Strona 1 z 1

Wjecgałem w dużą kałuże=> zapalila mi sie kontrolka ladow

PostNapisane: 5 gru 2005, 14:49
przez Columb
Witam!Wczoraj w momencie wjechania w duuuza kaluze zapalila mi sie kontrolka ladowania i spalonej zarowki jednoczesnie i po chwili razem zgasly.Pasek wykluczam bo nic nie zapiszczalo.Po dojechaniu do domu(bez problemow) zgasilem auto na jakies 10min sprawdzilem pod maska czy altek nie jest mokry(byl sychy) i chcialem znowu jechac i...Auto odpalilo normalnie ale nie chcialo sie wkrecac wyzej niz 2500obr/min i gdy dochodzilo do 2500 to zaczynaly obroty falowac tzn wahaly sie rownomiernie .Tak jak jest przy maxymalnych obrotACH JAK ODCINA DOPLYW PALIWA.uDALO MI SIE RUSZYC I JECHAC NIE PRZEKRACZAJAC 2000 OBR JAK TYLKO DALEM WIECEJ GAZU AUTO SIE DUSILO I NIE CHCIALO JECHAC MOMENTALNIE PRZY OSIAGNIECIU 2500 OBR.JAKOS POMALU ZREOBILEM 2KM I ZATRZYMALEM SIE ZGASILEM AUTO I ZNOWU ODPALILEM I JUZ WTEDY BYLO WSZYSTKO ok ZADNEJ WIDOCZNEJ USTERKI I JAK NARAZIE JEST DOBRZE.
pOWIEDZCIE NA PRZYSZLOSC COTO MOGLO BYC????

PostNapisane: 5 gru 2005, 19:06
przez w1lko
mialem to samo, identycznie !!!!!! poprostu mazdy tak maja i im sie "cos" zalewa, od tamtej pory omijam wieksze kaluze. W mazdach brakuje oslony silnika jak np w VW :/

PostNapisane: 5 gru 2005, 21:50
przez Muller
Sprawdź kostki niepamiętam ale zamokły albo kable ale raczej kostki wystarczy wysuszyć (NIC POWAŻNEGO)

PostNapisane: 8 gru 2005, 19:03
przez cichynox
miałem coś takiego w Oplu również po spotkaniu z kałużą, cudowałem kombinowałem co się stało i nic nie znalazłem żeby było żle.Okazało się że była to wina komputera,po wiechaniu w kałużę czujniki silnika dostały świra i podały do komputera informacje śmieci.Po wykasowaniu błędów autko chodziło jak ręką odjoł.