokojnej jeździe palił mi początkowo 6l, potem poniżej 4,5l przy pełnym obciążeniu... Oczywiście w trasie.

PostNapisane: 28 lut 2006, 14:31
przez polnik@studio
Ciekawy artykuł o jeździe ekonomicznej :)

http://auto.gazeta.pl/auto/1,48297,3028979.html

PostNapisane: 28 lut 2006, 18:45
przez Pit
...aby osiągnąć minimalne spalanie trzeba sobie wmówić, że właśnie padły nam hamulce! Efektem przejechania jakiegoś tam odcinka w ten sposób będzie niższe spalanie. Polecam taką właśnie metodę :) działa ;)

PostNapisane: 28 lut 2006, 18:50
przez Gustav
Próbowałem różnych sposobów na obniżenie spalania – emeryt style u mnie się nie sprawdza, bo nie dość, że wcale nie pali mniej, to jest mało dynamiczny. Obroty utrzymuję w okolicach max. momentu obrotowego i nieco powyżej, czyli 2500 – 3000. Dla ośmiu zaworków wystarczy ;)

PostNapisane: 28 lut 2006, 18:51
przez GofNet
Gustav napisał(a):czyli 2500 – 3000. Dla ośmiu zaworków wystarczy
Ja zazwyczaj przy 2.500 zmieniam bieg na wyższy chyba, że mam kogoś do wyprzedzenia.
Piotruś napisał(a):właśnie padły nam hamulce
Może faktycznie je odłączyć hahaha

To jest trudne, ale możliwe. Niestety niektóre przyzwyczajenia są ciężkie do zwalczenia. Ja np. zimą odpalam silnik i odśnieżam/odladzam/odszraniam pojazd. Jak wsiadam do środka, to mam już letnie powietrze wewnątrz. Czyli z 2-4 minuty na ssaniu autko już pracuje a to kosztuje. Jazda trwa 7-10 minut, więc na postoju silnik pracuje nawet do połowy czasu całej imprezy. Dlatego zima potrafi spalić mi nawet 12 litrów. Latem 8l :).

Pozdrawiam
..::GofNet::..

PS. Chyba będę musiał zmienić niektóre przyzwyczajenia...

PostNapisane: 28 lut 2006, 20:09
przez Briareos
GofNet napisał(a):Chyba będę musiał zmienić niektóre przyzwyczajenia

Wpadasz w tą samą pułapkę rozumowania co wszyscy :) A wystarczy zastanowić się nad zaletami takiego postępowania:
– ogrzewanie puszczone na szyby pomaga je szybciej oczyścić
– w środku auta będzie cieplej jak wsiądziesz, a wygodniej się prowadzi bez czapki / szalika
– nie zaparują ci szyby od razu
– silnik się trochę lepiej będzie zbierał
– itd.

Owszem, wydajesz więcej na paliwo. Ale nie tracisz przecież tej benzyny, ona pracuje na twoją wygodę. To tak jak z wstawaniem wcześniej i chodzeniem na piechotę zamiast jazdy samochodem. Albo naprawianie go we własnym zakresie w wolnych chwilach i w weekendy. Trzeba sobie po prostu odpowiedzieć na pytanie co jest więcej warte – pieniądze które wydasz, czy czas który stracisz. Albo wygodę z której zregynujesz na rzecz być może stresu i zabiegania...

A że auto to "skarbonka bez dna" to wszyscy wiedzą :P

PostNapisane: 28 lut 2006, 21:17
przez Pavlikos
waszym zdaniem przy jakich obrotach czy predkosci silnik 1.6 16v sohs w mx3 na trasie osiagnie najmniejsze spalanie?

predkosc 100 km/h to jest ok 3000 obr
65 km/h – 2000 obr
oczywiscie na 5 biegu

PostNapisane: 28 lut 2006, 21:47
przez fazzi
GofNet napisał(a):Ja np. zimą odpalam silnik i odśnieżam/odladzam/odszraniam pojazd.

Moim zdaniem takie postępowanie w czsie mrozów jest wskazane. Oczywiście 4 minuty to może przesada ale dobrze jest dać silnikowi chwilę na rozpracowanie zgęstniałego oleju. Co z tego że wydamy te 5 zł mniej na benzynę (co jest kroplą w morzu) jak szybciej zetrą sie pierścienie i panewki? Taka naprawa na pewno bardziej uderzy po kieszeni.
I jak słusznie zauważył Briareos wygodniej jechać bez czapki i szalika :D

PostNapisane: 28 lut 2006, 23:32
przez GofNet
Właśnie tak myślę, dlatego silnik odpalam, on sobie na wolnych pracuje, a ja sobie na szybkich obrotach odśnieżam/odladzam/odszraniam szyby, lampy, lusterka, itp. Ogólnie nie narzekam na pracę silnika, ale właśnie zawsze go trochę rozgrzewam, zanim jadę. Zimą dłużej, zaś latem z 10 sekund (dobre i to).

Dziś po około dwóch miesiącach sprawdzałem poziom oleju (wymiana ponad trzy miesiące temu) i cieczy chłodzącej i ani jednego ani drugiego nie ubyło. Dodam więcej – od półtora roku nie dolewałem płynu do zbiorniczka wyrównawczego, bo wychodziłem z założenia, iż jest on wyłącznie zbiorniczkiem retencyjnym a nie wyrównawczym. Przez ten cały okres płynu w nim było zawsze tyle samo, czyli w połowie miarki. Dziś dolałem pod "F" ze szklaneczkę, może dwie, aby nie było na mnie, jakby co ;).

Cóż, warto jeździć ekonomicznie, ale czy warto od "0" na zimnym startować (jak zalecają)? Należy też pamiętać, że silnik pczy EmerytStyle się zamula i czasami trzeba mu kazaś schylić się po mydełko, aby go odmulić :). Najlepiej zrobić to na rozgrzanym silniku, nie obciążając silnika dynamicznym przyspieszaniem, lecz płynnie wysoko wykręcić, aby to i owo się "rozmuliło". Jeśli ktoś jeździ wyłącznie po mieście, to niekiedy należy wyskoczyć na trasę i tak ze 20 przelecieć. Oooczywiście kilometrów stałą prędkością, a nie przydrożnych sukienek z butelkami wody... hahaha

Pozdrawiam
..::GofNet::..