Brak mocy na niskich obrotach, problem z instalacją gazową | MX-3 1.6 DOHC

Witam wszystkich użytkowników.
Na wstępie zaznaczę, że jestem nowym użytkownikiem, regulamin czytałem, podobnego wątku nie znalazłem, odpowiedzi na moje pytania również, stąd zakładam nowy temat. TEKST DOSYĆ OBSZERNY ALE ABY ZROZUMIEĆ ISTNIEJĄCY PROBLEM NALEŻAŁO BY GO CAŁEGO PRZECZYTAĆ.
Może kilka słów wstępu, mazdę kupiłem w marcu bieżącego roku, pierwszy miesiąc użytkowania przebiegał bez problemu. Pierwszego dnia drugiego miesiąca użytkowania podczas podjeżdżania w centrum handlowym Malta pod górkę na drugi poziom parkingu pękł pasek klinowy, którego resztki przemieliły drugi, pasków po zakupie nie wymieniłem (nie były jeszcze mocno popękane, miałem zamiar wymienić) podejrzewam, że opór stawiała pompa wody jak to gdzieś wyczytałem. Paski wymienione problemu brak, kolejny miesiąc przejeżdżony, przyszedł czerwiec – wody w zbiorniczku zaczęło ubywać i przybywać w zależności od temperatury silnika, pojawiły się również bąbelki, aż mazda nie odpaliła. Jeszcze przed odmówieniem posłuszeństwa po zważonym oleju, ubywającym płynie ze zbiorniczka i bąbelkach zdiagnozowałem uszczelkę pod głowicą. Niestety po rozebraniu silnika, zastałem straszny widok. Ale o tym za chwile. Wróćmy do początku, auto kupiłem w komisie – mój błąd, najprawdopodobniej ten $#%@$! z komisu dolał doctora albo czegoś podobnego pokroju, bo auto po dwóch tygodniach zaczęło przydymiać i brać znaczące ilości oleju – auto na zimnym nie miało wpalane, używane do tego do czego przeznaczone, ale z głową. Pod koniec przepalała około 1 litra oleju na 100km średnio dynamicznej jazdy – 3,4k rpm zmiana biegu. Po kilku dniowych poszukiwaniach znalazłem poprzednią właścicielkę pojazdu. Przyznała się, że zimą kilka razy auto przegrzała i jak zaczęło się robić mocno awaryjne to oddała do komisu. Podejrzewam, że powodem przegrzania była gnijąca chłodnica, mechanicy nasypali dziewczynie tego syfu do zalepiania chłodnic, a jak w końcu chłodnica ciekła za mocno, to wstawili nową, ale syfu z układu nie wypłukali, co spowodowało zablokowaniem się termostatu w pozycji zamkniętej i płyn chłodniczy szedł na mały obieg.
Na dodatek faktycznie uszczelka przepuszczała w jednym miejscu zapewne z powodu półokrągłej głowicy. Po śladach debilnych mechaników widać, że w silniku było już grzebane, np. skrobane denka dwóch tłoków jakimś ostrym narzędziem – czyli najprawdopodobniej już kiedyś był podobny problem w postaci nagaru z przepalonego oleju. Tuleje cylindrowe właściwie jak nowe, bez progów – stąd założenie, że dół jeszcze "ogarnia" choć słyszałem przypadki, że po zrobieniu góry, dół wysrywało – brzydko mówiąc.
Do sedna sprawy, głowica była już lekkim bananem, dałem ją do dobrego mechanika, splanował, gniazda zaworowe wyczyścił, jedno wymienił, oringi olejowe wymienione, wszystko to co powinno być wymienione i zrobione podczas rzetelnej regeneracji głowicy zostało zrobione. Dół silnika nie ruszany. Głowica przyszła, silnik złożony, ori uszczelka pod głowicę.
Silnik odpalił, ale to nie to co być powinno. Brak mocy – no nic zabawa z zapłonem, itp.
Dla utrudnienia sprawy jest jeszcze instalacja gazowa, która do ostatniej chwili działała, stara generacja gazu z parownikiem.
