Czytałem, że z wymianą żarówek w lampach tylniich nie jest łatwo, więc dziś zrobiłem pierwsza przymiarkę... i zgłupiałem. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby wystarczyło odkręcić jedną śrubkę (widoczną po ściągnięciu tej okrągłej zaślepki). No, ale czy tylko ona, ta śrubeczka jedna, trzyma lampę....? Czy konieczne jest jednak demontowanie plastików w bagażniku, żeby się może jakoś inaczej dostać do żarówek?
Chodzi o BJ ze stycznia 2000 r., czyli zdaje się przed liftingiem...
PS. Jak człowiek miał zdezelowany samochód, to się nie bał wszystkiego rozkręcać. A teraz boję się dotknąć czegokolowiek...