Aktualnie auto ma taki problem:
Brak mocy do 3-4k obrotów, trzymając na 5k obrotów i ruszaniu nawet na dwójce zrywa przyczepność na asfalcie. Rozumiem, że japońce czują się najlepiej pod czerwonym polem, ale tu jest coś nie tak, bo totalny brak mocy. W momencie przełączenia auta na gaz, jest strzał i gaśniecie, czyli na gazie nie chodzi w ogóle.
Jest podejrzenie, że wężyki podciśnień koło parownika są źle pozakładane – niestety posłuchałem kolegi, zdjęć nie porobiłem, a teraz nikt nie pamięta jak to kiedyś było pozakładane.
Kolega, który auto pomagał mi składać z zamiłowania "siedzi" w jednej marce BMW od 10 lat i niestety wiadomości co do Mazdy po prostu mu się skończyły. Ja o mechanice bladego pojęcia nie mam.
Nie wiem w czym leży problem aby auto miało znów moc od dolnego zakresu obrotów (oczywiście nie wymagam cudów na kiju, to nie diesel) oraz aby chodziło na gazie i nie falowało na obrotach, aktualnie na benzynie nie faluje i trzyma w granicy 800-900 obrotów, czasami zejdzie do 500 i już tak zostaje. Dodam jeszcze, że auto nie ma żadnego z dwóch katalizatorów, układ 4-2-1 własnej konstrukcji, ale dobrze zrobiony, nie wiem czy brak strumienicy, a w jej miejscu wspawana rura, może mieć jakiś wpływ na brak mocy ?
Auta nie chcę oddawać do byle jakiego mechanika w okolicy, nie znam speców od Mazd z okolicy Poznania, bo wszystkie wcześniejsze usterki w poprzednich autach eliminował kolega.
Proszę o pomoc, lub naprowadzenie co może być przyczyną.
Pozdrawiam, dziękuję z góry za pomoc i przepraszam, za taką rozprawkę na temat pewnie błahego powodu – ale aby to wszystko zrozumieć należy po kolei przeczytać – zdesperowany użytkownik Mazdy.
PS. Za jakąkolwiek trafną podpowiedź czy pomoc przewiduję piwo lub inne odznaczenia :d
Na wstępie zaznaczę, że jestem nowym użytkownikiem, regulamin czytałem, podobnego wątku nie znalazłem, odpowiedzi na moje pytania również, stąd zakładam nowy temat. TEKST DOSYĆ OBSZERNY ALE ABY ZROZUMIEĆ ISTNIEJĄCY PROBLEM NALEŻAŁO BY GO CAŁEGO PRZECZYTAĆ.
Może kilka słów wstępu, mazdę kupiłem w marcu bieżącego roku, pierwszy miesiąc użytkowania przebiegał bez problemu. Pierwszego dnia drugiego miesiąca użytkowania podczas podjeżdżania w centrum handlowym Malta pod górkę na drugi poziom parkingu pękł pasek klinowy, którego resztki przemieliły drugi, pasków po zakupie nie wymieniłem (nie były jeszcze mocno popękane, miałem zamiar wymienić) podejrzewam, że opór stawiała pompa wody jak to gdzieś wyczytałem. Paski wymienione problemu brak, kolejny miesiąc przejeżdżony, przyszedł czerwiec – wody w zbiorniczku zaczęło ubywać i przybywać w zależności od temperatury silnika, pojawiły się również bąbelki, aż mazda nie odpaliła. Jeszcze przed odmówieniem posłuszeństwa po zważonym oleju, ubywającym płynie ze zbiorniczka i bąbelkach zdiagnozowałem uszczelkę pod głowicą. Niestety po rozebraniu silnika, zastałem straszny widok. Ale o tym za chwile. Wróćmy do początku, auto kupiłem w komisie – mój błąd, najprawdopodobniej ten $#%@$! z komisu dolał doctora albo czegoś podobnego pokroju, bo auto po dwóch tygodniach zaczęło przydymiać i brać znaczące ilości oleju – auto na zimnym nie miało wpalane, używane do tego do czego przeznaczone, ale z głową. Pod koniec przepalała około 1 litra oleju na 100km średnio dynamicznej jazdy – 3,4k rpm zmiana biegu. Po kilku dniowych poszukiwaniach znalazłem poprzednią właścicielkę pojazdu. Przyznała się, że zimą kilka razy auto przegrzała i jak zaczęło się robić mocno awaryjne to oddała do komisu. Podejrzewam, że powodem przegrzania była gnijąca chłodnica, mechanicy nasypali dziewczynie tego syfu do zalepiania chłodnic, a jak w końcu chłodnica ciekła za mocno, to wstawili nową, ale syfu z układu nie wypłukali, co spowodowało zablokowaniem się termostatu w pozycji zamkniętej i płyn chłodniczy szedł na mały obieg.
Na dodatek faktycznie uszczelka przepuszczała w jednym miejscu zapewne z powodu półokrągłej głowicy. Po śladach debilnych mechaników widać, że w silniku było już grzebane, np. skrobane denka dwóch tłoków jakimś ostrym narzędziem – czyli najprawdopodobniej już kiedyś był podobny problem w postaci nagaru z przepalonego oleju. Tuleje cylindrowe właściwie jak nowe, bez progów – stąd założenie, że dół jeszcze "ogarnia" choć słyszałem przypadki, że po zrobieniu góry, dół wysrywało – brzydko mówiąc.
Do sedna sprawy, głowica była już lekkim bananem, dałem ją do dobrego mechanika, splanował, gniazda zaworowe wyczyścił, jedno wymienił, oringi olejowe wymienione, wszystko to co powinno być wymienione i zrobione podczas rzetelnej regeneracji głowicy zostało zrobione. Dół silnika nie ruszany. Głowica przyszła, silnik złożony, ori uszczelka pod głowicę.
Silnik odpalił, ale to nie to co być powinno. Brak mocy – no nic zabawa z zapłonem, itp.
Dla utrudnienia sprawy jest jeszcze instalacja gazowa, która do ostatniej chwili działała, stara generacja gazu z parownikiem.
Aktualnie auto ma taki problem:
Brak mocy do 3-4k obrotów, trzymając na 5k obrotów i ruszaniu nawet na dwójce zrywa przyczepność na asfalcie. Rozumiem, że japońce czują się najlepiej pod czerwonym polem, ale tu jest coś nie tak, bo totalny brak mocy. W momencie przełączenia auta na gaz, jest strzał i gaśniecie, czyli na gazie nie chodzi w ogóle.
Jest podejrzenie, że wężyki podciśnień koło parownika są źle pozakładane – niestety posłuchałem kolegi, zdjęć nie porobiłem, a teraz nikt nie pamięta jak to kiedyś było pozakładane.
Kolega, który auto pomagał mi składać z zamiłowania "siedzi" w jednej marce BMW od 10 lat i niestety wiadomości co do Mazdy po prostu mu się skończyły. Ja o mechanice bladego pojęcia nie mam.
Nie wiem w czym leży problem aby auto miało znów moc od dolnego zakresu obrotów (oczywiście nie wymagam cudów na kiju, to nie diesel) oraz aby chodziło na gazie i nie falowało na obrotach, aktualnie na benzynie nie faluje i trzyma w granicy 800-900 obrotów, czasami zejdzie do 500 i już tak zostaje. Dodam jeszcze, że auto nie ma żadnego z dwóch katalizatorów, układ 4-2-1 własnej konstrukcji, ale dobrze zrobiony, nie wiem czy brak strumienicy, a w jej miejscu wspawana rura, może mieć jakiś wpływ na brak mocy ?
Auta nie chcę oddawać do byle jakiego mechanika w okolicy, nie znam speców od Mazd z okolicy Poznania, bo wszystkie wcześniejsze usterki w poprzednich autach eliminował kolega.
Proszę o pomoc, lub naprowadzenie co może być przyczyną.
Pozdrawiam, dziękuję z góry za pomoc i przepraszam, za taką rozprawkę na temat pewnie błahego powodu – ale aby to wszystko zrozumieć należy po kolei przeczytać – zdesperowany użytkownik Mazdy.
PS. Za jakąkolwiek trafną podpowiedź czy pomoc przewiduję piwo lub inne odznaczenia :d